Co robią w Polsce siostry zgromadzenia zakonnego założonego przez kontrowersyjną świętą, Matkę Teresę?
Co robią w Polsce siostry zgromadzenia zakonnego założonego przez kontrowersyjną świętą, Matkę Teresę? Fot. Leszek Pilichowski / Agencja Gazeta

Ona jest już świętą! Wyniesienie Matki Teresy na ołtarze oburzyło jej przeciwników. Porównywali świętą do psychopatki upajającej się cierpieniem biednych, a przybytek słynnej zakonnicy do umieralni. Są jednak w miejsca w Polsce, w których kanonizację misjonarki z Indii szczególnie przeżywano. Jej wychowanki działają w kilku polskich miastach. Można je spotkać m.in. na ulicach warszawskiej Pragi. Co ciekawe przybytki Misjonarek Miłości nie są kontrolowane przez samorządy.

REKLAMA
– Z pomocy sióstr Misjonarek Miłości korzystała moja była partnerka. Najważniejsze, że dostała leki i to darmowe. Dzięki pomocy sióstr doszła do siebie. Siostry od Matki Teresy bardzo pomagają – zapewnia Bogdan, mieszkaniec warszawskiej Pragi.
Krytyka bez znieczulenia
Jego słowa mocno kontrastują z opiniami przeciwników Matki Teresy, która niemal w rocznicę swojej śmierci została wyniesiona na ołtarze. Dowodów jej cudów, było dla jej zwolenników i sióstr z powołanego przez nią Zgromadzenia Misjonarek Miłości i Watykanu, aż nadto. Wystarczyło na rekordowo szybką kanonizację. Znaleźli się jednak krytycy.
Pierwszym był dr Robert Fox. Jego zdaniem część chorych, którzy byli pod opieką Matki Teresy i jej sióstr można było uratować. Zauważył, że personel unikał stosowania środków przeciwbólowych. Od tego czasu zgromadzenie rozrosło się poza Kalkutę. W naszym kraju Misjonarki Miłości działają w kilku miastach. Jak wygląda ich działalność w Polsce?
Teresa milczała, przełożona też
Zgromadzenie Sióstr Misjonarek Miłości działają przy ul. Poborzańskiej w Warszawie. Dzwonię do klasztoru z prośbą o rozmowę z przełożoną.
– Nie. My nie mówić „interviu”. My nie opowiadamy o swojej działalności. Matka Teresa wprowadziła zasadę pracować w milczeniu – rozmówczyni z silnym akcentem rosyjskim odmawia z drugiej strony telefonu.
Dzwonię do kolejnej wspólnoty w Zaborowie. I znów oficjalnie proszę o rozmowę z przełożoną. Tutaj znowu odmowna odpowiedź. Chociaż "Kalkutka" mogła nie zrozumieć pytania. Z trudem mówi po polsku.
Proszę o pomoc misjonarkę
Szczecińskie zgromadzenie mieści się w wysokiej kamienicy przy ul. Bulwaru Gdańskiego. Istnieje od 1987 r. - wówczas do Szczecina przyjechała Matka Teresa. Tym razem tłumaczę, że szukam pomocy dla znajomego.
– Niech przyjdzie. Dziś o 14.30 wydajemy posiłek. Jutro o 8 rano jest kąpiel. Dostanie też czyste ubranie – mówi kobiecy głos.
– A... i jest ranny w nogę – dodaję.
– Opatrzymy – natychmiast pada odpowiedź.
– A czy coś musi... – nie zdążyłem dokończyć pytania.
– Nie, to jest bezpłatne – wtrąca i dodaje na zakończenie: – Szczęść Boże.
W Katowicach posiłek siostry wydają po mszy, chociaż nie we wszystkie dni. Kąpiel w czwartek rano dla kobiet, a w piątek rano dla mężczyzn.
– Poznałem tego rannego człowieka na dworcu – tłumaczę rozmówczyni: – Pewnie siostry też chodzą na dworzec?
– Tak. Poszukujemy osób wymagających opieki – odpowiada rozmówczyni.
Widział misjonarki w akcji
Bogdan mieszka przy ul. Chełmińskiej w Warszawie. Spotykał zakonnice w białym sari na ulicach Pragi. Dodaje, że chodzą do osób starszych, samotnych.
– Z pomocy sióstr korzystała też moja była partnerka. Najważniejsze, że dostała leki i to darmowe. U misjonarek doszła do siebie. Wyjechała też z siostrami do Częstochowy. Została u nich ochrzczona w wieku 34 lat. Nie miała chrztu, bo ksiądz z jakiegoś powodu odmówił jej rodzicom ochrzczenia – opowiada mieszkaniec Pragi.
Jak podaje deon.pl, portal prowadzony przez jezuitów, w warszawskim zgromadzeniu jest 30 misjonarek, 8 sióstr po ślubach, 3 mistrzynie, 14 postulantek. No i 5 kandydatek: cztery Polki i jedna Rosjanka. W domu jest 21 łóżek dla biednych. Większość to osoby bezdomne z odmrożeniami czy innymi chorobami, albo pacjenci po operacjach, którzy nie maja gdzie wrócić.
Sióstr nie sprawdzimy
Z reguły we wspólnotach prowadzonych przez misjonarki wszystkie miejsca noclegowe są zajęte. Pomoc bezdomnym niosą też Misjonarki Miłości, które działają w Łodzi. To zadanie również gmin. Najwyższa Izba Kontroli, która przed laty kontrolowała łódzką opiekę społeczną zauważyła, że w mieście są dwie organizacje, z którymi ośrodek nie współpracuje. Jedną z nich były „Kalkutki”. Kto jednak skontroluje działalność zgromadzenia?
– Nie my. Mamy prawo do kontrolowania instytucji przez nas subsydiowanych. I to oczywiście robimy cykliczne i w przypadku, gdy trafi do nas skarga. Nasza kontrola nie ogranicza się do przejrzenia dokumentacji. W przypadku organizacji pomagającym bezdomnym, ale nie dotowanych przez nas, kontrole prowadzi policja. Oczywiście, gdy dojdzie złamania prawa – tłumaczy Monika Pawlak z łódzkiego MOPS-u.
Siostry Misjonarki Miłości i... dobrze, że są. Razem ze swoją patronką pchnęły kościół ku ludziom. Chociaż chciałoby się więcej wiedzieć o skuteczności ich pomocy i większej przejrzystości finansów, której tak pilnują "świeckie" organizacje.

Napisz do autora: wlodzimierz.szczepanski@natemat.pl