Wystarczył pierwszy news o kłopotach finansowych delikatesów Alma, a konkurencyjne sieci handlowe ruszyły z remontami. Malowanie, upiększanie, wstawianie na półki delikatesowych specjałów. Wszystko po to, aby zagospodarować klientów z grubszymi portfelami.
Piorunujący efekt przyniosła metamorfoza Lidla. W Warszawie jeden z sklepów ulokowany jest 500 metrów od Almy. Lidl natychmiast obstawiono wielkimi planszami z napisem remont. W dwa tygodnie fachowcy wymienili kafelki i odmalowali sklep na biało. Pojawiły się wielkie eleganckie plansze z nazwami działów i nowa fototapeta z Dorotą Wellman, ale także dłuuuga półka z produktami delikatesowymi. To nie wszytko. Na parkingu stanęły bramki i tabliczki "tylko dla klientów". Przegoniono tuptusiów poszukujących drobniaków przy wózkach, wokół placu ułożono zraszacze, rozścielono trawnik i ustawiono oświetlenie.
Lidl gotowy na wszytsko
Kiedy media zaczęły pisać, że w Almie są już puste półki, ten Lidl był gotowy na przyjęcie nowych klientów. Takich, którzy parkują Volvo, Mercedesy, BMW. Wejście do dyskontu wcale nie wiązało się z bolesnym ukłuciem w ich nadmuchane ego.
Bo na półkach... słynne już tanie marki własne: Pilos i Pikok trochę się posunęły, robiąc miejsce dla szynki szwarcwaldzkiej, szwajcarskiego sera, francuskich kiełbasek i hiszpańskich oliwek nadziewanych filecikami anchois. Są już stale dostępne w ofercie, a nie tylko od święta
Jerzy Mazgaj, twórca Almy, już wcześniej ironizował na temat oferty dyskonów: – Ich szynka parmeńska nigdy nie była w Parmie, a nawet nie stała obok oryginału. Dobre wino za 20 zł na półce? To ile kosztowało w winnicy, 2 euro!?
We własnej sieci te produkty dobierał często sam. Na przykład poszukując na największej imprezie smakoszy na świecie Salone del Gusto w Turynie. Czasem zanim na półkę wstawił koniak, wpierw osobiście wypił szklaneczkę z piwniczce zamku producenta, rodziny Fussigny.
Carrefour Premium
Teraz trwa dramatyczna obrona szefów delikatesów Alma przed bankructwem. Złożyli wniosek o postępowanie sanacyjne, a dwa tygodnie temu o upadłość, ale chcą się dogadać z wierzycielami. Dla innych handlowców im gorzej, tym lepiej. Chętnie by wyrwali poduszkę spod głowy konającego konkurenta. Dlatego mnożą się pomysły na zastąpienie rywala.
Pierwsze pogłoski o kryzysie w Almie pojawiły się w lipcu 2016, a już w sierpniu François Vincent, menedżer Carrefoura, przecinał wstęgę w nowym, bardziej luksusowym sklepie tej sieci. Ulokowano go w naturalnym siedlisku dobrze zarabiających klientów, podwarszawskiej miejscowości Podkowa Leśna. Na 1100 metrach powierzchni sklepu znalazło się 15 tys. produktów. Są i te tanie, jak i delikatesowe np. pasztet z mięsem królika czy francuskie ziemniaczki po 7 zł za torbę. Jest też dział z mięsem, gdzie wołowina kruszeje kilka tygodni, wietrząc się na haku. Mają też pieczywo wypiekane na miejscu oraz wędliny pochodzące z ich własnej Wędzarni Carrefour zlokalizowanej w sklepie.
– Nowy supermarket w Podkowie Leśnej to druga placówka otwarta w segmencie premium w Polsce. Pozytywny test, który zrealizowaliśmy na warszawskiej Białołęce, skłonił nas do rozwijania tego konceptu na polskim rynku – mówi François Vincent, dyrektor Supermarketów i Sklepów Convenience.
Oto jak prezentuje się nowy Carrefour oraz Alma.
A teraz bawimy się w znajdź podobieństwa.
8000 produktów, od podłogi po sufit
Według nieoficjalnych informacji, metamorfozę może przejść także grupa wyselekcjonowanych sklepów sieci Biedronka. Pojawi się w nich pula produktów luksusowych, więcej alkoholi. Dzięki temu sieć ma zbadać potencjał rynkowy bardziej delikatesowego formatu sklepu. O powstaniu "delikatesowych Biedronek" mówiono już 2 lata temu. Jednak sieć skupiła się na przebudowie i odświeżeniu istniejących już sklepów. Od rewolucji powtrzymuje menedżerów Biedronki fakt, że i teraz sklepy rewelacyjnie zarabiają.
Bardziej delikatesowe staną się hipermarkety. Według Falińskiego, największe handlowe kombajny tracą rynek i będą poszukiwać tożsamości. Pojawi się w nich więcej delikatesowych półek czy alejek.
Według POHiD w Polsce działa 74 tys. małych sklepów. Część z nich to osiedlowe punkty, tracące klientów na rzecz nowoczesnych formatów handlowych. Za to te najbardziej wyspecjalizowane, zyskownością i wzrostem obrotów biją na głowę popularne dyskonty.
Napisz do autora: tomasz.molga@natemat.pl
Reklama.
Andrzej Maria Faliński, Polska Organizacja Handlu i Dystrybucji
Delikatesy Alma były świetnym pomysłem na biznes handlowy, ale 10 lat temu. To są najładniejsze sklepy na rynku, a produkty mają wyborne. Ale nastała era dyskontów, które po etapie obniżaniania cen zaczeły konkurować również jakością. Wszędzie zrobiło się delikatesowo. Klienci szybko się zorientowali, że nie muszą płacić wyższych cen za to, że robią zakupy w ładnym i wygodnym sklepie. Jeśli prawie to samo kupią w dyskoncie, a za bułki i masło zapłacą taniej to wybierają inny sklep
Andrzej Maria Faliński
Format delikatesów nie zniknie z rynku. Śmiem twierdzić że jeśli robić to z głową na karku to można zarobić świetne pieniądze. Sprzedaje się wszystko to co jest świeże, zebrane z pola, jakieś śledzie prosto Bałtynku, mleko prosto od krowy, miód prosto od pszczelarza i tak dalej. Są już sklepy niesieciowe, które na 150 metrach upychają po sufit 8000 produktów, ale tylko takich, których nie ma w dyskontach.