O tym skandalu w małym miasteczku w Borach Tucholskich usłyszała cała Polska. Trzynastolatka urodziła dziecko! W Chojnicach huczy od plotek, a prokuratorzy i lekarze ze względu na dobro dzieci, czyli dziewczynki i noworodka, milczą. Wszyscy są zaskoczeni, oburzeni, ale czy naprawdę powinni?
– Jak tak można! Ten facet przecież wiedział, że zadaje się z dzieckiem – mówi zbulwersowana chojniczanka. Jej koleżanka już feruje wyrok: – No i z tej dziewczyny na pewno też jest niezłe ziółko.
"Zawali" podstawówkę
Dziewczynka uczęszcza jeszcze do piątej klasy szkoły podstawowej. Teraz długo się w niej nie pojawi. Trafiła na chojnicką porodówkę. Lekarze zaskoczeni młodym wiekiem pacjentki poinformowali policję . – W szpitalu ta matka, to dziecko, nie do końca widziało co się z nim dzieje – opowiada dziennikarz proszący o zachowanie anonimowości.
Niewiele mówią też chojniccy prokuratorzy. Aby przesłuchać dziewczynkę muszą wystąpić do sądu, bo ta jest nieletnią. Powinni być przy niej rodzice. – Za wcześnie o tym mówić, ale z tego co wiemy, to była normalna rodzina – przyznaje Mirosław Orłowski, prokurator rejonowy w Chojnicach. Jeszcze w szpitalu dziewczynka powiedziała policjantom, kto jest ojcem dziecka. Okazuje się, że to jej 20-letni znajomy, który mieszka w sąsiedniej wsi pod Chojnicami. Za współżycie z osobą poniżej 15-roku życia grozi mu od 2 do 12 lat więzienia. – Z tego co wiem nie doszło do gwałtu. To bardzo delikatna sprawa – dodaje chojnicki dziennikarz.
Mogą liczyć na pomoc
W miasteczku komentujący często powtarzają, że rodzina dziewczyny była "normalna". – Chyba jednak nie do końca skoro zamieszka z dzieckiem u dziadków – dodaje jeden z naszych rozmówców. W Gminnym Ośrodku Pomocy Społecznej w Chojnicach nie ujawniają czy rodzina była pod ich kuratelą. Za to teraz pracownicy GOPS-u się nią zajmą. – Zaproponujemy im wsparcie tak zwanego asystenta rodzinnego – tłumaczy Maria Wierzbowska, zastępca dyrektora gminnej pomocy.
Takie są fakty!
Tymczasem przypadek z Chojnic nie jest odosobniony. Prokuratorzy ze względu na dobro rodzin często nie informują o tych sprawach. Wyciekają te najbardziej poruszające, czy zaskakujące sprawy, jak chociażby z Chodzieży, gdzie sąd był łaskawy dla 18-letniego ojca. Za współżycie z 12-latką skazał go na rok więzienia w zawieszeniu na cztery lata.
Skąd takie "święte" oburzenie opinii publicznej porodem dziewczynki w Chojnicach? Po prostu "hejtujący" nie chcą zaakceptować prostego faktu. – Rzeczywistość jest taka, że nastolatki współżyją, czy to się dorosłym podoba czy nie. Co gorsza 16, 17-latki nie mają z kim porozmawiać o tych sprawach. Może właśnie, tak było w przypadku 13-latki z Chojnic – mówi Aleksandra Józefowska z Grupy Edukatorów Seksualnych Ponton.
Straszenie piekłem zamiast edukacji
Edukatorzy z Pontonu prowadzą linię zaufania. Z rozmów telefonicznych nasuwa się wniosek, że młodzi mają niską wiedzę o współżyciu. Z jednej strony dzwonią wystraszone dziewczyny z pytaniami, czy zaszły w ciążę po pieszczotach, a z drugiej strony są te zachowujące się zupełnie niefrasobliwie. Właściwie prowadzona edukacja seksualna w szkołach nie powinna kończyć się na budowie organów płciowych. – Nastolatki żyją w świecie, w którym seks jest wszechobecny. Obserwujemy zjawisko silnej presji na jego uprawianie. Dlatego należy uczyć młodych asertywności, aby umieli oprzeć się naciskom otoczenia – podkreśla Józefowska.
Edukacja seksualna w szkołach, chociaż funkcjonuje w nich taki przedmiot jak "Wychowanie do życia w rodzinie", po prostu "leży". – Młodzi skarżą się nam, że zamiast edukacji i rzetelnej wiedzy osoby prowadzące "wdż" przekazują swoje, często nacechowane ideologicznie poglądy. Bywa, że słyszą opinie o seksie dobrym tylko po ślubie, czy też straszone są negatywnymi konsekwencjami antykoncepcji – dodaje.
W ocenie woluntariuszek Pontonu młodzi unikają lekcji "Wychowania do życia w rodzinie", bo nic z nich nie wynoszą. Dzwoniący na linie zaufania opowiadają, że niektórzy nauczyciele tego przedmiotu sprawiają wrażenie, jakby prowadzili zajęcia z przymusu, z "łapanki". Z trudem przechodzi im nawet wypowiedzenie słowa "seks". O dyskusji na lekcjach można zapomnieć.
Zalewska ich nie posłucha?
Niestety nic nie zapowiada, aby minister Anna Zalewska przy okazji reformy edukacji wprowadziła przedmiot, który pomógłby nastolatkom i przekazywał wiedzę medyczną zgodną z kryteriami Światowej Organizacji Zdrowia – WHO.
Trudno sobie wyobrazić, aby posłowie PiS chcieli wysłuchać edukatorów. Propozycje Pontonu nie raz były pod obstrzałem prawicowców. Dla nich samo mówienie o seksie z nastolatkami jest już deprawacją.
Napisz do autora: wlodzimierz.szczepanski@natemat.pl