
Ale to nic nie zmieniło. Bo kilka tygodni później doszło do jeszcze bardziej absurdalnej sytuacji. W podstawówce w Opolu policja próbowała wyśledzić osobę, która w szkolnej toalecie napisała ""Andrzej Du*a". Wszystko za sprawą paragrafu 2 art. 135 Kodeksu karnego.
§ 2. Kto publicznie znieważa Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
Jeszcze będąc w opozycji politycy Prawa i Sprawiedliwości sami ostro krytykowali ten przepis. Przekonywali, że ogranicza wolność słowa i jest reliktem. – Ci ludzie mieli prawo krytykować rząd – mówiła w 2012 roku ówczesna posłanka Solidarnej Polski Marzena Wróbel. Komentowała w ten sposób nałożenie grzywien na autorów okrzyków "Donald matole, twój rząd obalą kibole". – Zwłaszcza, że była ona dość dowcipna i zawoalowana. Ale ten rząd nawet tak delikatnej krytyki nie jest w stanie znieść – przekonywała. Podobnie wypowiadał się w rozmowie z naTemat poseł PiS Jacek Falfus.
Przede wszystkim dlatego, że takie absurdalne sprawy zamiast chronić majestat polityków, wystawiają ich na śmieszność. Dlatego po aferze z "Andrzejem Du*ą" w szkolnej toalecie minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro zapowiedział "rozszerzenie wolności słowa w Polsce". – Zarzuca się nam, że dążymy do jakiejś formy autorytaryzmu, a tymczasem rozszerzamy zakres tolerancji – mówił wówczas polityk.
W odpowiedzi na pytanie, informuję, że w Ministerstwie Sprawiedliwości trwają wewnętrzne prace legislacyjne nad zniesieniem przepisu dotyczącego ścigania za znieważenie prezydenta. Ministerstwo podkreśla, że wolna, niezależna i swobodna debata to jedna z najważniejszych gwarancji praw i wolności obywatelskich.
Zagadnienie to włączono do prac nad nowelizacją Kodeksu karnego. Projekt nie przybrał jeszcze ostatecznego kształtu, dlatego nie możemy określić daty skierowania go do uzgodnień i prac sejmowych.
Napisz do autora: kamil.sikora@natemat.pl