Ostatnio to greccy kibice są lepsi, bardziej wyraziści niż ich reprezentacja.
Ostatnio to greccy kibice są lepsi, bardziej wyraziści niż ich reprezentacja. fot. eurocuppictures.com

Czwartek, koło 18.00 centrum prasowe w Pałacu Kultury i Nauki. Próbujemy znaleźć jakiegoś dziennikarza z Grecji, z którym dałoby się porozmawiać o meczu. W końcu się udaje. Dimitris Basias jest freelancerem, pracuje dla trzech tytułów, będzie na kilkunastu meczach. O swojej reprezentacji nie jest dobrego zdania. Trener? Żaden z niego przywódca. Zespół? Gra nudno i defensywnie. Taktyka? Przewidywalna. Oto co nam powiedział na gorąco przed meczem otwarcia.

REKLAMA
- Jesteś optymistą przed piątkowym meczem?
- Wiesz co? Nie bardzo. A to ze względu na grecką mentalność. Nasz zespół ma takie coś w sobie, że gra najlepiej wtedy, gdy mierzy się z silnym rywalem. Weźmy rok 2004. Wtedy zostaliśmy mistrzami Europy, mimo że w grupie mieliśmy Hiszpanię i Portugalią. A potem jeszcze w drodze do sukcesu ograliśmy Francję. Przegraliśmy wtedy z Rosją, która była najsłabszym z rywali.
- Czyli boisz się, że Grecja zlekceważy Polaków?
- Tak. Boję się, że nasi pomyślą sobie tak. "Ok, gramy z Polakami. Oni w meczach towarzyskich nie pokazali nic specjalnego. Nie trzeba się spieszyć, i tak ich ogramy. Możemy nawet zdobyć bramkę w samej końcówce spotkania". My - dziennikarze - nie ufamy naszej reprezentacji. Oni mogą dokonać rzeczy niewyobrażalnych, ale równie dobrze też tych najgorszych.
- Kto jest najsilniejszym zespołem w grupie A? Rosja?

- Myślę, że niewłaściwie zadałeś pytanie. Tu nie ma najsilniejszego zespołu. Powinniśmy raczej mówić o kimś, kto jest najlepszym z najsłabszych. Sorry, ale dla mnie wszystkie te cztery teamy są słabe. Jestem pewien, że żaden z nich nie zagra w półfinale.
Basias
o grupie A:

Myślę, że niewłaściwie zadałeś pytanie. Tu nie ma najsilniejszego zespołu. Powinniśmy raczej mówić o kimś, kto jest najlepszym z najsłabszych. Sorry, ale dla mnie wszystkie te cztery teamy są słabe. Jestem pewien, że żaden z nich nie zagra w półfinale.


- Czyli nie będzie powtórki z 2004 roku? Grecja teraz nie zrobi furory?
- To jest ciekawe. Ja nie powiedziałbym, że ten zespół teraz jest od tamtego słabszy. Problem polega na tym, że wtedy byliśmy zagadką, niewiadomą. A teraz każdy wie, jak mniej więcej gramy.
- Potraficie bronić ale macie duży problem ze strzelaniem goli. Trzej wasi najlepiej wyceniani piłkarze są obrońcami. To ewenement, być może jedyna taka kadra na świecie.
- To nie przypadek. Mam dla was dobrą wiadomość. Załóżmy, że zaczyna się mecz i wy szybko strzelacie gola. Jest powiedzmy 20. minuta, 1:0 dla was, a my musimy zaatakować. W Warszawie, na obcym stadionie, zagrać do przodu. No więc ta reprezentacja Grecji nie potrafi tego uczynić. Wątpię, by była w stanie wyrównać.
Patetyczna zapowiedź meczu Polska-Grecja:

- Bardzo często słyszałem, że waszą nadzieją na Euro jest młody Sotiris Ninis.
- To bardzo zdolny piłkarz. Chyba jedyny w tej kadrze, który potrafi na boisku coś wykreować. I który nie boi się zagrać do przodu. Choć nie, czekaj, jest jeszcze Fetfatzidis, on ma podobnie. Ale poza nimi są sami goście, grający defensywnie. Ludzie, którzy przede wszystkim na boisku nie chcą stracić gola.
- Byłoby dobrze dla nas, gdyby obaj młodzi usiedli na ławce?
- Zdecydowanie. Jeśli nie zagrają, Polska ma większe szanse.
- Niesamowitym gościem jest Giorgios Karagounis. Jeden z liderów drużyny z 2004 roku, który dziś, po 8 latach, jest jej kapitanem.
- On piłkarsko już nie jest jakiś wybitny. Ale to jest lider. Ja to widzę tak: mamy trzeci mecz w grupie, jest przerwa a my potrzebujemy jednego gola, by awansować. I właśnie wtedy Karagounis jest w stanie przemówić do kolegów, podbudować ich w szatni. On może podejść do takiego Ninisa i krzyknąć: "Hej gościu, obudź się! Weź się wreszcie w garść!". Nasz trener Fernando Santos? On nie mówi dobrze po grecku, raczej będzie siedział cicho i odda mu inicjatywę. Wiesz, dla greckiej reprezentacji kluczem jest głowa. To psychologia, psychologia i jeszcze raz psychologia.
Basias
o kapitanie Greków:

a to widzę tak: mamy trzeci mecz w grupie, jest przerwa a my potrzebujemy jednego gola, by awansować. I właśnie wtedy Karagounis jest w stanie przemówić do kolegów, podbudować ich w szatni. On może podejść do takiego Ninisa i krzyknąć: "Hej gościu, obudź się! Weź się wreszcie w garść!". Nasz trener Fernando Santos? On nie mówi dobrze po grecku, raczej będzie siedział cicho i odda mu inicjatywę.


- W Polsce liczne kontrowersje wzbudzają piłkarze z Niemiec i Francji, powoływani do kadry. Nie znający polskiego, lub mówiący w naszym języku bardzo, bardzo słabo. Wy macie zawodników, którzy urodzili się w Australii albo w Albanii. Jest jakiś spór, oburzenie tym faktem?

- Nie, w ogóle. Oni wszyscy są dla nas Grekami, świetnie mówią w naszym języku. Pamiętam jedną taką sytuację sprzed lat, gdy w naszej kadrze pojawił się czarnoskóry piłkarz. Wtedy pojawiły się głosy sprzeciwu, na przykład mój tata mówił mi, że nie tak wyobraża sobie swoją reprezentację. Ale chłopak był tu dwanaście lat i dobrze mówił po grecku. Ja z tym problemu nie miałem.
- A gdyby przykładowo grał u was ktoś, kto zapytany przez dziennikarza po grecku, z konieczności musiałby przejść na angielski? Jakbyś się do tego odnosił?

- Wiesz co? Jeszcze cztery lata temu powiedziałbym, że to skandaliczne. Ale dziś? Niech sobie gra w kadrze. Teraz czasy są trochę inne. Wsiadam sobie teraz do autobusu w Salonikach i widzę czarnoskóre dzieci, mówiące płynnie po grecku. Zmierzające do szkoły.
- Znasz jakichś polskich piłkarzy?
- Lewandowski? On jest świetny. Jest jeszcze ten bramkarz z Arsenalu. "Ciesny", tak chyba go wymawiacie.
- Który raz jesteś w Polsce?

- Drugi.
- Jak oceniasz organizację?

- Na razie jest wszystko ok. Akredytację odebrałem w pięć minut. Tu, gdzie rozmawiamy (w centrum prasowym przy strefie kibica - red.), wszystko jest tak, jak być powinno.
Rozmawiali:
JAKUB RADOMSKI
TOMASZ CIRMIRAKIS