W Warszawie ma powstać skwer im. Władysława Bartoszewskiego. Mały skwerek, można powiedzieć. Ale burza, jaką wywołał, przekracza granice ludzkiej przyzwoitości. PiS oczywiście przeciwko. Bo prof. Bartoszewski nie miał wystarczających zasług dla Polski, dzielił Polaków i obrażał ich, otrzymał order od Niemców, a poza tym nie godzi się przecież, by w stolicy został uhonorowany wcześniej niż Lech Kaczyński. Ta demonstracyjna nienawiść do niego poraża coraz bardziej.
Słucham radnego PiS z dzielnicy Wola, gdzie odbyła się burzliwa, godzinna dyskusja, i nie wierzę własnym uszom. – Profesor Bartoszewski? Nie znam takiego – mówi Maciej Wyrzykowski. Doprecyzujmy. Przecież był na sesji, grzmiał z mównicy, ostro występował przeciwko skwerowi imienia profesora, który ma powstać na tyłach Sądu Okręgowego. W miejscu symbolicznym, związanym z działalnością Żegoty ratującej Żydów, w którą Bartoszewski był zaangażowany. Sam mieszkał zresztą na Woli, przy ul. Chłodnej 43. Pod wnioskiem podpisało się ponad 4 tys. osób.
– Nie zna pan? – pytam.
– Profesora Bartoszewskiego nie znam.
– Władysław Bartoszewski? Minister?
– Pana Bartoszewskiego znam. Ale profesora nie znam – mocno idzie w zaparte.
"Wiódł prym w dzieleniu Polaków"
W PiS nie uznają tej profesury (tutaj pisaliśmy więcej o tym, dlaczego prof. Bartoszewski podpadł PiS). Śmieją się z niej i kpią w żywe oczy, choć prof. Władysław Bartoszewski miał ponad 90 lat, tytuł profesora nadał mu w 1983 roku rząd Bawarii, jako visiting professor był zapraszany za granicę, tak zwracano się do niego okazując szacunek.
To nieważne. Podczas sesji na Woli pokazali to aż nadto dobitnie. – Radni PiS używali wyłącznie zwrotu "pan Władysław Bartoszewski". Mówiąc zaś o byłym prezydencie: "śp. prezydent profesor Lech Kaczyński" – porównuje poseł PO Michał Szczerba, który uczestniczył w spotkaniu.
Jest głęboko oburzony tym, co się tam działo. Bo tytuł to tylko kropla w morzu. – To było nieprzyzwoite, skandaliczne i niegodne zachowanie. Usłyszeliśmy, że wiódł prym w dzieleniu Polaków. Sugerowano, że nie miał nic wspólnego z Żegotą, której był współzałożycielem, że nie znaleziono żadnych śladów jego działalności na Woli i że wpisywał się w działania antysemickie. Tu cytowano antysemickie portale. Nieustannie robiono aluzje do jego wywiadów dla niemieckich mediów. Powtarzano kłamstwa, że był przeciwny przyznaniu orderu Orła Białego dla Witolda Pileckiego – mówi na Temat.
Dostał medal od Niemców, nie zasłużył na skwer
Wreszcie wytknięto mu ten nieszczęsny złoty medal, który otrzymał od niemieckiego Towarzystwa im. Gustawa Stresemanna, byłego kanclerza i laureata Pokojowej Nagrody Nobla z 1926 roku. I stwierdzono, że działania Bartoszewskiego "były wodą na młyn odwetowców z Bonn".
Radny niezależny Piotr Grudziński: – Bazowali na wypowiedziach profesora wyrwanych z kontekstu, nie brali pod uwagę żadnych jego dokonań, jego postawy postawy patriotycznej czy społecznej. Gdy inni wychodzili na mównicę, po prostu się śmiali.
Tak samo było, gdy poseł Szczerba (jednocześnie prezes Towarzystwa Przyjaciół Woli) czytał list prezydenta Komorowskiego, który też poparł inicjatywę skweru im. Władysława Bartoszewskiego. Generalnie radni PiS uznali, że jest więcej nieżyjących osób, które zasługuje na obszar swojego imienia. "Ja nie chcę się tutaj chwalić, ale dokładnie te przymioty można zastosować w stosunku do mojego dziadka. On nie miał takich aspiracji, żeby nazwać jego imieniem skwer czy inne miejsce w Warszawie" – skwitował jeden z nich.
"On obrażał Polaków"
PiS nie da się przekonać, ma swoje argumenty od lat. – Pamiętamy, jak Bartoszewski obrażał Polaków i jak ich dzielił. Jak w ostatnich latach recenzował życie polityczne z ramienia PO. To się kładzie cieniem na jego dokonaniach – mówi nam Maciej Wyrzykowski. Cytuje jakieś wypowiedzi profesora, z których wynikało, że bardziej obawiał się Polaków niż SS-manów. – Nie powinien mówić, że Polska to brzydka panna bez posagu – mówi.
Powołuje się też na przepisy. Ogólna zasada jest taka, że z ewentualną dyskusją o ulicy czyjegoś imienia czeka się 5 lat od śmierci tej osoby. W przypadku Bartoszewskiego wniosek pojawił się po roku (wcześniej stało się tak w przypadku Jana Nowaka Jeziorańskiego). A poza tym taki mały skwerek... – To jakiś infantylny trend, by nadawać nazwy takim małym obszarom – mówi.
