Rumor, który zafundowali nam politycy mnie osobiście przeraża – mówi Zbigniew Jakubas.
Rumor, który zafundowali nam politycy mnie osobiście przeraża – mówi Zbigniew Jakubas. Newseria

– Rumor, który zafundowali nam politycy mnie osobiście przeraża. Niestety to widzą wszyscy na zewnątrz. Niepokoi mnie zamieszanie, jaki dzieje się wokół naszego państwa. Traci na tym rating naszego kraju, co z kolei przyczynia się do osłabienia złotego i podwyższenia kosztu obsługi długu publicznego – mówi na Temat Zbigniew Jakubas, inwestor giełdowy i jeden z najbogatszych Polaków.

REKLAMA
Co wynika dla pana z ostatniej sejmowej awantury?
Nie zgadzam się z tym, że Polska jest w ruinie. Poradziliśmy sobie lepiej niż Węgrzy i Czesi. W 1989 roku Ukraina miała wyższy dochód na głowę niż Polska, a gdzie są dziś? Nie jesteśmy też krajem przesiąkniętym korupcją. Uważam, że zdecydowana większość przedsiębiorców prowadzi uczciwie interesy, płacąc w Polsce podatki.
Przyznam jednak, że kilka wystąpień było bardzo trafnych. Zdecydowanie zgadam się z wypowiedzią ministra Jackiewicza, który przytoczył konkretne przypadki z pogranicza absurdu już wcześniej nam ludziom biznesu znane. Podnoszenie przez opozycję faktu, że nie padły nazwy spółek świadczy o słabości i braku zrozumienia tych drugich, gdyż ujawnienie nazw i osób mogłoby faktycznie negatywnie wpłynąć na notowania giełdowe tychże. Tymczasem wojenka uprawiana przez polityków szkodzi Polsce i Polakom. Traci na tym rating naszego kraju, co z kolei przyczynia się do osłabienia złotego.
Czy rating zagranicznych agencji to jest rzeczywisty obraz Polski za granicą?
Byłem na meczu reprezentacji Polski w Niemczech i chociaż mecz przegraliśmy, to byłem dumny, że jestem Polakiem. Niemcy, którzy wspólnie z nami kibicowali, gratulowali nam występu oraz podkreślali, jak Polska gospodarczo sobie świetnie radzi. Przez tych kilka miesięcy w naszej gospodarce nic się nie zmieniło. Nie zmieniło się nic na gorzej, a jednak jesteśmy radykalnie inaczej postrzegani zagranicą.
Obecnie, podczas moich częstych podróży zagranicznych jestem pytany „co się u was dzieje?” Przez media zagraniczne, często wyłapywane są kompromitujące nas fakty i na ich podstawie budowany jest obraz całego naszego kraju. Uważam za żenującą sytuację, że niektórzy politycy niszczą najlepszą „polską markę” jaką jest Lech Wałęsa.
Kanclerz Helmut Kohl, już po karierze politycznej miał aferę za niezapłacone podatki. Kazano mu natychmiast zapłacić karę finansową i postępowanie zamknięto. Niemcy uznali, że jego zasługi dla zjednoczenia Niemiec były ważniejsze niż afera finansowa i definitywnie temat zakończono.
Załóżmy, że jest pan młodym rodzicem, na co wydałby pan 500 zł dodatku na dziecko? Edukację, mieszkanie, spłata długów...
Program 500+ jest na pewno jakimś wyjściem dla rodzin wielodzietnych. Nie wierzę natomiast, że przyczyni się do wzrostu urodzeń dzieci, bowiem ten problem postawiony jest na głowie. W tym samym czasie, kiedy rząd rozda 17 mld złotych na 500+, kończy się program mieszkanie dla młodych kosztujący zaledwie 700 mln złotych rocznie. Dla młodych ludzi pierwszoplanowym celem jest własne mieszkanie i kiedy już je nabędą, to zanim zdecydują się na pierwszego i kolejnych potomków biorą pod uwagę jak stabilną mają pracę zawodową.
Dlatego też pomoc w finansowaniu mieszkań, która w stosunku do efektów niewiele kosztuje jest bardzo istotna. Dla wielu młodych ludzi te średnio 25 tys. złotych dopłaty do kredytu mieszkaniowego znaczy więcej niż 500 złotych miesięcznie, tym bardziej, że jest to dopłata dla rodziny.
Mówi pan tak, bo sam buduje mieszkania?
Niekoniecznie, gdyż w wielu miastach nasze inwestycje nie załapują się na limity cenowe programu MdM . Tylko w Poznaniu część mieszkań przeznaczyliśmy dla programu MdM, ale już w marcu wyczerpały się środki na ten cel. Faktem jest, że najwięcej sprzedajemy małych mieszkań, gdyż młodzi ludzie z reguły mają zdolność kredytową do kwot nie przekraczających 300 tys. złotych. Tak, więc jeśli rodzina ma planować dwójkę lub więcej dzieci to w mieszkaniu 40-metrowym będzie to trudne.
Gniazdo zamienia się w gniazdko...
