Szkoły nie są z gumy. Nie wszystkie zdołają pomieścić dodatkowe roczniki z nowych 7. i 8. klas. W niektórych placówkach takich klas może być 8-10, a nawet więcej. Pół biedy, jeśli podstawówka jest połączona z gimnazjum stanowiąc tzw. zespół szkół. Wtedy można uznać, że jakoś to będzie. Ale jeśli obie funkcjonują oddzielnie? Mocno od siebie oddalone? To co wtedy? Dzieci niby zostaną w podstawówce, ale na pół gwizdka, bo na lekcje będą chodzić do budynku po "wygaszanym" gimnazjum? I kto je będzie uczył? Nauczyciele z podstawówki, czy gimnazjalni? Tego coraz bardziej boją się rodzice.
Zamęt jest, emocje też. Rodzice od tygodni próbują się dowiedzieć, co stanie się przede wszystkim z klasą VII, która – jako pierwsza – miałaby w przyszłym roku rozpocząć szkolną rewolucję. Czy dzieci zostaną w budynku szkoły podstawowej? Czy zostaną przeniesione do budynków po gimnazjach? Bo zewsząd docierają sygnały, że może być tak, albo tak. Jak gmina postanowi, tak będzie. Ale problem dla samodzielnych placówek może być naprawdę duży. Od początku września rodzice ciągle o tym rozmawiają.
U nas nie ma miejsca na te klasy
– Tak może być, że VII i VIII klasy zostaną przeniesione, bo co zrobią z tymi budynkami? – usłyszałam niedawno w kuratorium. – Pewnie, że ich przeniosą. Przecież u nas nie ma miejsca na kolejne klasy – to nauczyciel w jednej z w warszawskiej podstawówek. – My nic nie wiemy, czekamy co burmistrz powie. Jak powie, że przenosić, to przeniesiemy – to z kolei głos z innej szkoły podstawowej.
I tu człowiek zaczyna zgrzytać zębami. Bo jeśli tak będzie, że siódmoklasistów ( i potem ośmioklasistów) przeniosą do innych budynków, to chyba nie o to w tej reformie miało chodzić? I to miałaby być ta nowa podstawówka na miarę XXI wieku? Nawet w okresie przejściowym?
Szlag mnie trafia, że nam narzucają
Zadzwoniła do mnie zdenerwowana mama obecnej szóstoklasistki. Trafił do niej dokument podpisany przez minister edukacji Annę Zalewską. Pismo, o którym media już pisały, zawiera informacje na temat projektowanych zmian, skierowane jest do sejmowej Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży z datą 31 sierpnia. Do niektórych rodziców dotarło dopiero teraz.
Zdziwienie tej mamy wzbudziło szczególnie jedno zdanie, które mówi o wygaszaniu gimnazjów "poprzez przekształcanie ich w klasy VII i VIII szkoły podstawowej". Co można jednoznacznie odczytać, że nie jest to wydłużenie szkoły podstawowej, jak miało być zgodnie z szumnymi zapowiedziami.
A potem jest jeszcze taki fragment:
– Szlag mnie trafia, że w taki sposób coś nam się narzuca. To jest pic na wodę. To się będzie tylko nazywało "szkoła podstawowa". Sześcioletnia podstawówka plus klasy 7-8. Przecież, jeśli dzieci przeniosą, nauczyciele z podstawówki nie będą biegali tam i z powrotem. Boję się, że całkowicie zmienią im nauczycieli – mówi Hanna.
"Gimnazja będą udawać podstawówki. Tak wygląda reforma według MEN" - pisał jeszcze w sierpniu "Dziennik"
Zrobią to wbrew woli rodziców
Hanna i wielu rodziców, których dzieci chodzą do jednej z warszawskich szkół podstawowych, nie chcą, żeby ich siódmoklasiści zostali siłą przeniesieni do budynku rejonowego gimnazjum. Szkoła zawsze miała słabe notowania, kto mógł wolał posłać dziecko do innego gimnazjum, byle tylko nie tam. Budynek jest brzydki, niemal sterylny, nie widać żadnej aktywności młodzieży. I znajduje się dwa razy dalej od jej domu co szkoła podstawowa.
