Co wolno "namaszczonemu przez PiS" sędziemu TK, to nie tobie, prosty człowieku. Wyobraź sobie, że ZUS w całym kraju przeprowadza miesięcznie 48 tysięcy kontroli! Rocznie wychodzi około 600 tysięcy inspekcji! Wszystko po to, by sprawdzić, czy ktoś na zwolnieniu jest naprawdę chory, czy tylko symuluje. A sędziom ZUS nie bardzo może coś zrobić.
Dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną, polityczną i kryminalną. Autor podcastów z serii "Morderstwo (nie)doskonałe". Wydawca strony głównej naTemat.pl.
Do kogo zapukać
Zacznijmy od tego, że kontrole ZUS-u najczęściej zawsze odbywają się z urzędu. Inspekcje "nasłane" przez pracodawcę są stosunkowo rzadkie. Generalnie wygląda to tak, że system komputerowy wskazuje, do kogo należałoby zapukać. Zazwyczaj im dłuższe zwolnienie lekarskie, tym większe prawdopodobieństwo, że ktoś z Zakładu przyjdzie, by sprawdzić, jak to jest z tym chorowaniem. Choć kontrola może pojawić się także u osoby, która dostała zaledwie parodniowe L4.
Od tych zasad są wyjątki, o których zrobiło się głośno, gdy 30 listopada tajemnicza epidemia zaatakowała troje sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Dziwnym trafem - tylko tych, którzy zostali wybrani w tej kadencji Sejmu głosami posłów PiS. Prawda, że to co najmniej zagadkowe? Ale, jak sprawdziliśmy i napisaliśmy, ZUS z urzędu sprawą tych sędziów się nie zajmie, bo nie ma prawa.
Wszystko zależy zatem od prof. Andrzeja Rzeplińskiego, którego dziś rano w Radiu Zet minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbieta Rafalska pouczała, że "nie powinien" w sprawie sędziów interweniować w ZUS-ie. A poza tym przypominała, że jego kadencja i tak minie lada dzień. – Wszystko się w życiu może zdarzyć. Jest okres grudniowy, zimny, za oknem śnieg, każdy może z nas zachorować, każdemu może się to przytrafić. (...) Prezes Rzepliński ma takie uprawnienia, mógł wystąpić, ale chyba mu czasu zabraknie – mówiła Rafalska.
Od poniedziałku do dyspozycji
Chyba rzeczywiście prezes TK nie zdążyłby z tą kontrolą. I to nie ze względu na kończące się zwolnienia dwojga sędziów. Piotr Pszczółkowski wczoraj w rozmowie z naTemat przyznał, że "od 5 grudnia znów jest do dyspozycji". Podobnie sędzia Julia Przyłębska, jej zwolnienie również się kończy 2 grudnia. Ewentualna kontrola z ZUS mogłaby zdążyć już tylko do sędziego Zbigniewa Jędrzejewskiego, on ma zwolnienie do 8 grudnia.
Sędzia Jędrzejewski powinien mieć najmniejsze kłopoty z dostarczeniem pracodawcy zwolnienia lekarskiego. Jako jedyny z tej trójki mieszka w Warszawie. Sędzia Pszczółkowski jest z Łodzi, sędzia Przyłębska - odkąd latem jej mąż został ambasadorem w Berlinie - zazwyczaj przebywa w stolicy Niemiec. Dziś wydała oświadczenie dla mediów, w którym poniekąd przyznała, że to nie z powodu choroby nie pojawiła się na posiedzeniu Zgromadzenia Ogólnego sędziów TK.
Gdyby nie chodziło o sędziego, takie oświadczenie mogłoby być podstawą dla ZUS-u, aby wszcząć kontrolę. No i gdyby miejscem zamieszkania nie był Berlin.
