
Kiedyś był Kościół, "Solidarność", Jan Paweł II, Wałęsa. Takie były stereotypowe skojarzenia z Polską. I jeszcze pierogi, żubrówka. Jak nas widzą dzisiaj? Świat się zmienił, Polska przecież też. "Co wam przychodzi do głowy, gdy myślicie "Polska”? – pytam. I słyszę: aborcja. To bezapelacyjny numer 1 w Czechach, Francji, Słowenii, Rumunii, Estonii... Dosłownie wszędzie kojarzą Polskę z protestami kobiet. One przebiły wszelkie możliwe skojarzenia.
REKLAMA
Najpierw jednak jest duże rozczarowanie. Wydawało się, że będzie prosto i przyjemnie, że na hasło "Polska" każdy rzuci się z ogromem wiedzy, że będą przerzucać się skojarzeniami, wiedzą, co się u nas dzieje. A nie do końca tak jest.
Od jednych słyszę wprost, że niewiele o Polsce wiedzą. Od innych, że potrzebują czasu do namysłu, bo nic nie przychodzi im do głowy oprócz Wałęsy, "Solidarności", historii w ogóle i kilku polskich miast. Inni chcą pomóc szukać kogoś, kto lepiej zna się na Polsce. Niewielu wykazuje się konkretną wiedzą. Nikt z moich rozmówców – politologów, socjologów, dziennikarzy, zwykłych ludzi – nie wymienia nazwiska prezydenta czy premier, ani jakiegokolwiek innego, które można by w pierwszej kolejności uznać za naturalne skojarzenie z Polską.
– Ja nie jestem pewien, czy większość Czechów w ogóle wie, kto to Jarosław Kaczyński. Myślę, że większość przeciętnych Czechów go nie zna – mówi z rozbrajającą szczerością czeski politolog z Brna, Lubomir Kopeček. Aż trudno uwierzyć. Tak blisko granicy? – Czesi nie bardzo interesują się sprawami Polski. Niewiele jest informacji o Polsce w naszych mediach – przyznaje.
Nie mam pojęcia o jedzeniu
Wszędzie to słyszę. – Jarosław Kaczyński to nie jest postać szczególnie znana we Francji. Trochę ludzi zna go z powodu jego brata, który zginął w katastrofie lotniczej. Choć, owszem, trochę jego zdjęć było ostatnio w prasie z powodu protestów przeciwko zakazowi aborcji. Wszystkie gazety o tym pisały, choć nie na pierwszej stronie – mówi francuski dziennikarz Florent Buisson.
Wszędzie to słyszę. – Jarosław Kaczyński to nie jest postać szczególnie znana we Francji. Trochę ludzi zna go z powodu jego brata, który zginął w katastrofie lotniczej. Choć, owszem, trochę jego zdjęć było ostatnio w prasie z powodu protestów przeciwko zakazowi aborcji. Wszystkie gazety o tym pisały, choć nie na pierwszej stronie – mówi francuski dziennikarz Florent Buisson.
Jego skojarzenia z Polską? Jan Paweł II i Wałęsa. Sam zauważa, że nie są zbyt oryginalne. Kino? - Natychmiast odpowiem, że Polański - mówi. Jakieś polskie jedzenie? – Szczerze? Nie mam pojęcia o polskim jedzeniu! Spytałem kilku znajomych, ale oni też nie kojarzą.
Robert Lewandowski? Nie znam
Estończyk, Henri Laupmaa, prezes zarządu firmy FundWise: – Myślę, że przeciętny Estończyk więcej wie o historii Polski niż o obecnej sytuacji w waszym kraju. Potrafi powiedzieć, że byliśmy razem w bloku sowieckim, że była "Solidarność", obalenie komunizmu. Ale dziś? Estonia ma więcej powiązań z północną Europą, ze Skandynawią, z Wielką Brytanią niż z Polską czy Niemcami.
Estończyk, Henri Laupmaa, prezes zarządu firmy FundWise: – Myślę, że przeciętny Estończyk więcej wie o historii Polski niż o obecnej sytuacji w waszym kraju. Potrafi powiedzieć, że byliśmy razem w bloku sowieckim, że była "Solidarność", obalenie komunizmu. Ale dziś? Estonia ma więcej powiązań z północną Europą, ze Skandynawią, z Wielką Brytanią niż z Polską czy Niemcami.
