Wielu sądziło, że zobaczymy jednostronny mecz. Bo oto mistrzowie świata i Europy grają z drużyną, którą w ostatnich latach wstrząsają kolejne afery. Te dotyczące korupcji. Nic z tych rzeczy. Remis 1:1 to wynik sprawiedliwy. Mecz był, nie tylko wyrównany, ale i piękny. Swoją urodą na pewno dorównał gdańskiej PGE Arenie, na której go rozgrywano.
- Andrea Pirlo to dla mnie najlepiej podający piłkę piłkarz na świecie – powiedział w pierwszej połowie komentujący mecz Mirosław Trzeciak. Włoch, mistrz świata z 2006 roku, jeden z czterech grających w składzie po sześciu latach, klasę potwierdził w 58. minucie. Nie dość, że ograł dwóch przeciwników to jeszcze genialnie wyłożył piłkę Antonio di Natale. I trafienie do siatki było formalnością.
Piękna asysta? Ta była jeszcze lepsza
Gdybym prowadził z tego meczu relację live, napisałbym wtedy, że to asysta turnieju. A już po kilku minutach musiałbym zmienić osąd. David Silva krótko przyjął piłkę, ściągnął na siebie obrońców i tak dograł do Fabregasa, że ten nie trafić nie mógł.
Jakbym miał w tej chwili wystawić noty piłkarzom obu drużyn, zarówno u jednych, jak i drugich, wahałyby się pewnie między 5 a 8 (w skali do 10). Choć nie, jedną, najniższą dostałby Mauro Balotelli, który zamiast grać stroił na boisku fochy. Był jak rozkapryszona dziewczyna – na początku dostał żółtą kartkę i wydawało się, że czerwona jest kwestią czasu. Później w drugiej połowie, wychodził niemal sam na bramkę Hiszpanów. Tyle, że nagle w kompletnie niezrozumiały sposób, zaczął się wahać. I było po akcji.
Włoscy kibice w warszawskiej fanzonie (fot. Paweł Machitko, transfery.info):
Są takie remisy, gdzie oba zespoły grają przeciętnie i nikt nie zasługuje na to, by wygrać. Po meczu Hiszpania – Włochy trzy punkty powinno się dopisać zarówno jednym, jak i drugim. Wybijanie po autach? Brak. Proste straty piłki? Nieliczne. Dokładne podania po ziemi? Mnóstwo. Cudowne kombinacje? Sporo. Futbol może być piękny. Zarówno wtedy, gdy po murawie w ekspresowym tempie mkną do przodu Rosjanie. Jak i wtedy, gdy tak jak dzisiaj grają Hiszpanie i Włosi.
Piękny futbol na polskiej ziemi
Pięknych akcji, wymagających technicznej maestrii, było w tym meczu niewiele mniej niż we wszystkich dotychczasowych. Niemcy i Portugalczycy przez ponad 70. minut zaserwowali nam imitację futbolu. Prawdziwy futbol był dziś. Fajnie, że w Gdańsku, na polskiej ziemi. Fajnie, że kibice, także w dużej mierze i polscy, mogli zobaczyć w akcji Andresa Iniestę
Zobaczyli też wielki zespół, jednego z faworytów turnieju, który grał bez napastnika. Dwaj defensywni pomocnicy, do tego rozgrywający, atakujący z boku Iniesta, skrzydłowy Silva i wchodzący w pole karne rywala Fabregas. A mimo to wyglądało to dobrze. To taki ewenement, zagrywka taktyczna, która powinna zainteresować wielu, także polskich trenerów.
Chyba zobaczyliśmy dwa zespoły, które zagrają w ćwierćfinale. A kto wie, czy jedni i drudzy nie pójdą nawet dalej.
I jeszcze na koniec wypowiedź trenera Włoch. Barwna i jakże trafna: - Mogliśmy to wygrać, mogliśmy to przegrać. Ale najważniejszy jest uśmiech.