Rząd dopłaca 1,8 mld by uratować państwowe kopalnie. Za podobne pieniądze pod Lublinem powstaje prywatna kopalnia, która przyniesie miliard zysku rocznie… Australijczykom.
W operację ratowania bankrutującej Kompani Węglowej zaangażowano dwóch ministrów, pięć banków, 13 organizacji związkowych i tzw. „inwestorów” czyli spółki skarbu państwa. Dołożą do interesu 1,8 mld złotych w gotówce. Po darowaniu części niespłaconych kredytów, zgodzie na ograniczenie przywilejów górniczych, upudrowany trup ma ożyć, czyli przynieść zysk za dwa lata. Ocalenie kilkudziesięciu tysięcy miejsc pracy górniczych wyborców Beaty Szydło uratowało też jedno miejsce pracy w Warszawie – konkretnie stołek ministra energetyki Krzysztofa Tchórzewskiego.
Tymczasem daleko od kamer i mikrofonów dokumentujących rządowy „sukces” powstaje całkiem prywatna kopalnia. Tak, w Polsce i do tego da pracę 10 tysiącom pracowników. Będzie najbardziej efektywnym producentem węgla w Europie. Ani państwowe firmy ani też my podatnicy nie dołożymy do tego złotówki. Australijski inwestor gotów jest wyłożyć 632 mln dolarów na budowę.
Chodzi o projekt Prairie Mining zakładający budowę nowej kopalni w szczerym polu tzw. zagłębia lubelskiego. Można by uznać, że skoro właściciele mieszkają w Perth, czyli na antypodach, to chodząc po kuli ziemskiej głową w dół zwariowali. A może mając też kopalnię złota nie mają na co wydać dolarów? Niestety nie. Plan Australijczyków zakłada, że w Polsce powstanie najlepsza kopalnia w Europie, która mimo niskich cen węgla, będzie zarabiać ponad miliard złotych rocznie.
Kopalnia Jan Karski
Według najnowszych informacji inwestorzy wykupują już grunty, na których wybudują kopalnię. Przyjmie ona nazwę Jan Karski. Wkrótce złożą wniosek o koncesję wydobywczą. W ciągu roku chcą wydobywać tyle, ile wynosiły niedawno niesprzedane zapasy węgla Kompanii Węglowej - czyli ponad 6 mln ton. Problem w tym, że węgiel ze Śląska jest drożny niż średnia rynkowa cena i Kompania sprzedając go poniżej własnych kosztów, jak to się mówi w żargonie menedżerów, „produkuje stratę” albo „pali pieniądze”.
Ben Stoikovich, szef polskiego projektu nie narzeka na ceny. Wylicza, że koszt wydobycia węgla z lubelskich złóż wyniesie 25 dolarów za tonę. Czyli nawet przy obecnych cenach rujnujących śląskie kopalnie, oni będą zarabiać. Skąd ta drastyczna różnica? Problemem państwowych kopalni jest przerost zatrudnienia, zwłaszcza dysproporcje pomiędzy pracownikami fedrującymi na dole, a biurokratami na górze. W sumie daje to bardzo niski wskaźnik wydobycia 600-700 ton rocznie na pracownika.
– Patrząc na warunki geologiczne uważamy, że w ramach realizowanego przez nas projektu będziemy w stanie osiągnąć wydajność w przedziale 3-3,5 tys. ton na rok na pracownika. Wyniki Wstępnego Studium Wykonalności potwierdziły wyjątkowy potencjał kopalni Jan Karski. Dokument, który jest podstawą oceny projektu przez inwestorów i instytucje kredytujące, został bardzo dobrze przyjęty.
Prairie Mining nie kryje, że do szczytów wydajności w kopalniach głębinowych i tak byłoby jej daleko, bo wydajność w USA sięga 10 tys. ton rocznie na pracownika, a w Australii – 7 tys. ton. Całkowite zasoby węgla w złożu węgla kamiennego „Lublin”, oszacowane zgodnie z międzynarodowymi standardami, wynoszą 728 mln ton, w tym w kategorii wykazane 352 mln ton. To z kolei pozwala oszacować, że okres życia kopalni od uruchomienia produkcji wyniesie 24 lata. A zysk brutto wyniesie 348 mln dolarów rocznie. To wszystko zmaterializuje się w 2023 roku.
Kiedyś będzie lepiej
Możecie powiedzieć, że sukces australijskich górników jest zaledwie namalowany na papierze. Dla porównania warto dodać, że minister Tchórzewski liczy właściwie na cud. W wywiadzie dla TVP Info powiedział, że za kilka lat ceny węgla odbiją w górę, wtedy śląskie kopalnie znowu zaczną zarabiać.
Warto dodać, że biznesplan Polskiej Grupy Węglowej opiera się o konwersję bankowych długów kopalni. Banki zgodziły się, że 20 procent należności odbiorą, kiedy spółka przyniesie zysk. Drugi punkt sukcesu to pakt nieagresji z 13. centralami związkowcami. Łaskawcy zgodzili się na ustępstwo, że wypłata tak zwanej „czternastki” nastąpi pod warunkiem, że spółka osiągnie zysk. Wcześniej związkowcy podburzali górników, aby nawet przy miliardowych stratach żądać tradycyjnych „wypłat z zysku”. A w JSW strajk wybuchł o darmową zupę i pracę w soboty. Nie będzie jednak masowych zwolnień. Z kopalni odejdzie jedynie 600 osób z uprawnieniami emerytalnymi.
Chciał ciąć piłą i zwalniać
W radzie nadzorczej Praire Mining zasiada Mirosław Taras. To autor sukcesu notowanej na giełdzie kopalni Bogdanka i były prezes Kompani Węglowej. Wyrzucono go jednak z hukiem kiedy powiedział kilka cierpkich słów pod adresem polityków. Chciał zwolnić 15 tys. górników i zamykać nierentowne zakłady, tak aby zostały 4 kopalnie dobrze rokujące na przyszłość. To czego nie udało się zrealizować w państwowej firmie zaszczepi w prywatnej. Jego zdaniem produkcja nisko-kosztowego węgla dobrej jakości w Polsce ma sens. Zwłaszcza na Lubelszczyźnie, gdzie pokłady znajdują się płytko i mniejsze jest zagrożenie wybuchem metanu.
– Polski węgiel może konkurować z węglem rosyjskim, amerykańskim, czy kolumbijskim i być sprzedawany na rynkach Europy, która w 2014 zaimportowała 205 mln ton węgla kamiennego i jeszcze długo będzie potrzebowała tego surowca - powiedział Mirosław Taras, kiedy akcje Praire Mining zadebiutowały na polskiej giełdzie.
Czyli zanim polskie kopalnie wygrzebią się ze strat inni będą już świetnie zarabiać.
Napisz do autora: tomasz.molga@natemat.pl
Reklama.
Mirosław Taras
Przede wszystkim liczymy na rynki zagraniczne, ale to nie oznacza, że rynek polski nie jest miejscem, na którym moglibyśmy sprzedawać, bo przecież to ten rynek oferuje najwyższą marżę z racji renty geograficznej. Moja ocena rynku węgla jest dzisiaj taka, że 55 dolarów to jeszcze nie jest dno. Historycznie najniższa cena węgla w ARA to było 32 dolary i myślę, że węgiel może spaść do ceny 45, nawet 42 dolarów. Oczywiście po pewnym czasie, kiedy zbankrutują ci, którzy nie są w stanie produkować węgla po niskich kosztach, rynek ustabilizuje się i ceny wrócą do poziomu ponad 50 dolarów, ale nie sadzę, żeby przebiły 60 -70 dol.Czytaj więcej