
Reklama.
Huczne obchody w Poznaniu zbliżają się wielkimi krokami. Mają być prezydenci Polski i Węgier, obecni będą też żołnierze. Będą, ale tylko, gdy w trakcie obchodów odczytane zostaną nazwiska 96 ofiar katastrofy smoleńskiej.
Asysta wojska zależy więc od jednej decyzji. Apel musi dotyczyć nie tylko tych, którzy wyszli na ulice i ginęli. Wojciech Nawrocki, komendant poznańskiego garnizonu, w rozmowie z "Wyborczą" nie zaprzecza warunkom resortu. "Takie polecenie wydał minister obrony narodowej i obowiązuje w całym kraju. Treść apelu pamięci musimy uzgadniać z departamentem w MON. Bez ofiar katastrofy smoleńskiej nie zostanie zaakceptowany" – wyjaśnił.
Plan Macierewicza za bezsensowny uznaje inny rozmówca "Wyborczej", historyk z Uniwersytetu Adam Mickiewicza, prof. Waldemar Łazuga. Uważa, że poznański Czerwiec 56' i katastrofa Tu-153 to dwa zupełnie odrębne zdarzenie. "Osobne historyczne byty, nie rozumiem ich łączenia. To polityka parahistoryczna" – skwitował. Przekonuje też, że reakcja obecnych może nie spodobać się Macierewiczowi. A poznaniacy już protestowali - w styczniu pokazali PiS-owi czerwone kartki.
źródło: wyborcza.pl