Która to już wersja wydarzeń z 10 kwietnia 2010 r. w gazecie kontrolowanej przez PiS? Trudno zliczyć. Była mowa o wybuchu na pokładzie Tupolewa, było o ostrzale samolotu, była sztuczna mgła, a teraz to: lądowanie na kołach. Na kołach?! Wystarczy spojrzeć na zdjęcie powyżej, żeby pojąć, jak absurdalne są te doniesienia. Ale "GPC" twierdzi, że ma dowody.
Dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną, polityczną i kryminalną. Autor podcastów z serii "Morderstwo (nie)doskonałe". Wydawca strony głównej naTemat.pl.
"Badanie biegłych to kolejny dowód na to, że raporty Millera i Anodiny mijają się z prawdą" – pisze "Gazeta Polska Codziennie" i przypomina, że według oficjalnej wersji wydarzeń w Smoleńsku samolot uderzył skrzydłem w brzozę, obrócił się i uderzył w ziemię kołami do góry. Gazeta twierdzi, że dowodem na "uderzenie kołami" mają być wstępne wyniki sekcji zwłok pary prezydenckiej, choć nie wyjaśnia, co konkretnie miałoby być tym dowodem.
Internet natomiast jest pamiętliwy i szybko wychwycono, że to nie pierwsza "udowodniona" wersja katastrofy w GPC.
Sprawa błota na kołach Tupolewa nie od dziś budzi emocje wśród zwolenników teorii spiskowych. Jak piszała Anna Dryjańska, prym wśród nich wiedzie Janusz Wojciechowski. Dawny polityk PSL, dziś w w PiS, początkowo negował istnienie brzozy. Potem zaczął forsować teorię "tajemniczego błota" i dopytywał, jak znalazło się ono na kołach, skoro koła były w górze.
Teorie Wojciechowskiego wyśmiała wówczas w naTemat nauczycielka fizyki. – Samolot zarył z dużą prędkością w grząską ziemię. Gdyby pan poseł uważał w podstawówce na lekcjach fizyki, to teraz nie pisałby takich bzdur – tłumaczyła w rozmowie z naszą dziennikarką. Kwestię jednoznacznie rozstrzygnął też Maciej Lasek, były przewodniczący Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych. – Na podmokłym, smoleńskim gruncie, błoto, w którym ciężki samolot rył z dużą prędkością, mogło znaleźć się na wszystkich częściach samolotu, nie tylko tych, które miały bezpośredni kontakt z ziemią – wyjaśniał Lasek.
To, co pisze GPC, jest sprzeczne z ustaleniami ekspertów. Prawdziwych ekspertów. Ponad rok temu profesor Paweł Artymowicz przedstawił rekonstrukcję trajektorii w ostatnich sekundach lotu samolotu Tu-154M.
Zresztą, nie trzeba być ekspertem. Wystarczy przypomnieć sobie zdjęcia sprzed ponad 6 lat, by wiedzieć, że teoria o uderzeniu kołami w ziemię nie ma sensu.
A poza tym, jak pisaliśmy, w ekspertyzach po ekshumacji Marii i Lecha Kaczyńskich nie ma mowy o żadnych kołach samolotu: mowa jest o przyczynach śmierci. Były to wielonarządowe urazy powstające w trakcie katastrof komunikacyjnych. O żadnym zamachu nie ma mowy.
Podsycaniu teorii spiskowych w sprawie katastrofy smoleńskiej może sprzyjać fakt, że wrak samolotu prezydenckiego wciąż pozostaje w Rosji. PiS zarzucał rządowi PO-PSL nieudolność, bo nie potrafił ściągnąć szczątków maszyny do Polski. PiS rządzi już rok i też sukcesu w tej mierze nie odnotował. Niedawno minister Witold Waszczykowski mówił, że Polska oczekuje od Rosji zwrotu wraku i zniesienia sankcji gospodarczych.
Odpowiedź, jakiej właśnie udzieliła mu rzeczniczka rosyjskiego MSZ, z pewnością go nie zadowoli. – Panie ministrze, problem polega na tym, że lista żądań wobec Rosji co roku jest inna, a my ciągle coś jesteśmy Polsce winni i za każdym razem coś innego – stwierdziła Marija Zacharowa.