Największym poszkodowanym wtorkowych zamieszek przed meczem Polska-Rosja miał być dziennikarz "Gazety Polskiej", Wojciech Mucha. Wszyscy oglądali go później zakrwawionego na zdjęciach fotoreporterów. Zdjęcia nie oddały jednak wszystkiego. Reporter, poza obrażeniami, zdawał się być całą sytuacją bardzo podekscytowany, co potwierdził w wywiadzie "na gorąco" dla portalu pyta.pl.
Przed meczem Polska-Rosja szereg niefortunnych wydarzeń zapowiadał wzrost emocji, szczególnie między pseudokibicami. Ci do ewentualnych starć przygotowywali się miesiące przed rozgrywkami. To wszystko zwieńczyła decyzja o marszu Rosjan przez Warszawę w swoje święto niepodległości.
Wbrew oczekiwaniom początek przemarszu był spokojny. Pierwsza informacja o tym, że zaczyna być niebezpiecznie to telefoniczne relacje reporterów o zakrwawionym dziennikarzu Gazety Polskiej. Na Twitterze pojawiły się pierwsze informacje o rozbitej głowie Wojciecha Muchy. Gdzie indziej czytaliśmy o rannym w ucho reporterze. Bardzo często pojawiał się on później na zdjęciach z miejsca zdarzenia. Wszystko wyglądało poważnie.
Dziennikarz sam jednak uspokoił wszystkich na Twitterze: "Żeby była jasność: poważnie mnie nie obito. Rozbito mi głowę, ale po wszystkim udzieliłem wywiadu pyta.pl. Więc musiałem być sprawny". Niektórzy przeczytawszy wpis postanowili sprawdzić ów wywiad i przekonać się o faktycznej kondycji mężczyzny. Niektórzy oglądając film przeżyli kolejny szok.
Otóż dziennikarz poważnej gazety sprawiał wrażenie nie tyle poturbowanego czy poszkodowanego, co zaintrygowanego i rozemocjonowanego. Przez prowadzącego program pyta.pl został złapany zaraz po zajściach, jeszcze z zakrwawionym uchem. Na gorąco na pytanie jak się czuje odpowiada: "Zajebiście". Pytany od kogo dostał mówi: "A skąd mam wiedzieć k….". Przeprowadzający wywiad, widząc wyraźne pobudzenie pyta "Jak adrenalinka? Serduszko bije mocniej?". W odpowiedzi słyszy "No rośnie k…., serduszko bije, serce bije mocniej. Prawdziwa sportowa rywalizacja. Mam nadzieję, że tak będzie dalej k….".
Na filmie pojawiło się więcej uczestników zamieszek. Wszyscy byli raczej zdegustowani. Jeden z rozmówców ocenił to co się wydarzyło jako regularną wojnę, do której nie powinno dojść.