On sam sporo wie o naszej historii, wspomina o nacjonalistycznym rządzie, dominacji Kościoła katolickiego. - Wygłaszałem wykład w Warszawie, chcemy wejść na polski rynek z naszą platformą crowfundingową. Polska to duży rynek - mówi. Przyznaje, że prawdopodobnie jego wiedza jest większa niż przeciętnego Estończyka. - Kilka tygodni temu nasz ambasador w Warszawie opowiadał w Tallinie o obecnej sytuacji w Polsce. Byłem na jego wykładzie - mówi.
Ale i on ma pewną trudność. Polska kultura? Sportowcy? Nazwiska? - Stanisław Lem - odpowiada od razu. I niewiele ponad to. - Znam więcej fińskich czy brytyjskich pisarzy - tłumaczy.
- A Roberta Lewandowskiego znasz?
– Niestety, nie.
– Niestety, nie.
Próbuję dalej. Taksówkarz Dragan Lubić z Belgradu nawet ucieszył się z pytania, bo jego córka akurat pojechała do Krakowa na mistrzostwa w karate, więc takie ma skojarzenie z Polską. Mówi, że ludzie są mili, potem jednak zaczynają się schody. – Byliśmy w tym samym bloku komunistycznym. Polska poszła do przodu, Serbia została w tyle – mówi. Co jeszcze? Cisza.
– Może sportowiec? – podpowiadam.
– Nie znam żadnego.
– Jedzenie?
– Nie.
– Polityka?
– Nic nie wiem o polskiej polityce.
– Nie znam żadnego.
– Jedzenie?
– Nie.
– Polityka?
– Nic nie wiem o polskiej polityce.
Wsparcie dla protestujących Polek
Ale o zakazie aborcji słyszeli wszyscy. I o protestach kobiet też. I nawet jeśli KOD protestował, a UE beształa polskie władze, do świadomości przeciętnego Europejczyka przebiło się ostatnio tylko to jedno skojarzenie – walka z zakazem aborcji. – Polska? Zakaz aborcji. Kobiety na ulicach – słyszę w państwach bałtyckich, we Francji, w Rumunii, w Czechach... Wszędzie w tym samym duchu – zdziwienia, że do takich protestów w ogóle musiało dojść i że gazety o tym pisały.
Ale o zakazie aborcji słyszeli wszyscy. I o protestach kobiet też. I nawet jeśli KOD protestował, a UE beształa polskie władze, do świadomości przeciętnego Europejczyka przebiło się ostatnio tylko to jedno skojarzenie – walka z zakazem aborcji. – Polska? Zakaz aborcji. Kobiety na ulicach – słyszę w państwach bałtyckich, we Francji, w Rumunii, w Czechach... Wszędzie w tym samym duchu – zdziwienia, że do takich protestów w ogóle musiało dojść i że gazety o tym pisały.
- Ogólnie wiedza o Polsce w Estonii nie jest wielka. W wiadomościach była mowa o aborcji, katastrofie w Smoleńsku i ostatnich wyborach - Henri Laupmaa wymienia wydarzenia z Polski, które przedostały się do mediów w jego kraju.
Słoweńska socjolog Simona Zavratnik najpierw rzuca ogólniki. Gdy pytam, z czym nasz kraj jej się kojarzy, mówi, że Polska to duży kraj o dużym potencjale, z dużą liczbą ludności. Przyznaje, że niewiele wie o sytuacji politycznej, bo przeciętnych Słoweńców bardziej interesuje Zachód – Austria, Włochy, Niemcy, a Polska jest daleko. Nie potrafi też ot tak, od ręki, na szybko, wymienić produktu czy artysty, z którym Polska może jej się kojarzyć. – Potrzebuję dwóch sekund, żeby się zastanowić – mówi.
Ale gdy pytam o aborcję, natychmiast się ożywia. – O tak! Oczywiście, że tak! Bardzo mocno to śledzę! My w ramach wsparcia dla Polek, zorganizowaliśmy nawet wieczór poetycki w klubie – mówi.