Kobiety w ciąży na celowniku ZUS
Inspektorzy swoją wizytę składają zawsze pod tym adresem, który jest w dokumentacji ZUS-u. Zdarza się więc, że kontrolerzy idą pod adres zameldowania, a adres zamieszkania jest inny. – Najpierw próbowali mnie zastać tam, gdzie już nie mieszkam – opowiada pani Ania, którą ZUS kontrolował, gdy była na zwolnieniu w ciąży. – Na szczęście rodzina mnie powiadomiła, że mnie ścigają. Zadzwoniłam, podałam nowy adres. Niedługo potem przyszli, ale mnie nie zastali. Zostawili w skrzynce pismo z żądaniem wyjaśnienia nieobecności. Odpowiedziałam na nie i wszystko się wyjaśniło – mówi. Przy okazji dowiedziała się, co to według ZUS-u oznacza "może chodzić".
Przeglądając fora przyszłych mam można zauważyć, że kobiety w ciąży są na zwolnieniach kontrolowane dość często. Gdy inspektorzy nie zastaną ich w mieszkaniu, domagają się wyjaśnień. W grę wchodzi wizyta u lekarza, w aptece. A jeśli sklep - to tylko najpotrzebniejsze zakupy. I to pod warunkiem, że nie ma nikogo innego w domu, kto zamiast kobiety na zwolnieniu mógłby do sklepu pójść. Czasem kończy się wezwaniem na komisję lekarską, a tam żądają dowodów - choćby paragonu z apteki. Od sędziów Trybunału nikt tego oczekiwać nie będzie, mimo wątpliwości, czy naprawdę są chorzy.
Czym u zwykłego śmiertelnika może się zakończyć taka kontrola ZUS-u? Lekarz orzecznik może wydać zwolnienie z nową datą. Mówiąc wprost - może uznać, że pracownik chory już nie jest i powinien wrócić do pracy. Mało tego, jeśli ZUS uzna, że było to "lewe zwolnienie", skontrolowany traci prawo do zasiłku chorobowego. Pracownicy ZUS-u mówią wtedy, że są to kontrole uzdrawiające. Nie zdarza się to bardzo często, ale bywa. Mniej więcej parę procent kontroli kończy się odebraniem zasiłku, ale w skali kraju są to duże pieniądze - rocznie kilkanaście mln zł.
Kontrolowani są zresztą nie tylko chorujący, także ich lekarze. ZUS sprawdza, czy były podstawy do tego, aby wystawić zwolnienie. Przegląda więc dokumentację, jaka jest u lekarza. Jeśli nie ma śladów wizyty, jakichkolwiek badań, sprawa może się skończyć przed sądem. Sądem - rzecz jasna - niezawisłym. Na tyle niezawisłym, że sędziowie nie mogą być kontrolowani z urzędu przez ZUS.
Zgodnie z polskim prawem sędziowie nie podlegają pod system powszechnych ubezpieczeń społecznych, stąd ZUS nie ma żadnych samodzielnych uprawnień do jakiejkolwiek kontroli niezawisłych sędziów. Może to zrobić wyłącznie na wniosek prezesa sądu, a w tym przypadku prezesa Trybunału Konstytucyjnego.
Zespół Prasy i Informacji Biura Trybunału Konstytucyjnego
Na obecną chwilę sędziowie TK: Julia Przyłębska, Piotr Pszczółkowski nie dostarczyli oryginałów zwolnień lekarskich, przesłali je w wersji elektronicznej. Sędzia TK Zbigniew Jędrzejewski początkowo o zwolnieniu lekarskim poinformował telefonicznie, dziś do TK dotarł druk jego zwolnienia lekarskiego.
pani Ania
kontrolowana przez ZUS, gdy była w ciąży
Na zwolnieniu lekarskim pani doktor nie zaznaczyła mi, że muszę leżeć. Moja ciąża wprawdzie była zagrożona, ale nie było takiej potrzeby, abym siedziała całe dnie w domu. Koleżanki jednak mi poradziły, żebym napisała, że byłam w aptece po leki, których nikt z rodziny nie mógł mi kupić. Inaczej ZUS mógłby uznać, że wykorzystuję zwolnienie niezgodnie z przeznaczeniem.