Nissan Juke w wersji Nismo RS to wyjątkowo nietypowe połączenie.
Nissan Juke w wersji Nismo RS to wyjątkowo nietypowe połączenie. Fot. naTemat

Nie ma co ukrywać – Nissan Juke to trochę dziwoląg. Mimo to na polskich drogach jeździ ich całkiem sporo. Jeśli jednak już sam Juke jest dziwolągiem, to jak nazwać Nissana Juke w wersji Nismo RS? Tak, takie Juke’i istnieją i mimo że mogą budzić zdziwienie, naprawdę żwawo pomykają po drodze. Nic dziwnego, w końcu 218 koni mechanicznych pod maską piechotą nie chodzi.

REKLAMA
„Dwie białe strzały” – napisałem SMS-a do kolegi, z którym akurat równocześnie wyjeżdżaliśmy z redakcyjnego parkingu. On w białym Volkswagenie Golfie GTI, ja w białym Juke’u Nismo RS. Zerknął w lusterko, bo stałem akurat za nim, i odpisał z pytaniem, „dlaczego strzały?”. Gdy dowiedział się, że za jego GTI stoi wspomniane Nismo RS, skwitował tylko „ooo, taki Juke?!”. No właśnie taki, bardzo nieoczywisty, bo niektórzy mogą łapać się za głowę na samą myśl kupowania Juke’a, a co dopiero w takiej wersji.
logo
Ten samochód to trochę taki Cactus, którego mają w Citroenie. Odważny i wyróżniający się desin, nieco szalony – dla niektórych zbyt szalony. Bardzo zero-jedynkowy: albo się go kupuje w całości, albo nie można zrozumieć, jak go można kupić w zwykłej wersji, o dopalonej Nismo RS już nie mówiąc.
A jednak powstał i są chętni gotowi wydać na niego od 108 tys. zł w górę. Co właściwie dostajemy w tej cenie?
Crossovera, a właściwie hot crossovera. To ciekawy wynalazek, który wcale nie tak wolno zyskuje wśród polskich kierowców coraz większą popularność. Tak jak kilka długich lat temu wszyscy zaczęli rzucać się na SUV-y, tak teraz celownik przechyla się w stronę crossoverów, czyli mixu kilku typów samochodów, któy wywodzi się właśnie od SUV-ów.
logo
Osobiście mam z nimi trochę problem, bo cały czas nie do końca potrafię je sobie sklasyfikować. Bo tak naprawdę ni to większy SUV, ale też nie zwykły – niezbyt duży - hatchback. Trochę taki nastolatek, który już nie jest dzieckiem, ale jeszcze nie mężczyzną. Z tą różnicą, że zostanie w tym etapie przejściowym już na zawsze. Juke ma też w sobie ten młodzieńczy wygląd. Odważny, lekki, trochę zakręcony, ale pozytywnie. Budzi raczej uśmiech sympatii, aniżeli politowania. A potencjalnych punktów zapalnychdo dyskusji jest sporo i zaczynają się już przy reflektorach.
logo
Dwie okrągłe lampy z przodu patrzą na nas nieco zdziwione. Pod nimi kolejne światła, nad nimi jeszcze jedne. Wszystkie w innym kształcie i innej orientacji. Tuż obok nieco przerysowane nadkola, które małemu autu nadają trochę masy. Światła zaskakują też z tyłu, gdzie dostajemy je w nietypowym kształcie zawijasa, ciągnącego się od szyby bagażnika do samej klapy.
Wersja Nismo RS odróżnia się od zwykłej nie tylko pod maską, ale także na zewnątrz i wewnątrz. Do reflektorów dochodzi masywniejszy zderzak. Z tyłu dostajemy spory spoiler, po bokach czekają nas specjalne felgi czy progi. Natomiast wszędzie możemy obserwować czarno-szare wstawki wizualne.
logo
Nie mniej ciekawie jest w środku, gdzie po otworzeniu drzwi łatwo może wyrwać się ciche „wow”. A to głównie za sprawą efekciarskich foteli sportowych, które – zupełnie szczerze – przypominały mi te, które widziałem w jednym z modeli Porsche 911! (na tym podobieństwa obu aut się jednak kończą). Sztywne, sportowe, dobrze trzymające, a jednocześnie nie męczące przy dłuższej jeździe. Średnio wygodne było natomiast ich ustawianie, ale to szczegół.
