
Pamiętacie jeszcze starą Nokię 6310? Jeszcze całkiem niedawno spotkałem młodego mężczyznę z takim właśnie modelem telefonu. Nie kryłem zdziwienia, że TO jeszcze działa. Właściciel telefonu stwierdził, że TO przeżyje jeszcze niejednego smartfona i to nawet takiego za grubą kasę, bo przecież one są tak nietrwałe.
Na ile teoria rozmija się z praktyką, przekonał się pan Tomasz. Kupował dla telefon nastoletniego syna w dużej sieci sklepów z elektroniką. Sprzedawca zachęcił go, aby do smartfonu wykupił ubezpieczenie. – Suma nieduża, niecałe sto złotych na rok, a w ten sposób kupuję sobie spokój, że cokolwiek się stanie, szkoda zostanie pokryta z ubezpieczenia. Tak zapewniał mnie wówczas sprzedawca. Regulamin z Ogólnymi Warunkami Ubezpieczenia otrzymałem dopiero później, w punkcie obsługi klienta, gdy już za ubezpieczenie zapłaciłem – opowiada pan Tomasz o transakcji, której dokonał wiosną.
Uszkodzenie/zniszczenie sprzętu (zewnętrzne lub wewnętrzne) spowodowane przez nagłe, nieprzewidywalne i niezależne od woli ubezpieczonego zdarzenie zewnętrzne w stosunku do ubezpieczonego i do sprzętu, niemożliwe do zapobieżenia, powodujące konieczność naprawy, wymiany uszkodzonych części lub całego sprzętu.
Takich zabezpieczeń w regulaminach ubezpieczeń jest mnóstwo. Wyglądają jakby je napisano po to, aby w żadnym przypadku nie należały się pieniądze z ubezpieczenia. Lub przynajmniej po to, by klient odpuścił sobie walkę z ubezpieczycielem, bo przecież podpisał "warunki".
Wiele umów z operatorami jest dziś zawierana przez internet. Podobnie jest z kupnem sprzętu - zamawia się przez internet i czasem ktoś zdecyduje się na wykupienie od razu ubezpieczenia. Potem do domu przychodzi kurier i nie ma mowy o tym, aby wczytać się w umowę. Facet mówi, gdzie trzeba podpisać i gna z następnym zamówieniem. A ty zostajesz z podpisaną umową i warunkami ubezpieczenia, które są tak skonstruowane, że uczciwie prawie nie sposób wywalczyć ubezpieczenia.
– Widziałem umowy ubezpieczeniowe z wielu firm. Różnią się drobiazgami, ale właściwie z każdej wynika jedno, że szkoda musi być wywołana przez osobę trzecią. Jeśli to ty spowodowałeś szkodę, nawet nieumyślnie, to oni za tę szkodę nie odpowiadają – wyjaśnia pan Maciej. I przyznaje, co radzi swoim znajomym. Niestety - oszukiwać.
Skoro ubezpieczyciel żąda, żebyś miał sprawcę, no to go wymyślasz. Nie mówisz, że telefon ci wypadł z ręki. Mówisz, że na ulicy ktoś cię potrącił i wtedy telefon upadł na ziemię. Kto potrącił? Tego przecież nie sprawdzą. No i nie może być tak, że przy zgłaszaniu szkody powiesz, że sam wypadł, a potem przy odwołaniu będziesz kręcić, że to ktoś cię popchnął. Wtedy już za późno. Od początku trzeba przedstawić jedną wersję.
Tymczasem zarówno sieci handlowe, jak i firmy ubezpieczeniowe zapewniają, że klienci mają możliwość zapoznania się z Ogólnymi Warunkami Ubezpieczenia przed zawarciem umowy. I kupujący nie jest zdany wyłącznie na to, co powie mu sprzedawca. – Klient poza informacją od pracownika sklepu, otrzymuje warunki ubezpieczenia i drukowane jest zlecenie, na podstawie którego płaci należność w kasie – zapewnia Wioletta Batóg, rzeczniczka Media Saturn Holding Polska Sp. z o.o.. Podkreśla przy tym, że firma "wprowadza standardy gwarantujące najwyższy poziom obsługi" m.in. poprzez program "ukrytych klientów". Zatem sprzedawcy są sprawdzani, czy rzetelnie informują klientów o ofercie. Zatem jeśli któryś z pracowników coś zaniedbał i nie poinformował klienta o warunkach ubezpieczenia, to reklamacja może być ponownie rozpatrzona.
Każde zgłoszenie szkody jest rozpatrywane przez ubezpieczyciela indywidualnie w oparciu o OWU, na podstawie których zawarto umowę ubezpieczenia, oraz udzielone przez klienta informacje o okolicznościach zdarzenia. W praktyce zdecydowana większość szkód w ubezpieczeniu sprzętu mobilnego, w tym telefonów kończy się przyjęciem przez Wartę odpowiedzialności i sprzęt jest naprawiany.
Napisz do autora: tomasz.lawnicki@natemat.pl
