Można uznać ironicznie, że Cezary Morawski ma swój czas. Z punktu widzenia PR chyba najlepszy w swojej karierze, nie licząc czasu, gdy grał w "M jak Miłość". W serialu był jednak ponad 10 lat temu i od tamtej pory przeciętny widz raczej rzadko go widywał. A teraz o Morawskim głośno jest non stop – jak wprowadza "dobrą zmianę" w teatrze. Taka druga rola życia. Oprócz Zduńskiego w "M jak Miłość", z którą wciąż głównie się kojarzy.
Od samego początku Cezary Morawski jako dyrektor Teatru Polskiego we Wrocławiu budził kontrowersje, aktorzy protestowali, nie zgadzali się z odejściem Krzysztofa Mieszkowskiego, od miesięcy wokół teatru jest nerwowo. Ale to, co dyrektor zaserwował podczas ostatniego przedstawienia, przekracza wszelkie granice. Tutaj pisaliśmy o tym więcej, jak w trakcie oklasków, kiedy aktorzy zakleili sobie usta, a brawa się podniosły, Morawski kazał zgasić światło. Autor tego tweeta, fantastycznie podsumował to na Facebooku:
Grał z Figurską, teraz jej jej szefem
Nie da się tego nie zauważyć – Cezary Morawski wypłynął na duże wody wraz z "dobrą zmianą". Wcześniej znany był głównie jako Krzysztof Zduński z "M jak Miłość". Odszedł w 2006 roku i było to tak duże wydarzenie, że informowały o nim Wirtualne Media, choć on sam mówił, że wcale nie było mu żal tej roli.
Paradoksalnie w serialu Zduński miał romans z bohaterką graną przez Dominikę Figurską – dziś czołową, celebrycką twarz "dobrej zmiany", która o kobietach na Czarnym Proteście mówiła, że mają bielmo na oczach. I paradoksalnie ona również, wraz z mężem, jest aktorką Teatru Polskiego we Wrocławiu choć z poprzednim dyrektorem nie było jej po drodze. Ale dziś to Morawski jest jej szefem.
Grał w Wilnie, reżyserował...
Gdy we wrześniu stanął na czele teatru we Wrocławiu, skojarzenia były zatem jednoznaczne: "A to, to ten z "M jak Miłość!". Bo jego kariera nie rozwinęła się po tym serialu szczególnie. Internet jest tu bezlitosny. Niewiele wchłonął informacji na temat wielkich osiągnięć artystycznych Cezarego Morawskiego ostatnich lat. Oprócz paru ról w innych serialach, które Zduńskiego jednak nie przebiły. A także ról teatralnych, o których nie było głośno.
On sam w tym czasie również reżyserował, sam tłumaczył sztuki z niemieckiego. Na przykład "Aktor… To Aktor… To aktor”, którą pokazywał w Centrum Kultury w Gdynia, była w jego tłumaczeniu, w jego reżyserii, z jego udziałem. Od lat sporo grał też w Wilnie, wraz z żoną i Polskim Studiem Teatralnym, z tego powodu obecny jest w polskich mediach na Litwie.
– Cóż, skoro dyrektorem teatru może być dziennikarz czy polityk, który z teatrem nie ma nic wspólnego, to może nim być również aktor bez osiągnięć artystycznych – komentuje w rozmowie z nami reżyser z jednego z warszawskich teatrów.
Zwolennicy Morawskiego zaraz się oburzą. Bo takich jest wielu. "Trzeba być wyjątkowym draniem, żeby deprecjonować dorobek Cezarego Morawskiego, zwycięzcy konkursu na dyrektora Teatru Polskiego we Wrocławiu i nazywać go aktorem "znanym z ról w telenowelach" oraz sugerować, że jego nominacja to efekt "dyktatury ciemniaków" – napisała "Warszawska Gazeta".
Był skarbnikiem, wykluczony z ZASP
W kwestii dyrektorowania, można uznać jednak, że na finansach Morawski się zna, gdyż przed laty był skarbnikiem Związku Artystów Scen Polskich. Był to jednak ten niechlubny czas, gdy za prezesury Kazimierza Kaczora, z powodu zakupu obligacji Stoczni Szczecińskiej, nad ZASP-em zawisło widmo utraty płynności finansowej. Gdy nowym prezesem został Olgierd Łukaszewicz, nie miał zielonego pojęcia o tych problemach. Wkrótce potem i Kaczor, i Morawski, zostali wykluczeni z członkostwa w ZASP.
