Nie dla wszystkich święto sportu wciąż trwa. Rozliczenia za wczorajszą porażkę żądają nie tylko niektórzy kibice, czy politycy pokroju Jana Tomaszewskiego, ale także koledzy Franciszka Smudy ze środowiska piłkarskiego. - Byłoby nam łatwiej, gdybyśmy odpadli w stylu Szwedów. Oni z Anglikami zagrali wielki mecz, a my przegraliśmy pasywnością, wystraszeniem - mówi portalowi Sport.pl były prezes PZPN, Michał Listkiewicz.
W rozmowie z portalem były szef polskiej piłki w ostrych słowach krytykuje sposób, w jaki Polacy pożegnali się z mistrzostwami. Piłkarzom zarzucając, że grali wystraszenia, a trenera kadry oskarżając o to, że zawinił jego charakter. - Myślę również, że trochę niepotrzebne były buńczuczne wypowiedzi trenera Franciszka Smudy. Np. opinie tuż przed inauguracją Euro w stylu "gdzie są moi krytycy?" albo "wybaczam im". Selekcjoner chyba przykrywał w ten sposób swój stres - diagnozuje Michał Listkiewicz.
Jego zdaniem, Smuda najpierw nakręcił wokół siebie niezdrową atmosferę, a potem nie potrafił sobie z nią poradzić. Tak samo, jak nie poradził sobie z przygotowaniem reprezentacji do mistrzostw Europy. Znany działacz sugeruje, że nasz selekcjoner powinien oddać się lekturze wspomnień Kazimierza Górskiego i nauczyć z niej pokory. Listkiewicz twierdzi, że Franciszek Smuda popełnił błąd poprzez "niedoszacowanie" rywali Polaków z grupy A.
- Analizy gry naszych przeciwników okazały się nietrafione. Czytałem wypowiedzi z polskiego sztabu szkoleniowego o taktyce Czechów - ocenia. W jego opinii, pomyłki w tej kwestii przydarzyły się sztabowcom kadry także podczas meczu inauguracyjnego z Grecją, w którego drugiej połowie Polska nie potrafiła odpowiedzieć na grę piłkarzy Fernando Santosa. - Nasz trener skupił się na swojej drużynie, a zupełnie nie analizował tego, co się dzieje w czasie meczu w szeregach przeciwnika - uważa Michał Listkiewicz.
Były prezes PZPN nie kryje też zdegustowania głośnymi już słowami kapitania reprezentacji Polski Jakuba Błaszczykowskiego, który po wczorajszym meczu mówił, jak złe relacje panowały miedzy reprezentacją a PZPN. Błaszczykowski wypomniał Grzegorzowi Lacie, że piłkarze długo nie wiedzieli na przykład tego, czy ich rodziny będą mogły dopingować ich na stadionie.
- Jeśli coś jest na rzeczy, to nie ten moment i czas. Takie tematy należało załatwić dużo wcześniej. Zawsze wyznawałem zasadę, że ostatnie dwa tygodnie przed turniejem trzeba poświęcić tylko na sprawy szkoleniowe, trening. Wszystko inne należy dopiąć wcześniej. Premie, bilety, hotel dla rodzin, gadżety, sprzęt sportowy itd. Tak, aby potem można było myśleć tylko o piłce - ocenił. Dodając, że w jego opinii, w tej kwestii przesadziły obie strony, czego efektem jest właśnie szybkie odpadnięcie z turnieju.
Choć Michał Listkiewicz zabiera głos głównie z powodu tego, iż jest jednym z najpopularniejszych znawców polskiego futbolu, warto dodać, że dzisiaj krytyka padająca z jego ust jest nie tylko krytyką ze strony byłego prezesa PZPN, ale i obecnego pełnomocnik UEFA ds. organizacji Euro 2012.