Najpierw wyciągnął syna z banku do polityki, potem wypychał na premiera, a teraz Kornel Morawiecki jest jednym z surowszych recenzentów pracy wicepremiera Mateusza Morawieckiego.
– Kornel i Mateusz przedziwna to para. Gdyby stanęli gdzieś razem w kuluarach Sejmu, to wywołaliby sensację. Łączą ich przecież bliskie więzi, a jednocześnie nigdy nie widziałem, aby kiedykolwiek się spotkali i zamienili nawet kilka zdań – mówi sejmowy reporter Agencji Gazeta.
Poucza i strofuje
Zamiast dyskretnie udzielać korepetycji z kulisów polityki, gani go publicznie. Na przykład krytykując za słowa pochwalające przywileje parlamentarzystów, w tym wysoką, sięgającą 30 tys. złotych, kwotę wolną od podatku. – Posłowie wykonują bardzo ciężką pracę i od 20 lat nie mieli regulacji wynagrodzenia. Doceńmy ciężką pracę polityków – powiedział Mateusz Morawiecki.
I dotknęła go cięta riposta ojca: – My zarabiamy bardzo dużo i nie powinniśmy mieć żadnej kwoty wolnej! Mój syn nie powinien był tego mówić. Nie zgadzam się z nim. Źle powiedział. To Polacy ciężej harują od nas, a nie na odwrót – zrecenzował w "Super Expressie" Kornel Morawiecki.
Mój syn następca Kaczyńskiego
Zaledwie osiem miesięcy temu z wywiadu Jarosława Kaczyńskiego w tygodniku “wSieci” dowiedzieliśmy się, że rząd Beaty Szydło to eksperyment, którego wyniki muszą być pod koniec roku podsumowane. Uwaga komentatorów skupiła się na Morawieckim, a więc to on będzie nowym ulubieńcem prezesa? – pytano. Kornel Morawiecki natychmiast dał o sobie znać:
– Jestem bardzo dumny z syna, z tego, co robi dla Polski. Kto wie, może kiedyś będzie i prezesem, bo przecież ma do tego predyspozycje, ale o tym za wcześnie mówić – komentował tata 41-letniego wicepremiera. Jednocześnie usprawiedliwiał syna, kiedy na na kongresie Prawa i Sprawiedliwości partia nie dała mu szansy.
– On jest jeszcze młody, dopiero wszedł do wielkiej polityki, przed nim daleka droga i on zdaje sobie z tego sprawę. Cieszę się jednak, że wszedł do komitetu politycznego. Tym samym bardzo umocnił swoją pozycję w partii. Poza tym jest wicepremierem, a to bardzo odpowiedzialna funkcja – powiedział Kornel Morawiecki
Kończ zarabiać te pieniądze
Kto wciągnął Mateusza Morawieckiego z dobrzej płatnej posady w banku na grząski grunt polityki. Tata. Opowiedział o tym tak:
– Ja mówię: synku, już dawno mówiliśmy, że powinieneś kończyć zarabiać te pieniądze, to za mało, stanowczo za mało. Bardzo się cieszę z tego powodu, że skończył z tą karierą - (...), w tym banku też publicznie się udzielał, wspomagał polską edukację, polską kulturę jako taką itd. – ujawnił senior.
"Syneczku zostań w Polsce" Pisaliśmy , że seniorowi Morawieckiemu zarzucano, iż zanadto dba o karierę syna. Paweł Kukiz ujął to dosadnie. – Pie***l się Kornel! Zależy ci tylko na karierze syna! – miał krzyczeć na posiedzeniu swojego klubu poselskiego. To po jednym z kluczowych głosowań podczas awantury o Trybunał Konstytucyjny. Tandem Morawieckich miał uzgadniać głosy i przeciągać na stronę PiS posłów ugrupowania Kukiz 15'.
Trudno się dziwić, że kiedy trzeba, pomaga synowi. "Syneczku zostań w Polsce"– miał powiedzieć Kornel Morawiecki, kiedy syn przyszedł poradzić się, czy przyjąć ofertę pracy za granicą. Kilka lat temu o młodego bankiera zabiegali zagraniczni head hunterzy. Kornel Morawiecki miał inny plan na karierę syna. – Cieszę się, że nie tylko ja, ale że Polska go dobrze wychowała, że ma takie polskie sumienie, serce, wrażliwy jest, cieszę się i chciałbym, żeby to mu się udało, żeby udało mu się transformowanie Polski, żeby sobie poradził z gospodarką – kolejny cytat.
Wieczna rewolucja w domu
Senior Morawiecki zwierzał się, że jego ojcostwo "było trudne". Wiosną 1968 roku, tuż przed narodzinami Mateusza, Kornel był aktywnym działaczem strajków studenckich na Uniwersytecie Wrocławskim. Z tego powodu rodzina i partnerka zeszli na dalszy plan. Matka Mateusza Morawieckiego chciała, aby został on pianistą. Ale chłopak "miał rogaty charakter", był zapatrzony w ojca-opozycjonistę. W wieku 11 lat układał strony konspiracyjnej gazetki, dwa lata później szedł przez miasto jako kolporter. Esbecy uderzyli w czuły punkt Kornela Morawieckiego.
Czy Mateusz jest tylko uczniem? Wiemy, że przynajmniej raz służył ojcu dobrą radą. W 2010 roku Kornelowi Morawieckiemu jeden, jedyny raz, udało się zebrać 100 tys. podpisów niezbędnych do ubiegania się o urząd prezydenta. Mateusz Morawiecki powiedział wówczas ojcu, że przyniesie mu to więcej szkody niż pożytku. Zgadł. Kornel zebrał (0,13%) głosów.
Napisz do autora: tomasz.molga@natemat.pl
Reklama.
Udostępnij: 2
Kornel Morawiecki
Wywieźli go i zostawili samego w lesie, a miał kilkanaście lat. Koledzy mi o tym nie chcieli powiedzieć. Ukrywałem się wtedy, byłem w podziemiu. Mieliśmy dojście do szefa SB płk. Błażejewskiego. Napisałem list do Błażejewskiego, żeby esbecy nie przesadzali.