Powitanie polskich piłkarzy na ulicach Warszawy, lipiec 1974.
Powitanie polskich piłkarzy na ulicach Warszawy, lipiec 1974. Fot. Zrzut ekranu / Repozytorium Cyfrowe FIlmoteki Narodowej

Pierwsze w historii polskiego futbolu miejsce na podium klasyfikacji mundialu, wywalczone przez reprezentację pod wodzą niezastąpionego Kazimierza Górskiego, odbiło się nad Wisłą głośnym echem. Polacy jechali do RFN jako piłkarski kopciuszek, wrócili z medalami na szyjach. Nic dziwnego, że rodacy zgotowali im powitanie godne mistrzów.

REKLAMA
To była prawdziwa euforia, bo mało kto spodziewał się aż takiego sukcesu! 7 lipca 1974 roku X Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej, rozgrywane od niemal miesiąca na stadionach w zachodnich Niemczech, przeszły do historii. Polacy mieli spore szanse nawet na grę w finale, ale ulegli RFN po pamiętnym "meczu na wodzie" 0:1 Gerda Muellera.
Pozostała walka o trzecie miejsce. Udało się, trafił Grzegorz Lato i pokonaliśmy samą Brazylię! Piłkarze kadry, którzy byli skazywani na "pożarcie" (w grupie oprócz słabego Haiti grali z Argentyną i Włochami), stali się bohaterami narodowymi. Rodzima prasa okrzyknęła ich "Orłami Górskiego", a określenie to, tak często przywoływane, kojarzy się nam dziś z najlepszymi chwilami polskiej piłki nożnej. Teraz, po 42 latach od wyczynu polskiej kadry, jest szansa, aby osiągnąć podobny sukces.
logo
Kazimierz Deyna z pucharem za zajęcie trzeciego miejsca. Fot. Zrzut ekranu / Repozytorium Cyfrowe Filmoteki Narodowej
Po zakończeniu mistrzostw polscy piłkarze wzięli udział w uroczystym bankiecie w monachijskim Hotelu Hilton, na którym Kazimierz Deyna został zaliczony do trójki najlepszych graczy mundialu. A potem? Potem czekało ich spotkanie z rodakami, już na polskiej ziemi. Jego przebieg przerósł jednak najśmielsze oczekiwania medalistów.
"Komplet widzów jak na stadionie w Monachium" – zaczął swoją relację lektor Kroniki Filmowej. Na przylot bohaterów przed lotniskiem na Okęciu czekały prawdziwe tłumy, a wśród nich najważniejsi oficjele partyjni. Orkiestra odegrała "Sto lat", a służby porządkowe ledwo dawały sobie radę z wiwatującymi rodakami.
logo
Przejazd ulicami Warszawy odkrytym autobusem. Polscy piłkarze byli witani jako bohaterowie. Fot. Zrzut ekranu / Repozytorium Cyfrowe Filmoteki Narodowej
Polska Kronika Filmowa – Powrót kadry narodowej piłkarzy z RFN

Bohaterowie są zmęczeni i zaskoczeni. W przyszłości trener Górski będzie musiał przygotować swój zespół także do spotkania z kibicami. Sukces, na który złożyły się ambicja i praca. Wysokie uznanie znawców i entuzjastów piłki nożnej. Jest ich w Polsce po ostatnich występach naszych reprezentantów około... 34 milionów.

Przejazd otwartym autobusem ulicami stolicy piłkarze zapamiętali na długo:

LESŁAW ĆMIKIEWICZ: Wsiedliśmy do tego autobusu. Jechaliśmy przez miasto. Tym razem naród przymuszany do tego, żeby w godzinach pracy witać z transparentami różne delegacje, wyszedł na ulice spontanicznie. Nie zapomnę tego do końca życia. Ludzie rzucali kwiaty i jechaliśmy jak po dywanie. Coś niesamowitego!

ANDRZEJ STREJLAU (II trener): Myślę, że nawet władze państwowe nie przypuszczały, że ludzie ustawią się od Okęcia aż do samego hotelu Solec. Szpalery ludzi wzdłuż ulic! (...) To był szok. Dopiero wtedy zaczęło do nas docierać, co myśmy zrobili.

WŁADYSŁAW ŻMUDA: Do dziś mam ten obraz przed oczami: autobus, my w tych garniturkach jasnobrązowych, sraczkowatych takich, paskami pościskani, bo tyle przymiarek było, a tu tylko spodnie za krótkie, albo marynarka za duża (śmiech).

JAN TOMASZEWSKI: Ja uciekłem do tyły. Byłem tak wzruszony, że łzy same mi leciały.

HENRYK KASPERCZAK: Kwiaty rzucały nawet siedemdziesięcioletnie babcie. Płakały, cieszyły się z naszego sukcesu. Nigdy się tego nie zapomni...

Cytaty pochodzą z ksiażki: K. Apiecionek, "Mundial '74. Dogrywka"
Świetny wynik na Mundialu został oczywiście zauważny przez ówczesną władzę. Medaliści i sztab trenerski zostali zaproszeni do gmachu Komitetu Centralnego PZPR, gdzie uroczyście podejmowali ich pierwszy sekretarz Edward Gierek oraz premier Piotr Jaroszewicz. Gierek podziękował za tak "wspaniały prezent zgotowany socjalistycznej ojczyźnie". – Byliście na ustach wszystkich Polaków – podkreślił szef partii komunistycznej. Polscy piłkarze zasłużenie pili szampana.
Edward Gierek na spotkaniu z piłkarzami

Chciałbym Deynie, a poprzez niego wam wszystkim, podziękować towarzysze za skromność. Ta skromność pozwoliła wam iść dalej. Najgorszym nieszczęściem byłoby, gdybyście uwierzyli, że jesteście tak mądrzy, tak mocni, tak niezwyciężeni, że przestalibyście się liczyć z tymi, z którymi gracie.

Na "Orły Górskiego" czekał nie tylko prestiż, ale i nagrody, choć pieniądze w polskiej piłce były wówczas bez porównania mniejsze niż ma to miejsce obecnie. – Dostaliśmy mniej więcej po trzy tysiące dolarów na głowę, czyli jakieś sto tysięcy złotych. To były duże pieniądze, ale jeżeli PZPN dostał dwa miliony dolarów, a nam wypłacił z tego jakieś sześćdziesiąt parę tysięcy, to jest różnica – wspominał król strzelców z RFN, Grzegorz Lato.
Piłkarze oraz trener zostali odznaczeni orderami, a kto mógł sobie pozwolić na spory wydatek, zakupił samochód z salonu BMW po 50 proc. zniżce. Deyna, który służył w Wojsku Polskim, otrzymał nawet awans na podporucznika.
logo
Kazimierz Deyna triumfuje po powrocie do kraju. Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe
Dla każdego członka "srebrnej drużyny" (za zdobycie 3. miejsca na mundialu przyznawano wówczas srebrne medale) najważniejszy był jednak sportowy wynik, wywalczony na murawie. Cały zespół zasłużył sobie na wspaniałe przywitanie w ojczyźnie. Piłkarze Adama Nawałki także mogą powrócić w glorii chwały. Mają się na kim wzorować.

Napisz do autora: waldemar.kowalski@natemat.pl