"Myślałem, że w przypadku Polski to już przeszłość"
To miłe, że Europa to widzi. Niektórzy bardziej, inni mniej. Tak jak niektórzy mają większą wiedzę o naszym kraju, a inni żadną. Ci pierwsi mają jeszcze jedno nowe skojarzenie z Polską – wielkie zaskoczenie. Ono też przebija się niemal w każdej rozmowie.
To miłe, że Europa to widzi. Niektórzy bardziej, inni mniej. Tak jak niektórzy mają większą wiedzę o naszym kraju, a inni żadną. Ci pierwsi mają jeszcze jedno nowe skojarzenie z Polską – wielkie zaskoczenie. Ono też przebija się niemal w każdej rozmowie.
– Te tłumy na ulicach, protesty. Nie mówię, że to coś negatywnego, ale z naszej perspektywy to wszystko mocno zaskakuje. Myślałem, że w przypadku Polski to już przeszłość, coś co skończyło się w latach 90. – mówi Lubomír Kopeček.
Jest jeszcze Smoleńsk. I kolejne zaskoczenie, że tak długo ta sprawa w Polsce żyje. – Czesi są bardzo racjonalnym narodem. Dla nas jest zaskakujące, że tyle lat po katastrofie smoleńskiej, ciągle jest ona jednym z głównych tematów w Polsce – dziwi się politolog.
Dziś po prostu bardzo jest mi Polski żal
Jaroslav Šubrt, katolicki dziennikarz z Pragi, był kiedyś Polską bardzo zafascynowany. Ma mnóstwo skojarzeń z naszym krajem. – U nas wszystko było zakazane, a Polska była niczym okno na świat. U was nie było takiej cenzury, były filmy, muzyka, podziemne wydawnictwa, opozycja. A dziś po prostu bardzo jest mi Polski żal – mówi.
Jaroslav Šubrt, katolicki dziennikarz z Pragi, był kiedyś Polską bardzo zafascynowany. Ma mnóstwo skojarzeń z naszym krajem. – U nas wszystko było zakazane, a Polska była niczym okno na świat. U was nie było takiej cenzury, były filmy, muzyka, podziemne wydawnictwa, opozycja. A dziś po prostu bardzo jest mi Polski żal – mówi.
On też mówi o zaskoczeniu, jakby się umówili, choć z politologiem się nie znają. – Jestem zaskoczony, myślałem, że takie napięcia społeczne w Polsce to już przeszłość – mówi. Dziś kojarzy nasz kraj z agresją, z coraz większym napięciem, które nie wiadomo do czego doprowadzi. – Żałuję, że Polska jest dziś tak podzielona. Patrząc z zewnątrz człowiek zastanawia się, jaki to ma sens. Do czego to zmierza – mówi.
Polska wcześniej radziła sobie lepiej
W Rumunii słyszę jeszcze o zaskoczeniu z powodu gospodarki. – Wielki producent węgla. Miasta przemysłowe - wymienia skojarzenia politolog George Vadim Tiugea. On dobrze jest zorientowany w polskiej polityce.
W Rumunii słyszę jeszcze o zaskoczeniu z powodu gospodarki. – Wielki producent węgla. Miasta przemysłowe - wymienia skojarzenia politolog George Vadim Tiugea. On dobrze jest zorientowany w polskiej polityce.
- Polska to nasz partner strategiczny, bardzo nas interesuje, co się u was dzieje. Mamy takie samo antyrosyjskie nastawienie. I jest u nas ogromne zdziwienie. Z naszej perspektywy Polska wcześniej radziła sobie dużo lepiej ekonomicznie niż Rumunia, zanim obecny rząd doszedł do władzy. Rumunia jest też proeuropejska. W tym kontekście media są dość krytyczne, bo w Polsce jest teraz odwrotny trend – relacjonuje.
Jest bezbłędny. Mówi i o Trybunale Konstytucyjnym, i o aborcji, a nawet o TVP. – Kojarzę teraz Polskę z ingerencją rządu – mówi. Ale pierwsze, co mu przychodzi do głowy na hasło "Polska" to historia. - Wspaniała - podkreśla. Był zresztą w Krakowie. - Odważni ludzie, którzy cierpieli w czasie II wojny światowej. Auschwitz. Solidarność. Wałęsa. Bracia Kaczyńscy też są w Rumunii dobrze znani - wymienia.
