Są tacy, którzy znają ją z seriali telewizyjnych i "Smoleńska", ale są też tacy, którzy jej aktorstwa nie znają wcale. Nie należy do głównego nurtu aktorów, ale i tak widać ją i słychać wszędzie. Zwłaszcza ostatnio, gdy stała się medialną obrończynią życia, śmieje się z Czarnego Protestu i kpi z kobiet, które – według niej – mają bielmo na oczach. Prawica zachwycona, aktorzy zażenowani, internauci wytykają jej przeszłość. Coś niewiarygodnego dzieje się dziś wokół niej.
Dominika Figurska wyrasta na główną celebrytkę prawicy. Chyba nie ma drugiego takiego aktora. Jest kilka nazwisk związanych z obozem rządu, ale ze swoimi przekonaniami nie obnoszą się tak mocno i w tak kategorycznie moralizatorskim stylu. Jest paru aktorów po drugiej stronie, którzy może obnoszą się bardziej, ale – jak Krystyna Janda czy Maja Ostaszewska – stoi za nimi ogromny dorobek filmowy i teatralny, jakaś historia, autorytet i zdecydowanie większe zaufanie widzów.
Z całym szacunkiem dla Dominiki Figurskiej, wielu internautów pyta, kim ona w ogóle jest. "A co to? Dominika Figurska, jakiś nowy wynalazek propagandowy?" – spytał ktoś na Twitterze. Coś w tym jest, bo tak to naprawdę wygląda. Bo bardziej niż z filmem kojarzy się dziś z tym, że jest matką piątki dzieci, ostro broni życia nienarodzonego i jest twarzą wielu prawicowych mediów.
Ekspert TV Republika
To ona powiedziała, że kobiety, które nie są w ciąży, tracą czas, a Czarny Protest to histeria i poparcie zła. Nagle ona stała się jedną z głównych ekspertek prawicowych mediów. Udziela wywiadów, które z aktorstwem nie mają nic wspólnego – jeden z ostatnich przeprowadziła z nią Małgorzata Terlikowska. Bierze udział w spotach reklamowych TV Republika, a w tym ostatnim straszy KOD-em. "Karta Telewizji Republika twoim antyKodem" – mówi.
Zresztą prowadzi tam swój program śniadaniowy "Polska na dzień dobry. Weekend". Co ciekawe, kiedy kilka dni temu w TVP Info wystartował program "Rzeczpospolita Babska", i to Dominika Figurska była gościem pierwszego odcinka. A także innych programów tej stacji.
Chętnie opowiada o rodzinie, o piątce swoich dzieci, o macierzyństwie. Także o Biblii, występowała też w reklamówkach pro-life. "W tej całej debacie brakuje tego nienarodzonego głosu, głosu dziecka, któremu nie daje się szansy. Jestem tu po to, żeby wykrzyczeć, że proszę o życie dla tych dzieci" – mówi na filmiku. Była ambasadorką Światowych Dni Młodzieży.
Kwestia aborcji? W jakiej sytuacji by ją dopuściła? – Nigdy. W ogóle – to jej stanowisko. Czarny protest? – Był moment, że ja się go nie obawiałam. Traktowałam to, jak tzw. kodziarze wychodzą na ulicę – mówiła. Potem, że kobiety były narzędziem użytym przez opozycję.
"Było mi wstyd czytać wywiad z nią"
Aktorzy przyznają, że w środowisku jest o niej teraz głośno. Piszą o tym na Facebooku. Słyszę opinie, że wielu aktorów zwyczajnie jej nie poznaje, nie wiedzą, co się z nią dzieje, choć już od pewnego czasu mówiło się, że jest nawiedzona, że się nawróciła.
– Zrobiło się o niej głośno nie z powodu jej ról czy talentu aktorskiego, tylko z tego powodu, że pluje na KOD i stała się strażniczką moralności. Nagle została gwiazdą telewizji Republika i mówi o tym, jak mam żyć. W środowisku to był szok. Zostało to odebrane trochę jak Anna Popek w telewizji – mówi nam Karolina Korwin-Piotrowska. Odsyła do okładki "Vivy!" z 2006 roku, z napisem "Rozstali się". W środku był wywiad z Dominiką Figurską.
– To był jeden z najbardziej żenujących wywiadów tzw. rozwodowych w historii polskiego show businessu, przy którym ekshibicjonizm różnych polskich celebrytów może się schować. To było coś niewiarygodnego. Szokujące. Straszne. Tak naprawdę w tym wywiadzie poinformowała męża, że go zostawia, bo spotkała mężczyznę swojego życia, który ją rozumie. Było mi wstyd to czytać. Wstyd mi było za nią. Tym bardziej, że miała już dzieci – wspomina Karolina Korwin-Piotrowska.
Uratowała ją św. Faustyna
O tym wywiadzie pisały wtedy nawet Wirtualne Media:
Potem, tak to kojarzy aktorskie środowisko, nastąpiło nawrócenie. Małżeństwo się zeszło, urodziły się kolejne dzieci. Sama Figurska wspominała w wywiadach, że uratował je "Dziennik" św. Faustyny, na który trafiła przypadkiem.