Ale żeby mieć kolejne dziecko, drugie czy trzecie trzeba czegoś więcej. Dobrych perspektyw i pewności zatrudnienia. Jak sobie wyobrazimy młodych ludzi zarabiających wspólnie nieco ponad 5 tys. brutto, to nie zdecydują się na planowanie wielodzietnej rodziny, jeżeli nie będą mieli perspektyw lepszej pracy i lepszego wynagrodzenia. Wynika to z mojej obserwacji wśród współpracowników, że decyzje o posiadaniu drugiego i trzeciego dziecka są podejmowane wówczas, kiedy osobę stać na wynajęcie pomocy do wychowywania dzieci, gdyż przy np. trójce dzieci bardzo ciężko jest pogodzić życie zawodowe z ich wychowywaniem.
Niedawno mówił pan, że niektóre prospołeczne postulaty PiS są warte uwagi.
Tak. Choćby podniesienie kwoty wolnej od podatku. Obecna kwota rzędu 3 tys. złotych jest niesprawiedliwa dla mało zarabiających. Uważam, że powinna ona wynosić minimum 8 tys. złotych rocznie. Podwyższenie tej kwoty wolnej od podatku powinno być priorytetową polityką rządu, gdyż poprawi finanse tym, którzy pracują i którzy swoją pracą zasilają budżet państwa.
Program 500+, natomiast, zasili w części budżety rodzin, które nie pracują i nie pracowały, czyli nie partycypują w dochodzie narodowym.
Tymczasem kwota wolna od podatku to jest wartościowa i motywująca propozycja, a nie rozdawnictwo. Chociaż rozumiem motywację polityków, że przelew od urzędu wygląda dla wyborcy lepiej, niż oferta w rodzaju: popracuj, zarób i odlicz sobie.
Program 500+ utrzyma się, jeżeli zwiększą się wpływy do budżetu państwa, które pokryją te wydatki. Liczyć można na uszczelnienie systemu podatkowego oraz patologii wyłudzania VAT-u, gdyż tylko te pozycje dadzą realnie duże wpływy. Pozostałe podatki (bankowy, od supermarketów) nie wystarczą na pokrycie obietnic.
Póki co jest jednak optymizm, że rząd da radę. Pewnie zna pan osobiście wicepremiera Mateusza Morawieckiego, wie co mówi?
Znam i uważam, że jest mocnym punktem obecnego rządu. Może wiele zdziałać, pod warunkiem, że będzie miał wsparcie i zrozumienie partii rządzącej. Zauważam pewien dysonans, kiedy wicepremier Morawiecki mówi o innowacyjności firm, kapitale na inwestycje, a potem wychodzi inny minister i mówi, że będziemy ratować bankrutujące kopalnie i odbudowywać przemysł stoczniowy. Co ciekawe, prywatna część tej branży świetnie prosperuje. Nie stać nas na trwonienie środków w trwale nierentowne i nieperspektywiczne dziedziny gospodarki, a do tego jeszcze źle zarządzane.
Minister skarbu Dawid Jackiewicz chciałby, aby połączyć ostatnie, niesprywatyzowane firmy sektora rolnego, jest ich około 80, w jeden państwowy holding rolniczo-produkcyjny.
Serio, jest taki plan? Konsolidacja branżowa jest sensowna tylko wtedy, kiedy ma się do czynienia ze zdrowymi podmiotami, a skonsolidowanie ich daje oszczędności i szybszą perspektywę rozwoju. Nie wyobrażam sobie natomiast centralnego sterowania przez ministerstwo poszczególnych dziedzin gospodarczych. Tak było już za czasów PRL-u i ja pamiętam, że skończyło się pustymi półkami w sklepach.
Uważam, że żadna, ale to żadna państwowa firma nie będzie efektywnie zarządzana. Zawsze będzie pod wpływem polityków i zamiast zysków będzie realizować interesy polityczne. Wystarczy spojrzeć na państwowe kopalnie. Związki negocjują rezygnację z czternastej pensji. To ci dopiero! Dopłacamy do kopalni miliardy złotych, a oni w swojej łaskawości są gotowi zrezygnować z 14. pensji. Z 13. już nie! Czy ktoś z czytelników dostaje jeszcze 14. pensję i to mimo strat firmy, w której pracuje?
Kim jest Zbigniew Jakubas

Do fortuny doszedł sprytnie pomnażając zaledwie 7 tys. dolarów. Dostał je od rodziców, aby kupić mieszkanie w Warszawie. Z radości chciał kupić narzeczonej kwiaty. Facet w kwiaciarni zachęcił go do założenia własnego biznesu, więc zamiast kupić mieszkanie założył w Warszawie sklep z importowaną odzieżą. Potem sprowadzał komputery obchodząc embargo nałożone na Polskę w latach 80′. Był właścicielem wytwórni wody mineralnej w Krynicy, którą sprzedał koncernowi Coca-Cola. Dziś inwestuje w kilkanaście spółek: Mennica Polska producent monet, Newag producent pociągów i lokomotyw. Jest akcjonariuszem bądź udziałowcem m.in. Energopolu Warszawa, Wartico Invest i Feroco. Zatrudnia 12 tys. osób.

