Popularne sklepy z ubraniami mają swoją stałą grupę klientów. To nie jest nowość, raczej wiedza ogólna. Na przykład klientela przyzwyczajona do luksusów nie wejdzie sklepu, w którym ubrania leżą na stosie z wbitą cena 19,90. A może wejdzie? Nasze zestawienie nie powstało po to, aby obrazić klientów i sklepy. To zbiór stereotypów o sieciówkach i o ich klientach. Z przymrużeniem oka.
Mimo ostatniego skandalu z udziałem flagowego sklepu hiszpańskiego Inditexu i artystki Tuesday Bassen (w nowej kolekcji Zara prawdopodobnie zainspirowała się jej sztuką), i kilku innych sytuacji, po których niesmak w ustach „prawdziwych” fanów mody pozostał, ten sklep wciąż uchodzi za „świątynię mody”. Kupują tu blogerki modowe, celebrytki, aktorki, a nawet Kate Middleton. Zara to sklep dla aspirującej klasy średniej, bo ceny ma średnio niskie i średnio wysokie. Jeśli kobieta chce być elegancka, z klasą i trendy, a nie stać jej na zakupy u Gucciego, niemal pewne jest, że wybierze się właśnie tam.
Jeśli mężczyzna chce uchodzić za wielkomiejskiego, wyluzowanego, ale profesjonalnego, przy czym nie lubi do trzewików zakładać skarpetek - powędruje do Zara Man. Jeśli kobieta chce odmłodzić się ubiorem, ale nie jest pewna, czy po pierwszym wyjściu na miasto nie doświadczy kpiących spojrzeń - zajrzy do działu TRF, w którym są same cool ciuchy, ale trochę tańsze niż basici. W razie czego będzie je mogła komuś oddać. Zara to przede wszystkim miejsce dla tych, którzy chcą mieć pewność, że prawdopodobieństwo spotkania na ulicy kogoś w podobnej bluzce będzie małe. Legenda głosi, że każdy strój produkowany jest tylko w 40 tysiącach egzemplarzy.
H&M
Często jest tak, że cały dzień poszukiwania zwykłego białego t-shirtu i zwykłej bluzy z kapturem idzie na marne. W Zarze same z ozdobnikami i w cenie 100 złotych za sztukę, a w C&A są tylko z indiańskimi wzorami. Wtedy trzeba złapać się ostatniej deski ratunku i pójść do Haemu. Tam zmęczoną zakupoholiczkę dopada uczucie ulgi, czuje, że przedtem sama siebie oszukała, bo mogła oszczędzić 3 godziny, gdyby tylko od razu przyszła do tego „pewniaka”.
W H&M kupuje prawie każdy, nawet blogerki i lokalne strojnisie. Nie ma lepszego miejsca, jeśli komuś zależy na kupnie sezonowych ubrań - które nosi się tylko przez dwa miesiące wakacji, a potem przeznacza się je na ściereczki do kurzu. Największy ruch w sklepach tej ogromnej sieciówki jest w sezonie festiwalowym - szczególnie przed Openerem. Wtedy błyskawicznie znikają kuse kombinezony w kwiaty, kapelusze z dużym rondem, trampki po 30 złotych, t-shirty z frędzlami i sukienki z koronki. Mężczyźni chętnie kupują poszarpane koszulki z AC/DC, The Beatles i Davidem Bowie i z Simpsonami, oraz krótkie, podwijane spodenki z kolorowej bawełny.
Oczywiście raz do roku w Haemie można kupić kreacje światowej sławy projektantów - wtedy lepiej nie zbliżać się w okolice najbliższego sklepu.
CROPP TOWN
Kto choć raz był w tym sklepie, wie, że jest silnie stargetowany. Graffiti, deskorolki, dancehall i ulica. To miejsce, w którym każdy fajny i pomysłowy ciuch musi być okraszony młodzieżowym przekazem. Nawet biała koszula. W Croppie spotkamy gimnazjalistów z rodzicami - skarbonkami, ojców, którzy chcą odmłodzić się strojem i poszukiwaczy okazji! W tym polskim sklepie można znaleźć oryginalne, często tańsze buty Vansy, Etniesy i buty marki Cropp, które wyglądają podobnie do tych wymienionych wcześniej.
