
Czwartek, koło 18.00 centrum prasowe w Pałacu Kultury i Nauki. Próbujemy znaleźć jakiegoś dziennikarza z Grecji, z którym dałoby się porozmawiać o meczu. W końcu się udaje. Dimitris Basias jest freelancerem, pracuje dla trzech tytułów, będzie na kilkunastu meczach. O swojej reprezentacji nie jest dobrego zdania. Trener? Żaden z niego przywódca. Zespół? Gra nudno i defensywnie. Taktyka? Przewidywalna. Oto co nam powiedział na gorąco przed meczem otwarcia.
- Myślę, że niewłaściwie zadałeś pytanie. Tu nie ma najsilniejszego zespołu. Powinniśmy raczej mówić o kimś, kto jest najlepszym z najsłabszych. Sorry, ale dla mnie wszystkie te cztery teamy są słabe. Jestem pewien, że żaden z nich nie zagra w półfinale.
Myślę, że niewłaściwie zadałeś pytanie. Tu nie ma najsilniejszego zespołu. Powinniśmy raczej mówić o kimś, kto jest najlepszym z najsłabszych. Sorry, ale dla mnie wszystkie te cztery teamy są słabe. Jestem pewien, że żaden z nich nie zagra w półfinale.
- Czyli nie będzie powtórki z 2004 roku? Grecja teraz nie zrobi furory?
- Bardzo często słyszałem, że waszą nadzieją na Euro jest młody Sotiris Ninis.
a to widzę tak: mamy trzeci mecz w grupie, jest przerwa a my potrzebujemy jednego gola, by awansować. I właśnie wtedy Karagounis jest w stanie przemówić do kolegów, podbudować ich w szatni. On może podejść do takiego Ninisa i krzyknąć: "Hej gościu, obudź się! Weź się wreszcie w garść!". Nasz trener Fernando Santos? On nie mówi dobrze po grecku, raczej będzie siedział cicho i odda mu inicjatywę.
- W Polsce liczne kontrowersje wzbudzają piłkarze z Niemiec i Francji, powoływani do kadry. Nie znający polskiego, lub mówiący w naszym języku bardzo, bardzo słabo. Wy macie zawodników, którzy urodzili się w Australii albo w Albanii. Jest jakiś spór, oburzenie tym faktem?
- Nie, w ogóle. Oni wszyscy są dla nas Grekami, świetnie mówią w naszym języku. Pamiętam jedną taką sytuację sprzed lat, gdy w naszej kadrze pojawił się czarnoskóry piłkarz. Wtedy pojawiły się głosy sprzeciwu, na przykład mój tata mówił mi, że nie tak wyobraża sobie swoją reprezentację. Ale chłopak był tu dwanaście lat i dobrze mówił po grecku. Ja z tym problemu nie miałem.
- Wiesz co? Jeszcze cztery lata temu powiedziałbym, że to skandaliczne. Ale dziś? Niech sobie gra w kadrze. Teraz czasy są trochę inne. Wsiadam sobie teraz do autobusu w Salonikach i widzę czarnoskóre dzieci, mówiące płynnie po grecku. Zmierzające do szkoły.
- Drugi.
- Na razie jest wszystko ok. Akredytację odebrałem w pięć minut. Tu, gdzie rozmawiamy (w centrum prasowym przy strefie kibica - red.), wszystko jest tak, jak być powinno.
JAKUB RADOMSKI
TOMASZ CIRMIRAKIS