– Absolutnie nie zgadzam się, żeby ktoś podejmował za mnie taką decyzję. Jeśli likwidują gimnazja i ma być 8-letnia podstawówka, wszystkie dzieci z klasy I-VIII powinny mieć prawo do nauki w tym samym budynku. Jeśli będą chcieli przenosić starszych uczniów, zrobią to wbrew dzieciom i ich rodzicom. W moim przypadku dziś miałabym bliżej do innej podstawówki, która nie jest moją rejonową, niż do budynku tamtego gimnazjum!– słyszę.
Przez 8 lat razem
Gimnazja dawały możliwość wyboru. Kto nie chciał iść do rejonowego, startował w wyścigu świadectw do innych szkół. Teraz ten wybór został rodzicom i dzieciom całkowicie odebrany. Chyba, że zaczną przepisywać swoje pociechy do innych placówek – ale wtedy dziecko trafi do zupełnie nowej klasy, a przecież nie o to w tej reformie chodziło. Jak w dawnych podstawówkach, dzieci przez 8 lat miały być przecież razem. Wydawało się, że z tą reformą też tak miało być.
– To jest chore. Moja córka marzyła o gimnazjum dwujęzycznym, a w tym dokumencie pani minister czytam, że dobre gimnazja były złe, bo były niezgodne z zasadą wyrównywania szans. Bo nie może być lepszych, w których są zdolniejsi uczniowie? Albo tacy, którzy chcą mieć wybór – mówi Hanna. Może lepiej, żeby od razu wprowadzono nową rejonalizację we wszystkich szkołach? Byłby bałagan, ale też od razu jasność, na czym stoimy?
Podobne głosy znam z własnego podwórka. Można też znaleźć je w sieci. Według reformy PiS wszystkie dzieci mają być takie same. Mieć takie same szanse. To paranoja, bo tak cały czas jest - dzieci mają takie same szanse, tylko nie wszystkie chcą lub potrafią z nich skorzystać.
W zespołach szkół nie ma problemu
Tej reformy edukacji wszyscy już mają dość. – Jestem tak zdenerwowany, że szkoda gadać – mówi znajomy dyrektor jednej z podwarszawskich szkół – całego zespołu podstawówka+gimnazjum. Ma mnóstwo problemów na głowie, choćby taki, że nauczyciele porezygnowali z pracy, bo bali się, co będzie dalej, a nowych nie mógł znaleźć. Jeszcze pod koniec wakacji nie wiedział, na czym stoi.
– Złapałem kogo mogłem, a nie kogo chciałem – mówi. Jeden problem ma jednak z głowy. Kieruje zespołem szkół, obie znajdują się w jednym budynku. – Jakoś upchniemy te 7 i 8 klasy. Dla mnie numeracja jest bez znaczenia, bo wyjdzie 1 klasa gimnazjum, to na jej miejsce wejdzie 7 – mówi. Ale to jest zespół szkół. Samodzielnych placówek też jest dużo i to tam może być największy problem.
Dlatego może ktoś wreszcie powiedziałby rodzicom, gdzie w tych 7 i 8 klasach będą uczyły się ich dzieci? Bo jeśli w budynkach po gimnazjach, to już lepiej było te gimnazja zostawić.
Trzynastolatki niby zostaną w podstawówce, ale w praktyce będą się mogły poczuć, jakby szły do nowej szkoły. (...) W wielu gminach ich edukacja będzie wyglądać, jak gdyby nic się nie zmieniło - choć nie zmienią kolegów z klasy ani nie będą musieli pisać testu na zakończenie sześciu lat edukacji, to przeniosą się do nowego budynku, dostaną nowych nauczycieli i będą się uczyć według programu podobnego do obowiązującego dziś w gimnazjach".Czytaj więcej