Po zadymach i ulicznych bójkach zdecydowana większość polityków i Polaków potępiła pseudokibiców i przeprosiła Rosjan. Dziennikarzom nie umknęło jednak, że polityk, który najbardziej kojarzy się z kibolami milczy. Jarosław Kaczyński nie zajął jeszcze otwartego stanowiska. Dlaczego?
Dominika Wielowieyska sądzi, że prezes w ten sposób przykłada się do "niszczenia wizerunku naszego kraju w świecie". Pisze także, że stacje telewizyjne, nie pokazując zbyt wielu zdjęć agresywnych kiboli, usypiają opinię publiczną.
No właśnie, gdzie ten wyraz? Dlaczego szefostwo Prawa i Sprawiedliwości milczy? Co z radnym PiS Maciejem Maciejowskim? Media wciąż przypominają, jak za kiboli poręczali politycy tej partii. Ci z kolei jednym głosem zdecydowanie zaprzeczają, jakoby wspierali stadionowych łobuzów. Kwestia sporna, czy jednak Jarosław Kaczyński tym bardziej nie powinien się wypowiedzieć? Jak zauważyła Wielowieyska okazja ku temu jest całkiem dobra.
"Upolitycznione Euro" Oburzony Joachim Brudziński dziś w RMF FM przekonywał, że PiS kiboli nigdy nie wspierało, a cała ta sytuacja to wina premiera, bo uległ rosyjskiej prowokacji i gdyby marszu nie było, to do bójek na taką skalę by nie doszło.
- Po pierwsze chcę zauważyć, że prezes Kaczyński nigdy nie popierał bandytyzmu, popiera zaostrzenie Kodeksu Karnego - mówi naTemat poseł Maks Kraczkowski. W tej sprawie od działaczy PiS nie usłyszy się nic innego. - To wina policji, przecież już przed
Euro wiadomo było, kto będzie niebezpieczny, a takie osoby nie zostały wyeliminowane - przekonuje Kraczkowski. Dopytuję, dlaczego prezes milczy? - Najpewniej dlatego, żeby nie "upolityczniać" mistrzostw. Euro to impreza sportowa, nie powinno się przedstawiać jej w kontekście politycznym - tłumaczy. Co z radnym Maciejowskim? - Zajmie się nim komisja dyscyplinarna. Znam go i trudno mi uwierzyć w to, co napisał. Mam nadzieję, że to jakieś jedno wielkie nieporozumienie - dodaje.
Jego koledzy z partii nie za bardzo chcą się wypowiadać w imieniu prezesa.
- Dlaczego Kaczyński nie zajął własnego stanowiska? Zapytajcie jego, ja nie mam zamiaru wypowiadać się w imieniu prezesa. Ale jestem całkowicie oburzony wtorkowymi wydarzeniami i mam nadzieję, że winni poniosą zasłużoną karę - mówi poseł PiS Zbigniew Chmielowiec.
"Polityk powinien to skomentować"
Spróbujmy więc inaczej. Za Dominiką Wielowieyską zapytajmy, czy każdy polityk powinien zareagować?
- Nad takimi wydarzeniami nie powinno się przechodzić do porządku dziennego, polityk powinien mówić. Ale może to przybrać różną formę, niekoniecznie manifestacji - mówi poseł Adam Abramowicz. Dlaczego więc nie ma jeszcze reakcji szefostwa? - Nie wiem - odpowiada.
Marsz to mniejsze zło
- Naturalnie, że polityk powinien zająć jakieś stanowisko, lepiej późno niż wcale - mówi poseł Jan Tomaszewski. Wydawał się bardzo poruszony ostatnimi zdarzeniami. Jest dumny ze Strefy Kibica i tego, jak cieszą się Polacy z gry swojej reprezentacji, mimo że on sam im nie kibicuje. - Politycy powinni o tym mówić, a nie zamiatać sytuację pod dywan - mówi Tomaszewski. Od większości posłów PiS odróżnia go to, że nie potępia marszu. - Kibice rosyjscy szli na mecz, tak jak kibice Legii idą na Polonię i na odwrót. Lepiej mieć ich wszystkich w grupie. Proszę sobie wyobrazić, co by się działo, gdyby Rosjanie chodzili małymi grupkami. Przecież to byłaby rzeź niewiniątek - tłumaczy. Co z milczeniem prezesa? - Nie wiem dlaczego milczy, nie chcę się za niego wypowiadać - odpowiada. A radny Maciejowski? Czy przedstawioną przez niego opinię podzielają posłowie PiS? - Każdy odpowiada za siebie. Ja nie zgadzam się z tym co napisał, ale on wyraził swoje zdanie. Ma do niego prawo. Jego sprawa, jakie poniesie za to konsekwencje - kwituje były piłkarz.
Ale nie każdy poseł nabiera wody w usta, gdy pytamy dlaczego prezes milczy. - Z pewnością politycy powinni o tym mówić, lecz na razie nie znamy szczegółów tych zajść - mówi poseł PiS Grzegorz Matusiak. - Trzeba czekać na oficjalny komunikat władz co do wtorkowych zajść, wtedy można się wypowiadać - dodaje.
Nikt nie zapytał prezesa?
Jeszcze innego zdania jest poseł Jarosław Sellin. Zgadza się z tezą, że politycy powinni rozmawiać o tym, jeśli jest to sprawa publiczna. Obywatele mają prawo domagać się od nich oceny, ale nie recenzji. Przypuszcza, że Jarosław Kaczyński milczy, bo nikt go jeszcze nie pytał o zdanie. Komu jak komu ale prezesowi chyba najbardziej powinno zależeć na tym, by jego partia nie była kojarzona z kibolami? - To jest właśnie problem mediów - odpowiada nasz rozmówca. - To one wmawiają wszystkim, że PiS ujmuje się za kibolami. Skoro to nieprawda, to po co Jarosław Kaczyński ma dementować te kłamstwa - pyta poseł.
Na chłodno sytuację komentuje poseł PiS Waldemar Andzel. - Nie wiem, czy te zajścia były takie straszne, jak mówią media. Ja osobiście z żadnymi walkami się nie spotkałem. Wyjaśnienia powinien na prośbę rządu składać ambasador rosyjski, bo nie wiemy dokładnie, czy to tylko polscy kibole szukali zaczepki. Podczas większości imprez dochodzi do jakichś tam agresywnych zachowań, ale to sprawa policji i prokuratury - tłumaczy. Dlaczego prezes milczy? - Nie wiem, czy ta sytuacja przekroczyła pewne normy, żeby od razu zwoływać konferencję prasową. Afery na większą skalę nie ma. Przecież każdej sytuacji nie można komentować - kwituje Wlademar Andzel.
W tej sprawie potrzebna jest zdecydowana relacja wszystkich polityków od lewa do prawa. Na pierwszym miejscu wymieniam Kaczyńskiego, ponieważ politycy jego partii poręczali za kiboli tylko dlatego, że ci pojawiali się na uroczystościach rocznicy Powstania Warszawskiego. Potem Kaczyński mówił, że nie popiera bandytów stadionowych. Dziś ma szansę dać temu wyraz. CZYTAJ WIĘCEJ
Maciej Maciejowski
wpis radnego PiS na Twitterze
Żałuję, że Policja nie zabroniła marszu Rosjan i honoru Polski musieli bronić "kibole". Brawo dla nich! Nie dajmy sobie pluć w twarz.