"Czas na nieposłuszeństwo obywatelskie" pisze prof. Magdalena Środa. Nawołuje do uprawy krzewów marihuany. Twierdzi, że polskie restrykcyjne prawo jest zbyt drakońskie, i trzeba to zmienić, a alkohol jest o wiele gorszy. "Krzewy marihuany mają piękne, pachnące liście i niewielką szkodliwość po ususzeniu" – twierdzi Środa.
Kontrowersyjny felieton prof. Środy wzbudził niemałe zamieszanie w sieci. Blogerka Kataryna na Twitterze pisze: "Łatwo apelować komuś komu nic nie zrobią. O ile w ogóle posadzi. Ciekawa jestem co Środa zrobi jak ją posłucha jakaś dzieciarnia i się wpakuje w kłopoty z prawem. Pomoże? Wybroni? Nieodpowiedzialne."
Dyskusja nad depenalizacją trwają nie od dziś. Tymczasem profesor uderzyła z "grubej rury". Zapytaliśmy, co dokładnie ma na myśli i czy drastyczne kroki są rozwiązaniem.
Sadzenie krzaków marihuany, żeby pokazać rządowi niezadowolenie i nieposłuszeństwo jest dobrym sposobem? Taka "druga ACTA"?
Prof. Magdalena Środa: Nie chcę się mocno angażować w ten problem. Ja nie palę i nigdy nie paliłam marihuany. Ale prawo jest tak nieskuteczne i niesprawiedliwe, trzeba je zmienić. Obywatelskie działanie może odnieść sukces. To "sadzenie krzaków" nie jest dosłowne. Niemniej jednak coś w tym kraju trzeba zrobić. Znam mnóstwo przypadków osadzenia w więzieniu za posiadanie małych ilości tej używki. To niedopuszczalne. Szerzy się alkoholizm, ale alkohol jest dozwolony, a marihuana nie. Te normy, które obowiązują mają charakter tylko i wyłącznie kanoniczny.
Alkohol naprawdę jest gorszy?
MŚ: Wszystkie używki stosowane w nieodpowiedni sposób są szkodliwe. Ale proszę spojrzeć na raport Światowej Organizacji Zdrowia. Marihuana wcale nie jest zła. Widział Pan, jak się zachowuje wielu ludzi po alkoholu? Często są agresywni, a ja nie widziałam osoby która wypaliła trochę marihuany i była agresywna. Ona rozluźnia. Przy wypadkach samochodowych w grę wchodzą 3 główne czynniki: płeć, wiek i ilość alkoholu we krwi. Nie słyszałam o wielu przypadkach wypadków spowodowanych marihuaną. Powiem Panu, że nie do końca rozumiem ludzką potrzebę stosowania używek, ale lepiej palić niż pić dużo alkoholu. Nie nawołuję do ogólnopolskiego palenia, chcę walczyć z aktualnym prawem.
Te postulaty brzmią dość agresywnie…
MŚ: Nie chcę, żeby zrobił się wokół tego zagadnienia szum. Prawo jest zbyt drakońskie. Zmiany powinny zostać przeprowadzone bez dużego rozgłosu. Ale nie możemy pozwolić sobie na sytuacje, gdy znana osoba jest zatrzymywana przez policję za małe ilości. Nie chcę skłaniać ludzi do totalnego nieposłuszeństwa, ale czasem trzeba działać nierozważnie, żeby osiągnąć sukces.
Napisała pani, że alkohol nie jest zabroniony, bo państwo czerpie z niego ogromne zyski. A gdyby tak wyciągnąć marihuanę z półświatka i opodatkować?
Nie jestem zwolenniczką handlu. Chciałabym, by dozwolone były małe ilości na użytek osobisty, żeby nie karano tak bzdurnych przewinień. Spójrzmy na Czechy. Tam dozwolone jest posiadanie. Znam chłopaka, który dostał rok i dwa miesiące za posiadanie 4 gramów. To absurd. Nie trzeba jej opodatkować, jestem za racjonalnością. Nie bójmy się wziąć przykładu z innych krajów, których polityka względem tej kwestii jest rozważna. U nas to uprzedzenie do konopi ma korzenie jeszcze w komunizmie.
W porządku, użyła pani takich radykalnych zwrotów żeby pokazać problem. Co jeśli jakiś młodzieniec nie odbierze tego w ten sposób, zacznie sadzić krzewy i pójdzie siedzieć? Jak mu Pani pomoże?
MŚ: Niech aresztują, wtedy sama w ramach protestu posadzę krzak. Nawiasem mówiąc kiedyś miałam duży krzew marihuany na działce. Przez dwa lata. Nie wiedziałam, co to jest. Miał piękne liście. Znajomy go wysuszył i spalił, ale powiedział, że towar był do niczego. Jeśli podobne opinie się nasilą, to rząd się ugnie?
MŚ: Ja mam niską skłonność do nieposłuszeństwa. Ale być może tego typu tekst jeden i drugi, zainspiruje społeczeństwo. Rząd natomiast nie musi przecież czekać, aż będzie druga ACTA i będzie musiał skapitulować. Niech wyjdzie problemowi naprzeciw.
A Kora? Nie powinno się jej aresztować?
MŚ: Przecież to absurdalne. Tu jest inna kwestia, na którą trzeba zwrócić uwagę. Przecież momentalnie po jej aresztowaniu informacja trafiła do mediów. Skupiłabym się raczej na tym, czy to nie policja lub celnicy nie powiadomiła mediów. To by oznaczało korupcję w służbach.