
Reklama.
Podniosła atmosfera, przemówienia, recytacje wierszy i wyświetlane filmy opowiadające o Lechu Kaczyńskim i innych ofiarach katastrofy smoleńskiej. A obok... tłumy handlarzy.
Poza sprzedawcami w Warszawie pełno było w niedzielę aktywistów różnych organizacji politycznych. Ruch Kukiz '15 zbierał podpisy pod swoim wnioskiem o referendum ws. uchodźców. Solidarni2010 namawiali do poparcia aż czterech inicjatyw, wśród których była i taka, która wzywała do dymisji... Donalda Tuska, Radosława Sikorskiego i Bronisława Komorowskiego.
Poza tym sprzedawano książki i filmy niekoniecznie związane z katastrofą. Był wśród nich wywiad z Krystyną Pawłowicz, coś o Żydach, którzy powinni płacić Polakom, oraz słynne dzieło Wojciech Sumlińskiego. A właściwie autorów, których splagiatował. Może dlatego tak książka była przeceniona...?
Patrząc tylko na stoiska można byłoby dojść do wniosku, że to mecz piłkarski albo marsz narodowców. Bo tylko nieliczni mieli memorabilia związane z katastrofą smoleńską. Wiele było za to tych poświęconym Powstaniu Warszawskiemu lub Żołnierzom Wyklętym. Kawałek dalej czekały koszulki Leo Messiego, Roberta Lewandowskiego, a także pańska skórka i obwarzanki.
Marzenia o wielkim zysku tak bardzo stępiły zmysły niektórych sprzedawców, że na poważnie potraktowali moje sarkastyczne pytanie, czy nie ma nic na ciepło. Przynajmniej w tym roku nie sprzedawali wycieczek do Smoleńska, jak było to w 2013. Ale wtedy nie było pańskiej skórki. Kiedy po Krakowskim poniesie się zapach karkówki? Wydaje się, że to niestety tylko kwestia czasu...
Napisz do autora: kamil.sikora@natemat.pl