Dotychczas w "Wiadomościach" mieliśmy codzienną dawkę absurdu. Teraz redakcja wchodzi na nowy poziom i mamy absurd do kwadratu. Bo jak tu powiedzieć widzom, że Komorowski ustawił debatę prezydencką prowadzoną przez Krzysztofa Ziemca, jednocześnie zapewniając, że Krzysztof Ziemiec jest spoko? Dzielny redaktor Tulicki podjął się tego wyzwania.
W poniedziałek pisaliśmy o nowej aferze, którą wynalazła prawica. Oskarżono poprzednie władze TVP, że próbowały ustawić debatę prezydencką na korzyść Bronisława Komorowskiego. Tekst skończył się prognozą, że o sprawie na pewno usłyszymy w "Wiadomościach". Oczywiście tak się stało.
Problem był jeden – debatę prowadził Krzysztof Ziemiec, dzisiaj twarz nowych, narodowych "Wiadomości". Jak więc dowalić poprzednim władzom i Komorowskiemu, jednocześnie nie uderzając w Ziemca? Zadania podjął się (albo został do niego wyznaczony) dzielny redaktor Tulicki.
W trwającym ponad cztery minuty materiale przypomniał debatę i moment, w którym Bronisław Komorowski zaszachował Andrzeja Dudę materiałami z portalu MamPrawoWiedzieć. Później wspomniał o Tweecie Kataryny – tę część burzy opisywaliśmy tutaj. Blogerka nie chciała się pojawić przed kamerą, więc na głosy (z gościnnym udziałem red. Bugały) odegrano jej twitterową dyskusję z red. Tulickim, w którym odsyła do oświadczenia Krzysztofa Ziemca. Pisaliśmy o nim tutaj.
Prezenter wypowiada się też przed kamerą, przedstawiony jako "zaatakowany przez blogerkę" (choć to nie Kataryna się na niego rzuciła, tylko internauci, którzy z jej tweeta wyczytali więcej, niż było tam napisane). Później jeszcze mamy kilka słów o innym stowarzyszeniu – Klon-Jawor, związanym (oczywiście nie bezpośrednio) z córką Bronisława Komorowskiego.
I wreszcie czas na obowiązkowy punkt programu: komentatorów. Wypowiada się pan z portalu braci Karnowskich i Tomasz Wróblewski, dla którego po zwolnieniu z "Wprost" TVP to jedyna szansa na obecność w mediach.
– Sam pomysł szkolenia dziennikarzy, jak prowadzić debaty jest dość absurdalny – ocenia, dowodząc, że zastosował starą zasadę "nie wiem, ale się wypowiem". Bo dziennikarzom nie mówiono o tym, jak mają prowadzić debatę, ale opowiadano o najważniejszych grupach wyborców i kwestiach dla nich istotnych.
Tego uproszczenia uniknął Samuel Pereira, ale to nie uchroniło go od wyrażenia na Twitterze niezbyt mądrej opinii. Bo oto wicedyrektor publicystyki w TVP INFO ogłasza, że jego podwładni nie muszą zdobywać więcej wiedzy i sami są najmądrzejsi. Z podobnego założenia wychodzi też Jacek Kurski, który wydał specjalne oświadczenie. Szkolenie nazywa "złamaniem standardów telewizji publicznej".
Wracając do materiału: na koniec pokazano jeszcze fragment byłego wicedyrektora TVP 1 Andrzeja Godlewskiego, który zapewnia, że pytania były autorstwa dziennikarzy i nikt na nich nie wpływał. Nie ma za to ani zdania wyjaśnień Róży Rzeplińskiej, choć opublikowaliśmy ekskluzywny wywiad z nią o godzinie 16.30, czyli na trzy godziny przed wydaniem "Wiadomości".
Jest za to informacja o tym, że Rzeplińska "trzy miesiące po debacie" dostała od Komorowskiego order. Oczywiście nikt tego nie mówi wprost, ale przekaz jest jasny – ustępujący prezydent dziękuje jej za pomoc w ustawieniu debaty.
Zaraz po tym opowiedziano o cytowanym już oświadczeniu Jacka Kurskiego, a później pojawił się materiał Jarosława Olechowskiego o tajemniczych powiązaniach między politykami ze środowiska PO a organizacjami pozarządowymi zajmującymi się badaniem życia publicznego. Sporo miejsca poświęcono w nim Katarzynie Sadło, czyli blogerce Katarynie, czym wypełniła się zapowiedź (groźba?) szefowej "Wiadomości" Marzeny Paczuskiej (tutaj przeczytacie o jej pierwszym wywiadzie, udzielonym braciom Karnowskim).