Uznajmy to za wymówkę, bo gdyby ten skwer PiS chciał nazwać imieniem np. Żołnierzy Wyklętych – co dzieje się teraz w niespotykanej skali w całej Polsce – pewnie żaden z radnych by nie protestował. A że Bartoszewski... – No tak. Ale, ale jeśli już tak ma być, to z dwojga złego, lepiej, że to jest jedno z małych podwórek między blokami niż gdyby miała to być ulica – konkluduje radny PiS.
Przecież blisko współpracował z Lechem Kaczyńskim
Na 25 radnych na Woli, 9 jest z PiS. Ich sprzeciw przepadł. W czwartek wnioskiem zajmie się Rada Miasta i wszystko na to wskazuje, że i tu radni PiS przegrają, choć ogólnokrajowa opozycja boi się, że tu będą pieklić się jeszcze bardziej. Niesmak pozostaje jednak ogromny.
Tym bardziej, że widać, iż po śmierci Bartoszewskiego w ubiegłym roku, walka z nim zaczyna się nasilać. "Nie dorastasz mu do pięt" – odpowiedziała niedawno posłowi PiS Dorota Wellman, gdy Stanisław Pięta uznał, że Władysław Bartoszewski nie powinien być wyczytany podczas apelu pamięci.
– Dla nas to wszystko jest bardzo przykre. Nie wiem, dlaczego PiS tak się zachowuje. Są tacy ludzie, mają taki sposób myślenia – mówi nam syn żony profesora, Piotr Bachurzewski. Podkreśla, że nie ma żadnego uzasadnienia dla takiego zachowania. Przez lata swojej pracy profesor szukał pojednania, porozumienia. – Blisko współpracował z prezydentem Lechem Kaczyńskim przy tworzeniu Muzeum Powstania Warszawskiego i obaj odnosili się do siebie z pełnym szacunkiem. Na któreś swoje urodziny, obchodzone na Zamku Królewskim, otrzymał życzenia podpisane przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego – mówi.
Przyznaje jednak, że spodziewał się napaści. Pod adresem jego ojczyma pojawiały się one już wcześniej, głównie w internecie, ale też publicznie. Rodzina zastanawiała się nawet nad pozwem, ale ostatecznie z niego zrezygnowała. – Zobaczymy, co teraz będzie – mówi.
W Szczecinku też burzliwie
Zobaczymy, bo podobnych inicjatyw zaczyna w Polsce przybywać. W Sopocie, przy KOD, zawiązał się Komitet Społeczny Budowy Pomnika Władysława Bartoszewskiego. – Tu spotkałem się tylko z jedną napaścią – przyznaje Piotr Bachurzewski. Ale zaledwie kilka dni temu burzliwie było w Szczecinku, gdzie też zdecydowano nazwać się jedną z ulic imieniem profesora. Tutaj pisaliśmy o sprzeciwie PiS przeciwko nazwaniu ronda jego imieniem w Poznaniu. Jak będzie gdzie indziej?
Przykre jest też to, na co zwraca uwagę poseł Szczerba, że PiS zrobił sobie wroga z osoby, która już nie żyje. I żadną miarą nie może na tę napaść odpowiedzieć.
Brakuje mi cytatu z wypowiedzi pana Władysława Bartoszewskiego, które by potwierdzały jego własnymi słowami wyjątkowość tej osoby, charakteryzowałyby jego poglądy i pokazywały sposób prowadzenia przez niego dialogu publicznego.(...) Zamiast tonować charakter politycznej debaty, sam ją niepotrzebnie zaogniał, wprowadzając do polityki mnóstwo złości i złej energii.
Michał Szczerba
W mojej opinii, za trafnym wyborem Patrona dla skweru przemawia również to, iż znajduje się on przy monumentalnym gmachu sądu, na którym umieszczona jest słynna inskrypcja: "Sprawiedliwość jest ostoją mocy i trwałości Rzeczypospolitej". Miejsce to więc jest również symbolem sprawiedliwości, poszanowania prawa, zasady trójpodziału władzy, czyli wartości które Władysław Bartoszewski szczególnie cenił. Wartości, o które warto nieustanie się upominać.
Jarosław Lewandowski
Jakoś pani Prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz przez długie pięć lat od śmierci pana Prezydenta Lecha Kaczyńskiego nie wpadła na pomysł skorzystania [z wyjątkowego odstąpienia od tej zasady – przyp. red.] (...) Przeciwnie, przez sześć lat od śmierci pana Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej niszczyła z uporem godnym lepszej sprawy wszystkie przejawy jakiejkolwiek pamięci o świętej pamięci Prezydencie Lechu Kaczyńskim.
Michał Szczerba
poseł PO
Władysław Bartoszewski był człowiekiem prawym i mądrym, dla którego dobro Rzeczypospolitej było wartością najwyższą. Jego kodeks zasad będzie pomagał nam myśleć o Polsce i Polakach z dumą i satysfakcją. Jego aktywność zawsze była podyktowana chęcią służenia Ojczyźnie w różnych miejscach, w różnych rolach, ale zawsze z głębokim zaangażowaniem.