Arabski stawił się w sądzie w sprawie lotu do Smoleńska - przekonywał, że jest niewinny.
Arabski stawił się w sądzie w sprawie lotu do Smoleńska - przekonywał, że jest niewinny. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Reklama.
Pozew wobec Arabskiego i czterech innych osób złożyli m.in. bliscy Anny Walentynowicz, Władysława Stasiaka, Sławomira Skrzypka czy Zbigniewa Wassermanna. Uważają, że nie dopełniły one swoich obowiązków przy organizacji lotu Tu-154 do Smoleńska. Poza byłym szefem Kancelarii Prezesa Rady Ministrów o wypadek obwiniają jeszcze dwoje urzędników kancelarii premiera - Monikę B. i Miłosława K., a także dwoje pracowników ambasady RP w Moskwie - Grzegorza C. i Justyny G.
– Nie przyznaję się, bo jestem niewinny. Nie będę odpowiadał na dzisiejszej rozprawie na pytania. Złożę tylko oświadczenie – powiedział w Sądzie Okręgowym w Warszawie Arabski. Szybko opuścił salę rozpraw, następnie udzielił wypowiedzi czekającym na niego dziennikarzom. – Nie uczestniczyłem w organizacji lotu prezydenta 10 kwietnia 2010 r. – usłyszeli. – Organizatorem wyjazdu prezydenta do Katynia była Kancelaria Prezydenta. Nigdy nie był organizowany wspólny wyjazd do Katynia, więc co za tym idzie tzw. rozdzielenie wizyt nigdy nie miało miejsca – dodał były ambasador w Hiszpanii.
Arabski podkreślił jeszcze, że od 6 lat jest "obiektem nagonki, fałszywych oskarżeń i złośliwych komentarzy". Jednocześnie zaznaczył, iż oskarżono go z powództwa prywatnego, publiczny oskarżyciel umorzył postępowanie w tej sprawie dwukrotnie - najpierw w 2014 roku i następne rok później. – Jeśli jest niewinny, tak jak w swoim oświadczeniu powiedział, miał okazję tego dowieść, odpowiadając na pytania oskarżycieli. Skoro tego nie uczynił, pozostawił wielką furtkę na domysły w stylu wiarygodności jego oświadczenia – skomentował wystąpienie byłego kancelarii premiera wnuk Anny Walentynowicz.