Minister spraw wewnętrznych i administracji w rządzie PiS. Historyk z Legionowa. Doświadczony samorządowiec i poseł. Mąż. Ojciec trójki dzieci. To wszystko prawda, ale najważniejszą charakterystyką Mariusza Błaszczaka jest jego podporządkowanie Jarosławowi Kaczyńskiemu. Jednak nie zawsze taki był.
Piątek. Dzień po nocnym zamachu w Nicei. Europa śle wyrazy współczucia pogrążonej w żałobie Francji. Dla ministra Błaszczaka jest to idealny moment, by skrytykować sposób przeżywania żałoby przez zwykłych ludzi.
Na celowniku ministra znalazły się marsze, malowane na chodniku kwiaty i kredki "o kolorach całej tęczy". Ministrowi Błaszczakowi skojarzyło się to z ludźmi LGBTQ, o czym nie omieszkał poinformować w świetle fleszy.
Co autor miał na myśli
Tym samym udało mu się połączyć masakrę z uderzeniem w osoby nieheteronormatywne. Ambasador Francji dyplomatycznie wyraził swoje zdumienie ciągiem skojarzeń Błaszczaka. Inni nie byli jednak równie powściągliwi.
Dzięki swojej wypowiedzi minister Błaszczak trafił na Pudelka. Został też bohaterem prześmiewczych memów, kręcących się wokół tekstu piosenki "Chodź, pomaluj mój świat" grupy "2 + 1".
O Mariuszu Błaszczaku można powiedzieć różne rzeczy, ale z pewnością nie jest ulubieńcem internautów. Ci, którzy nie popierają PiS, mają brzydki zwyczaj pisania o nim per "Płaszczak", sugerując, że ma wiernopoddańczy stosunek do prezesa PiS. Denerwują się tym, że minister Błaszczak nie odpowiada na pytania mediów - zamiast tego wije się jak piskorz.
Ale to i tak pieszczotliwa krytyka w porównaniu z tym, co mówi o ministrze były kolega partyjny, Ludwik Dorn. Dorn powiedział, że Błaszczak to chodząca niekompetencja, nierozum, a jego słowa nazwał polityczną nekrofilią.
Marsz w zaparte
Tymczasem minister brnie. Zamiast przeprosić za absurdalną wypowiedź w niestosownym momencie, lub przynajmniej milczeć, jak jego koleżanka z rządu Anna Zalewska, minister Błaszczak idzie w zaparte. W piątek wieczorem wystąpił w TVN24 u Konrada Piaseckiego, gdzie powtórzył swoje tezy, a także dodał kilka kolejnych.
Jego zdaniem problemy z terroryzmem rozwiązałoby wzmocnienie chrześcijaństwa w Europie. Na pytanie jak konkretnie, nie potrafił jednak odpowiedzieć. Poprzestał na dość osobliwej opinii, że chrześcijaństwo byłoby magnesem, który przyciągnąłby muzułmanów. Może to jest ta broń elektromagnetyczna, o której mówił minister Macierewicz?
Tak czy inaczej, metoda ministra raczej nie podziała na terrorystów już identyfikujących się z chrześcijaństwem. Właśnie mija 5 lat od masakry, jakiej w Norwegii na lewicowej młodzieży dopuścił się Anders Breivik. Jednak ministrowi nie przeszkadzają takie drobne szczegóły.
Błaszczak stanowczo potępił łzy polityków w reakcji na zamachy, ale gdy dziennikarze pytają, co w takim razie trzeba zrobić, nabiera wody w usta. Jednak minister Błaszczak ma pecha. Gdy wkrótce okazało się, że w Nicei zginęły dwie Polki, kamery sfilmowały łzy, które zalśniły w oczach prezydenta Andrzeja Dudy.
Błaszczak, który jest
Gdy rozmawiam z parlamentarzystami, opinie o Mariuszu Błaszczaku są dosyć zbliżone. Solidny. Pracowity. Wierny. Komu? Posłowie dziwią się, że pytam. Jarosławowi Kaczyńskiemu oczywiście. Gdy obiecuję, że nie podam ich nazwisk, stają się bardziej rozmowni.
– To minister bez właściwości – mówi jedna z posłanek, która zastrzega, że przykro jej tak o kimkolwiek mówić. – Jest sumiennym wykonawcą cudzych poleceń. Byłby dobrym urzędnikiem. Nie spodziewałabym się jednak po nim czegoś twórczego – mówi moja rozmówczyni. Mówiło się o nim, że zarządzał telefonem prezesa. Widok Błaszczaka, siedzącego w sejmowych ławach obok Jarosława Kaczyńskiego, był częstym obrazkiem.
Od razu jednak dodaje, że w życiu publicznym potrzebni są ludzie o różnych temperamentach. Problem polega na tym, że temperament Błaszczaka nie odpowiada pełnionej przez niego funkcji. – Bycie ministrem go przytłacza. To widać nawet po tym, jak chodzi. Ale skoro prezes tego właśnie sobie życzy... – zawiesza głos. Są jednak tacy, którzy ostro krytykują Mariusza Błaszczaka pod nazwiskiem.
W podobnym duchu wypowiada się inna osoba, z którą rozmawiam o ministrze. – To żołnierz prezesa pozbawiony własnych ambicji – przekonuje. – Właśnie dlatego cieszy się ogromnym zaufaniem Kaczyńskiego, bo wiadomo, że nie wybije się na niepodległość. W polityce nie ma dla niego innej drogi niż kurczowe trzymanie się prezesa – dodaje.
Błaszczak, którego już nie ma
Jednak okazuje się, że Błaszczak nie zawsze taki był. – Pamiętam go jako osobę energiczną i kreatywną – mówi jego znajomy sprzed lat. Gdy upewniam się, że mówimy o tym samym ministrze Błaszczaku, rozmówca potwierdza z rozbawieniem. Wspomina, że Błaszczak jako długoletni samorządowiec w podwarszawskim Legionowie, był istnym wulkanem pomysłów i wszędzie było go pełno.
– Teraz jest zupełnie innym człowiekiem – mówi. – To chyba efekt długotrwałej współpracy z Kaczyńskim. Błaszczak należy do jego zakonu PC (Porozumienia Centrum - red.). Nie da się już z nim porozmawiać o normalnym życiu. Zerwał kontakty ze starymi znajomymi, gdy na siebie wpadniemy, potrafi już mówić tylko o polityce. Dziwne uczucie. Wygląda jak dawniej, ale jest kimś zupełnie innym – konkluduje.
Gdy 15 lipca słuchałem reakcji klasy politycznej w Polsce na Niceę, przypominało mi się określenie z cyklu o Harrym Potterze – śmierciożercy. Tak jak bajkowi zwolennicy Voldemorta Błaszczak, Kukiz, Pawłowicz i Winnicki żywią się śmiercią, terrorem, strachem i używają ich dla własnej agendy, coraz bardziej przekraczającej granice cywilizowanej prawicy (jeśli Winnicki kiedykolwiek się w nich mieścił).Czytaj więcej
Magdalena Środa
"Z posła Błaszczaka nie wolno kipić"
Poseł Błaszczak mówi jak prezes, myśli jak prezes, gniewa się jak prezes, ma takich samych wrogów jak prezes, ma identyczne opinie polityczne (pozapolityczne zapewne też), jest tak samo jak prezes wrażliwy i jest wrażliwy dosłownie na to samo!Czytaj więcej