logo
Ciekawa jest także sama kierownica, trzymając którą można było się poczuć trochę jak na symulatorze gier. Projektanci częściowo zdecydowali się obszyć ją Alcantarą, do czego trzeba z początku się przyzwyczaić, ale dobrze leży w dłoniach. Za kierownicą mamy natomiast daszek z podobnego materiału.
logo
logo
Środek jest prosty. Jak dla mnie zbyt plastikowy, co najbardziej dało się odczuć przy środkowym panelu z drążkiem do zmiany biegów. Całość świeciła i brzmiała plastikowo, a celowe poruszanie ręką całą częścią tylko pogarszało sprawę. Z nowoczesną i odważną sylwetką zupełnie nie współgra komputer pokładowy, który znajduje się pomiędzy zegarami. Rodem z poprzedniej epoki. No cóż, może projektanci chcieli, by kierowca naprawdę poczuł się jak na symulatorze gier. Bagażnik jest niewielki, ale piętrowy. Podnosząc „podłogę” zyskujemy trochę miejsca. Choć nie jest to duży samochód, nie jest źle jeśli chodzi o ilość miejsca. Z tyłu sensownie mogą siedzieć dwie dorosłe osoby, choć lepiej, żeby nie były dwumetrowcami. Twarde oparcie przednich foteli może dawać się we znaki.
logo
logo
Nissan Juke to trochę zabaweczka, choć bardziej w kwestiach wizualnych. W przypadku Juke Nismo RS to zabawka nie tylko wizualna, ale (głównie) taka do jeżdżenia. 218 koni mechanicznych przy benzynowym silniku 1.6l i 6-stopniowym „manualu” daje kierowcy do dyspozycji wrażenia i możliwości, których próżno szukać w większości przeciętnych samochodów. Mimo to, pierwsza setka pojawia się na liczniku dopiero po 7 sekundach. Nie jest źle, ale „na papierze” wydawałoby się, że można zrobić to szybciej.
logo
logo
Wrażeniami z jazdy przypominał mi trochę Mini Coopera S. Generalnie do Juke’a Nismo RS dobrze pasuje określenie „mały, ale wariat”. Udoskonalone zawieszenie i mocniejsze nadwozie o większej sztywności pozwala dobrze poczuć auto i stabilnie wychodzić z zakrętów, mając nad autem pewną kontrolę. Do tego skrzynia biegów nie mająca nic przeciwko szybszym zmianom pozwala wyciągać z auta to, co ma najlepszego do zaoferowania. Przyspieszając przy kilkudziesięciokilometrowych prędkościach nie mogłem się jednak oprzeć wrażeniu, że dźwięk spod maski mógłby być nieco mniej sztuczny/”elektryczny”?
logo
Korzystnie z tego, w czym Juke Nismo RS czuje się nejlepiej, łatwo wygenerować dwucyfrowe spalanie. My po tygodniu jazdy skończyliśmy z wynikiem na komputerze pokładowym 11,1l, ale przy rozsądnej jeździe można było tutaj zejść do ok. 9l/100 km.
logo
O Nissanie Juke Nismo RS można powiedzieć wiele, ale na pewno nie to, że jest nudny. Wyróżnia się już z daleka, zwłaszcza w tej sportowej wersji. Budzi skrajne emocje, ale na pewno nie pozostawia obojętnym. Odważny i lekki projekt nadwozia daje powiew świeżości, której tak często może brakować w erze wiecznie tych samych samochodów. W środku dostajemy względnie praktyczne auto zmixowane ze sportowymi elementami, na których czele stoją świetne fotele. Daje sporo frajdy z jazdy, ale wciąż jest to jazda w wadze średniej. I tylko trochę nie do końca mogę zrozumieć, kto chciałby kupować sobie Juke’a Nismo RS (od 108 tys. zł). Zwykłego? Pewnie, to ciekawa alternatywa dla kogoś, kto szuka czegoś, czym może się wyróżnić, a i ceny zaczynają się już od 56 tys. zł.
logo