– Rozumiem, że chce być trochę jak Maria Magdalena, która też była grzesznicą. Że podnosi się po medialnym upadku, bo tamten wywiad był po prostu straszny. Ale szczęka mi opadła, jak zobaczyłam ją teraz w TV Republika. Jak opowiada o moralności, o dzieciach poczętych. Internet nie zapomina, wszystko można w nim znaleźć. I ten wywiad wciąż tam jest. Dlatego jeśli ktoś staje się strażnikiem moralności, to sprawdźmy najpierw, czy ma do tego prawo – mówi dziennikarka. Internauci też nie zapominają. Wtedy o tym rozstaniu było głośno.
W TV Republika aktorka nie mówi jednak tylko o moralności. Przeprowadza wywiady na różne tematy. Jeden z płockich portali wytknął jednak niedawno jej rozmowę z prezydentem Płocka i dyrektorką jednej ze szkół (chodziło o przekazanie uczniom 180 tabletów), którą zakończyła następującymi słowami: "Życzę wszystkim szkołom takiej dyrekcji i wszystkim urzędom takiego prezydenta".
Mieszkowski był jej szefem
Dominika Figurska znana jest głównie z ról serialowych oraz ze "Smoleńska", po którym mówiła, że aktorzy grający w filmie narażeni byli na ostracyzm. Na stałe, od 2001 roku, jest w zespole Teatru Polskiego we Wrocławiu, którego dyrektorem do niedawna był Krzysztof Mieszkowski. Przypomnijmy, to ten sam teatr, który na początku tego roku wywołał burzę sztuką pornograficzną i interwencją ministra kultury.
Przy poglądach Figurskiej zaskakująca musiała to być współpraca. Sama zresztą odniosła się do niej w jednym z wywiadów. Prowadzący wywiad sam był zaskoczony. – Mieszkowski to był twój szef??? – spytał, gdy o tym wspomniała. – Był moim dyrektorem, ale cieszę się, bo przez ten czas nie wchodziłam na scenę, ale mogłam urodzić 5 dzieci – odpowiedziała.
Dziś w teatrze ma innego dyrektora. Przy dużym proteście zespołu, został nim Cezary Morawski. Ten sam, z którym w "M jak Miłość" bohaterka grana przez Figurską miała romans. W rzeczywistości aktorka jest chyba jednym z nielicznych pracowników teatru, którzy poparli nowego szefa.
W tym samym teatrze gra jej mąż Michał Chorosiński. Oboje grali w "Smoleńsku". Oboje też byli w społecznym komitecie poparcia dla Jarosława Kaczyńskiego. Już w 2010 roku pojawili się na liście 30 najsłynniejszych osób popierających Jarosława Kaczyńskiego. Ona na 6, on na 7 miejscu. – Będziemy z niego dumni – powiedziała wtedy głosując w wyborach prezydenckich na prezesa PiS.
"Nie wierzę, że ta większość ma rację"
Jedno trzeba przyznać. Jest świadoma swojej siły i swoich poglądów. Nie przejmuje się, co mówią inni. "Zażartowałam kiedyś, że otwieram sklep warzywny. Bo środowisko jest bardzo agresywne. W moim środowisku większość jest po drugiej stronie, ale ja nie wierzę, że ta większość ma rację" – powiedziała.
Karolina Korwin Piotrowska: – Dziś jest na prawicowej półce celebrytów. Ale, przy takiej postawie moralizatorskiej, ja jej bardzo współczuję, bo chyba nie zdaje sobie sprawy, że to się kiedyś skończy. 5 minut zawsze prędzej czy później się kończy.
Zastanawiałam się jaki obraz kobiety wyłania się z tego protestu i nie jest to jakiś dobry obraz kobiety. Było tam bardzo dużo wulgarności, agresji, nienawiści. Ja mam wrażenie, że dużo tych kobiet, wśród których są na pewno normalne dobre kobiety, zostało poddane jakiejś manipulacji stworzonej przez określone środowiska. Tym kobietom zostało wmówione, że muszą walczyć o swoje prawa, a było bardzo dużo przekłamań. Np, że kobieta pójdzie do więzienia za poronienie. To była głównie demonstracja antyrządowa. Czytaj więcej
Wirtualne
"Michał czuł się pewnie, nie miał potrzeby podgrzewania naszej miłości. A ja przeciwnie, wciąż domagałam się ciepła - wyjaśniła swoją decyzję. Wyznała, że pomógł jej ją podjąć inny mężczyzna. - Moja decyzja to krzyk rozpaczy o zmianę i prawdziwą miłość. Jeśli Michał nie usłyszy tego krzyku, to znaczy, że jest słuszna - stwierdziła."Czytaj więcej
Dominika Figurska
dla "Życia na Gorąco" za wPolityce.pl
Skleiliśmy małżeństwo, choć z ludzkiego punktu widzenia było to niemożliwe. Najpierw zaczęła mnie rozsadzać tęsknota za sakramentami. Pewnego dnia na targach książki przypadkowo natknęłam się na „Dzienniczek” s. Faustyny. Przeglądając go, znalazłam zdanie, że mogą przyjść do mnie najwięksi grzesznicy. Poczułam, że zalewa mnie strumień boskiej miłości. Dziś uważam, że to m.in. s. Faustyna uratowała moje małżeństwo.Czytaj więcej