Polskie ubrania były popularne
W luźnych rozmowach pojawiają się też bardzo luźne skojarzenia. Słowacki dziennikarz Peter Dzurilla mówi o Bolku i Lolku oraz tanich zakupach w Nowym Targu. Czeski socjolog Jan Červenka o Sienkiewiczu, którego czytał i oglądał milion razy, a także o grzybach, które Polacy zbierają w lasach. Azerski dziennikarz Elchin Mehdiyev wspomina polskie ubrania i inne produkty, które za czasów komuny dostępne były w jego kraju.
W luźnych rozmowach pojawiają się też bardzo luźne skojarzenia. Słowacki dziennikarz Peter Dzurilla mówi o Bolku i Lolku oraz tanich zakupach w Nowym Targu. Czeski socjolog Jan Červenka o Sienkiewiczu, którego czytał i oglądał milion razy, a także o grzybach, które Polacy zbierają w lasach. Azerski dziennikarz Elchin Mehdiyev wspomina polskie ubrania i inne produkty, które za czasów komuny dostępne były w jego kraju.
– W tamtym czasie były u nas popularne. Dlatego gdy myślę "Polska" przypomina mi się moje dzieciństwo – mówi. On też przyznaje, że nie ma wielu informacji na temat obecnej sytuacji Polski. - Ale stosunki między naszymi krajami są dobre, eksportujemy ropę do Polski, kilka polsko-azerskich forów gospodarczych odbyło się w Azerbejdżanie - podkreśla.
Wszędzie przewija się historia, zwłaszcza II wojna światowa. - To jeden z krajów, który najbardziej ucierpiał w czasie II wojny światowej - mówi Elchin Mehdiyev.
I powstaje wrażenie, tyle lat po wojnie i upadku komunizmu, ciągle kojarzymy się głównie historycznie. – Nie znamy się z Polską. Nie ma dużego zainteresowania waszym krajem – przyznaje łotewska socjolog Ajia Zobena. A już na pewno nie młode pokolenie. – Ja wiem o Katyniu. Tak jak ludzie mojego pokolenia, znam filmy Wajdy. Znam dzieła Sienkiewicza, Iwaszkiewicza, Mickiewicza, które wśród mojego pokolenia były popularne. Znam muzykę Chopina i Pendereckiego. Ale nie sądzę, by młodzi ludzie znali te nazwiska, oni niewiele o Polsce wiedzą. O Smoleńsku, oczywiście, wszyscy słyszeli – mówi.
Polskie warzywa najgorsze
Tu pojawiają się jednak inne ciekawe skojarzenia. Jedno z nich – polska żywność. Na Łotwie synonim tańszych produktów gorszej jakości. Jestem w szoku.
Tu pojawiają się jednak inne ciekawe skojarzenia. Jedno z nich – polska żywność. Na Łotwie synonim tańszych produktów gorszej jakości. Jestem w szoku.
– Każdy na Łotwie to pani powie. Polskie jabłka, warzywa sprzedawane na bazarach i w supermarketach są najgorszej jakości. Są tańsze niż nasze, dlatego są sprowadzane na Łotwę. Dziennikarze przeprowadzili śledztwo, niedawno był o tym program w telewizji. W Polsce pewnie wyrzuciliby je na śmietnik, ale gdy stopa życiowa na Łotwie się obniżyła, zaczęto je skupywać. Czasem są przemycane jako łotewskie lub litewskie produkty – mówi prof. Zobena. Ona wie, że w Polsce są bardzo dobrze warzywa. Była u nas, widziała. – Jestem w szoku, bo nigdy w Polsce nie widziałam takich jabłek, jak u nas – mówi.
I jest jeszcze jedno skojarzenie – tanie zakupy. – Widziałam w gazetach artykuły o tym, jak robić zakupy w Polsce, dokąd jechać, gdzie się zatrzymać. Wielu Łotyszów jeździ w tym celu do Polski – mówi.
Nie ukrywajmy, w Polsce też mielibyśmy problem z podobnymi skojarzeniami o innych. Ale może warto powalczyć, by ci inni patrzyli na nas chociaż bez zdziwienia.
Napisz do autorki:katarzyna.zuchowicz@natemat.pl