Inwestycja Mercedesa w Polsce to sukces tego rządu?
To dobrze, że możemy liczyć na napływ zagranicznego kapitału. Trzeba jednak policzyć co ta firma dostała w zamian i czy w biznesowym rachunku nam się to opłaca. Jakie miejsca pracy stworzą? Czy równie dobrze płatne jak w Niemczech? Wątpię. Płace będą tam takie, jak średnio w regionie. Choć nie znam szczegółowo pakietu korzyści jakie otrzyma Mercedes…
Zwolnienia z podatków dochodowe i gruntowego, niewielki, ale jednak grant na dofinansowanie budowy zakładów, samorząd weźmie na siebie koszt szkoleń i przygotowania pracowników.
To ładnie. Jestem w biznesie od 1978 roku, stworzyłem kilkanaście tysięcy miejsc pracy. Nikt mi nigdy nie podarował żadnych podatków, nie wspominając o uścisku dłoni wicepremiera. Niestety polskich przedsiębiorców zawsze traktowano gorzej, niż zagranicznych inwestorów. Kiedyś były ulgi dla firm polonijnych, potem polsko-zagranicznych joint venture, teraz korzyści płyną do zagranicznych inwestorów.
Pański Newag nie jest tak doceniany?
Kupiłem firmę jako bankruta za 6 mln złotych, zainwestowaliśmy w nią 220 mln złotych, przez 11 lat nie wypłaciłem sobie złotówki zysku z tego biznesu. Dziś to najnowocześniejsza fabryka pociągów w naszym regionie Europy. Żadnych oklasków nie było.
Nie chce ich, ale marzę, o takim wsparciu, że na przykład firmy, które reinwestują zyski mają odroczony podatek dochodowy. To byłaby finansowa trampolina dla polskich firm. System taki panował w RFN po wojnie, co było podstawą rozkwitu tamtejszej gospodarki. W przypadku Newagu, polska kolej nie musiałaby kupować Pendolino, bo gdybyśmy mieli więcej czasu i pieniądze to taki pociąg zrobilibyśmy made in Poland.
Nikt nie proponował panu zwolnienia z podatku?
Mam świetną historię na ten temat. Kupiłem niedawno budynki byłej drukarni w Poznaniu. Działało tam kilkanaście małych podmiotów. Warsztaty do wynajęcia, siłownia i wiele innych. Wpływy z czynszów nie pokrywały kosztów samych podatków i energii. Ci mali przedsiębiorcy nie byli w stanie płacić więcej. Aby wybrnąć z sytuacji wystąpiliśmy do samorządu Poznania o czasowe zwolnienie z podatku od nieruchomości, niestety otrzymaliśmy decyzję negatywną. I choć miastu niby zależało na utrzymaniu tego miejsca dla lokalnej społeczności mimo to odrzuciło nasz wniosek.
Teraz porównajmy to do zagranicznego inwestora, który obiecuje tysiąc miejsc pracy za dwa lata i dostaje piękny pakiet ulg.
Kiedy przedsiębiorcy mówią o wsparciu dla biznesu. Nie chodzi tu o pomoc stricte finansową. Nie potrzebujemy być niańczeni. Tak naprawdę chcemy tylko spokoju i żeby nam nie przeszkadzano.
Może to dlatego, że był pan tym "tłustym misiem", któremu należało pokazać miejsce w szeregu, jak mówili w podsłuchanej rozmowie Bartosz Sienkiewicz i Marek Belka?
A wie pan, że nawet ta sprawa miała happy end. Na rzecz brytyjskiej mennicy, Mennica Polska straciła kontrakt na produkcję monet groszowych. Na jakiś czas nasi pracownicy pozostali bez pracy. Jednak w ciągu kilku miesięcy pozyskaliśmy zamówienia na produkcję monet dla kilku państw na świecie. Dzisiaj pracujemy na pełnych obrotach, 7 dni w tygodniu, realizując zamówienia, a ostatnio otrzymaliśmy złoty medal za monetę kolekcjonerską w kształcie kuli, pokonując tym samym wszystkie mennice na świecie. Spółka ma prawie 800 mln przychodów i przynosi zysk.

Napisz do autora: tomasz.molga@natemat.pl