Jeśli ktoś nie ma pomysłu na to, jak odmłodzić swoją stylówkę, albo jak ze sztywniaka stać się luzakiem - to miejsce jest idealne na tego typu metamorfozy. Jeśli chodzi o pewniaki - w sezonie jesienno zimowym warto wybrać się tam po ciepłe bluzy i dresy, często "na bazie" polara. Tam też z dużym prawdopodobieństwem dostaniemy… ocieplaną czapkę z daszkiem. To cenna informacja, jeśli ktoś ceni sobie polski styl uliczny i nie chce zakładać lamusiarskiej wełnianej czapy, kiedy na dworze panuje mróz.
RESERVED
Sklep dla osób grzecznych i poukładanych. W Reserved wszystko jest względnie ładne, względnie eleganckie, względnie dobrze uszyte, względnie modne i względnie tanie. Czasem można znaleźć tam ciekawe dodatki, zabawne skarpetki, ładną torbę (ze skóry eko). W tym sklepie kupują panie, od których w pracy wymaga się schludności - dentystki, farmaceutki, przedszkolanki i sekretarki. Zawsze blisko trendów, ale nie za blisko, bo ubranie musi być uniwersalne, a nie ekstrawaganckie.
W okresie wiosenno-letnim hitem są lekkie, półprzeźroczyste koszule w pastelowych kolorach, a w zimowym - marynarki w stylu brytyjskim, grube swetry, które na pierwszy rzut oka wyglądają jakby składały się w 99 proc. z wełny. Dla mężczyzn, którzy całymi dniami pracują za biurkiem, ale wieczorami lubią wyskoczyć na piwko z kumplami z pokoju obok, to kopalnia bawełnianych koszul w kratkę, swetrów z dużym kołnierzem, dresowych marynarek i kolorowych spodni chinosów.
ORSAY
To tutaj zaopatrują się niepoprawne romantyczki. Takie panie kochają falbany, satynowe wstążki, kwiaty, Jane Austin, Pocahontas i Betty Boop. Uważają, że zima to czas na ubrania brązowe, rude, granatowe i ewentualnie szare. W tym miejscu znajdziemy całą gamę białych koszul w różnych odcieniach bieli i kremu.
Do tego sklepu warto zajść w poszukiwaniu perełek. Nie należy zrażać się strojami manekinów - tylko robić swoje i w stosie pozornie identycznych ubrań znaleźć coś oryginalnego. Wiedzą o tym klientki Orsaya - to oazy spokoju, marzycielki. Ta marka jest również dobrym rozwiązaniem dla nastolatek, które z dziecięcego stylu chcą „wskoczyć” w ten bardziej dorosły, ale ich nogi wciąż są za szczupłe na spodnie rurki w dostępne w innych sklepach.
TOPSHOP
Z tą marką nie ma żartów. Szacunek wśród koleżanek ze studiów gwarantowany. Topshop jest rozwiązaniem dla tych, którzy zawsze zazdrościli ludziom ubierającym się second handach, ale nie mają takiego „oka”, cierpliwości i odwagi, żeby pokazać się w szmateksie i walczyć o dżinsową kurtkę ze starszą panią. Ten sklep oferuje ubrania w stylu vintage na bogato.
Jeśli szukasz złotych butów i masz trochę za dużo pieniędzy w kieszeni - wybierz się do Topshopa. Jeśli szukasz stroju w stylu zespołu ABBA, dżinsów jak po mamie, ekstrawaganckiej sukienki niczym z brytyjskiej zasłony - Topshop to jest właśnie to miejsce. Prawdziwi hipsterzy kupują przez sieć w Urban Outfitters, American Apparel i w Asosie. Jeśli już muszą wybrać się do centrum handlowego, szybkim krokiem, nie oglądając się za siebie, pobiegną do TS. To jest tak pewne jak to, że letnie wieczory wolą spędzać przy placu Zbawiciela niż nad Wisłą.