Był rok 2002, w mediach z tamtego okresu można znaleźć takie wspomnienia:
Gdy Morawski został dyrektorem teatru we Wrocławiu, Olgierd Łukaszewicz otwarcie stwierdził, że jest on osobą, która nie posiada kompetencji do kierowania taką placówką. "Nie miał okazji sprawdzić się wcześniej na podobnym stanowisku. Na pewno jego wiedzę oraz umiejętności można wykorzystać. Mogą być one przydatne w teatrze. Jednak nie na takim stanowisku, które obecnie mu powierzono" – powiedział.
Nie sprawdził się w TV jako prowadzący
Stali widzowie "Pytania na Śniadanie" mogą go jeszcze kojarzyć z krótkotrwałą obecnością w tym programie. W roli prowadzącego. Choć było to dawno, bo 10 lat temu, w 2013 roku wspominała ten fakt Anna Popek – sama zauważyła, że pewnie niewielu to pamięta.
Trzeba przyznać, że fani serialu bardzo go wtedy lubili. Nie do końca dobrze oceniali jednak jego występ w telewizyjnej Dwójce. Na jednym z forów komentowano, że się nie sprawdził.
Sytuacja absurdalna...
Jak jest z teatrem we Wrocławiu, każdy widzi. W środowisku aktorskim raczej nikt nie chce o tym rozmawiać. – Pani żartuje, nie mam na to czasu – rzuca jeden z aktorów. – O nie, przepraszam – mówi inny. Reżyser z jednego z warszawskich teatrów: – I co ja pani powiem? Sytuacja absurdalna od początku do końca.
Miejmy nadzieję, że to gaszenie świateł już się nie powtórzy. Że nie będzie przesadzania niewygodnych widzów. Że w ogóle w tym teatrze będzie jeszcze normalnie. Cezary Morawski powiedział przed laty w jednym z wywiadów: "Zdecydowanie wolę być człowiekiem dobrym niż popularnym. W życiu kieruję się zasadą: Zanim coś zrobisz, zastanów się, czy komuś nie sprawisz przykrości".
Szybko przyzwyczaiłem się do tego, że mnie tam już nie ma. Zresztą wątek tej postaci nie mógł dłużej się rozwijać. Owszem, Zduński mógł wyjechać „za chlebem” do USA, ale po co to Morawskiemu?Czytaj więcej
Wilnoteka
Z Cezarym Morawskim polski zespół teatralny z Wilna nawiązał kontakt przed ponad 20 laty. Aktor niejednokrotnie uczestniczył w organizowanych w Wilnie festiwalach teatralnych, a w 2014 roku wraz z żoną, Anną Zagórską, poprowadził cykl warsztatów aktorskich dla członków Polskiego Studia Teatralnego.Czytaj więcej
z "Warszawskiej Gazety"
Cezary Morawski, jest aktorem teatralnym i filmowym oraz do 2015 wykładowcą w Akademii Teatralnej. Jest laureatem stypendium Teatralnego Uniwersytetu Wiedeńskiego, a w swoim dorobku ma blisko 70 ról filmowych oraz występy na deskach teatrów Współczesnego i Powszechnego, z którymi był związany przez blisko ćwierć wieku.Czytaj więcej
Tygodnik Przegląd
Kazimierz Kaczor nie pojawił się na konferencji prasowej, podobnie jak główny księgowy ZASP, Piotr Kuriata, oraz skarbnik Morawski. Wszyscy trzej nie chcą komentować sprawy; wyłączyli telefony komórkowe, w firmie ich nie ma. Wygląda na to, że zapadli się pod ziemię.Czytaj więcej
Anna Popek
BlogStar.pl, 2013 rok
Zadebiutował u nas na żywo dzień po swojej serialowej „śmierci” – grał wtedy w „M jak Miłość”. Gdy widzowie zobaczyli go w roli prowadzącego „Pytanie na śniadanie”, dzwonili zrozpaczeni mówiąc, że telewizja nawet zmarłym nie daje spokoju. A to się po prostu zbiegło w czasie dość przypadkowo, jak sądzę.Czytaj więcej