Agresja pseudokibiców z ulicy przeniosła się we wtorek pod strefę kibica. Poleciały butelki, kamienie i race. Policja użyła gazu i strzelała z armatek wodnych, a kibice stojący w kolejkach nie mieli gdzie uciekać, bo ochrona nie chciała ich wpuszczać do strefy. Tym samym zostali narażeni na bezpośrednie starcie z chuliganami.
Najgorsze rzeczy działy się przy bramce od strony Alej Jerozolimskich, którą chcieli sforsować uciekający przed policją chuligani. - Trwała tam regularna walka kibiców z policją. W kierunku służb latały butelki. Policja postanowiła użyć gazu łzawiącego, przez co rozpylił się on także na kibiców, którzy spokojnie oglądali mecz w strefie kibica - relacjonowała nasza reporterka ze strefy kibica.
Uwięzieni pod strefą
Ludzie byli zaniepokojeni, a nerwowa atmosfera udzieliła się wszystkim. Również stewardom, którzy około godziny 20. zablokowali wejście do strefy. Zostawili tym samym kibiców przed wejściem, narażając ich na atak uciekających przed policją kiboli.
- Czekaliśmy przy wejściu od ulicy Marszałkowskiej. W powietrzu latały butelki, coś płonącego i kamienie. Policja stała z dwóch stron i blokowała wejście. Mieli armatkę. Razem z kilkudziesięcioma kibicami próbowaliśmy wejść do strefy, ale ochrona nas nie wpuszczała - opowiada naTemat Krzysztof, który wybrał się na mecz ze znajomymi - Policja ruszyła na kiboli i zaczęła na wszystkich lać wodą. Dostaliśmy gazem. Zaczęliśmy napierać, bo chcieliśmy uciec do strefy, ale stewardzi nadal nas nie wpuszczali. W końcu ktoś dostał butelką w plecy i wtedy stewardzi nie wytrzymali naporu tłumu i nas wpuścili, ale mało nie pobili co po niektórych - skarży się Krzysztof.
Jego zdaniem stewardzi zachowali się nieodpowiedzialnie, bo powinni wpuścić ich do strefy, żeby nic gorszego im się nie stało, a nie zostawiać ich w samym centrum wydarzeń. - W powietrzu latały kamienie i butelki, ja krztusiłem się gazem zgięty w pół, a steward zaczął się na mnie wydzierać i sprawdzać, czy nic nie wnoszę - dodaje Krzysztof.
Sztab kryzysowy
Stewardzi postępowali jednak zgodnie z zaleceniami. Decyzję o zablokowaniu wejść do strefy kibica podjął sztab kryzysowy. - Zablokowano te wejścia, którymi próbowali przedostać się kibole. Była to decyzja sztabu, nie kwestia regulaminu. Sztab kryzysowy podejmuje takie decyzje biorąc pod uwagę bieżącą sytuację - wyjaśnia w rozmowie z naTemat Marta Brzegowa, rzeczniczka strefy kibica w Warszawie.
Sztab tworzą przedstawiciele policji i wszystkich służb.
Kilku znajomych Krzysztofa zostało oddzielonych przez tłum, przez co dostali mocniej gazem. - Wystraszyli się i pojechali do domu - dodaje.
Kibice są zgodni, że gazu użyto bardzo dużo. - Prawie się udusiłam. Było tyle gazu, że bałam się, że umrę - napisała do nas Aleksandra. Zdaniem wielu stewardzi narazili niewinne osoby na bezpośrednie starcie z kibolami uciekającymi przed policją. W kolejkach stały całe rodziny. Gazem dostały również dzieci. Butelki, kamienie i race leciały również w ich stronę. Mimo to, według relacji świadków, stewardzi pozostali niewzruszeni, dopóki kibice nie sforsowali wejścia.
W okolicach strefy kibica robiło się nieprzyjemnie jeszcze przed meczem Polska-Rosja. - Do strefy przyszedłem około 18.30. Nie działy się jakieś dantejskie sceny, ale ludzie już byli pijani i głośno krzyczeli. Zaczęło się robić ciasno i doszliśmy ze znajomymi do wniosku, że nie wytrzymamy do meczu. Jak wyszliśmy poza strefę, stwierdziliśmy, że dobrze się stało, że poszliśmy. Atmosfera była napięta. Walały się butelki, słychać było petardy, ludzie sikali po krzakach - relacjonuje Janusz.
W strefie i poza strefą polscy kibice śpiewali "ruskie k...y alealeale". To zdaniem wielu tylko prowokowało sytuację. - Czułem się tym zohydzony - dodaje Janusz.
Zadowolone władze, dumna policja
Zupełnie innego zdania są władze. Policji i służbom dziękowała już minister Jonna Mucha i minister Jacek Cichocki. Do pochwał przyłączyły się też władze miasta Warszawy.
- Dzięki policji i służbom porządkowym, nie doszło do zdemolowania Warszawy - podkreśliła Hanna Gronkiewicz-Waltz. Jacek Kozłowski, wojewoda mazowiecki dodał, że to znakomita praca policji i służb uchroniła zdecydowaną większość prawdziwych kibiców przed zagrożeniem ze strony chuliganów.
Prezydent miasta i wojewoda mazowiecki dołączyli się również do przeprosin skierowanych do Rosjan. - Ubolewamy, że goście zostali narażeni na utratę poczucia bezpieczeństwa - zaznaczył Kozłowski.
Pomimo incydentów, władze twierdzą, że w strefie kibiców panowała przyjazna i wesoła atmosfera.
Innego zdania są kibice. Według nich, na meczu Polska-Grecja nie dochodziło do takich scen. Wczoraj, w strefie kibica nie czuli się bezpiecznie i wielu z nich opuściło jeszcze przed meczem, inni poszli po pierwszej połowie. W strefie trudno było również spotkać jakiś cudzoziemców.