Jeżeli coś nie podoba się Bogusławowi Lindzie, prawdopodobnie wszyscy się o tym dowiedzą. Wątpliwości nie pozostawi zresztą sam aktor. Taryfy ulgowej nie mają nawet filmy, w których sam wystąpił. Oto kilka momentów, kiedy po wypowiedzi kultowej twarzy polskiego kina "opadły nam kopary".
Zdania na temat ostatnich filmów Andrzeja Wajdy są mocno podzielone. Znawcy kina od dawna kłócą się, przy której produkcji należy dopisać, że to tu "Wajda się skończył". Ostatni film zmarłego reżysera, "Powidoki", w Polsce zobaczymy w styczniu. Jeżeli zastanawiacie się nad zarezerwowaniem biletów, obraz lakonicznie zrecenzował już odtwórca głównej roli, który nigdy nie trzyma języka za zębami i chyba m.in. za to jest uwielbiany.
O "Powidokach": Scenariusz był ch..., a ja muszę jeździć po je... świecie
Bogusław Linda nawet wywiadów udziela, jakby grał rolę życia. Rozmowa z dziennikarzem serwisu Deadline, to czarna komedia z twistem na koniec. Aktorzy wypowiadający się przed premierami przyzwyczaili nas do zachwalania nawet najpodlejszych, filmowych "śmieci" oraz bombardowania tekstami rodem z marketingowej ulotki. Ale nie Linda.
Zapytany o swoją ostatnią rolę stwierdził, że pierwszy scenariusz, który dostał do ręki był chu... i bał się, że zostanie obarczony za zepsucie filmu Wajdy. Promowanie filmu również nie przypadło mu do gustu. "Muszę jeździć, ponieważ Andrzej nie żyje, po ku... całym je... świecie i świecić ryjem po wszystkich miejscach" – oznajmił. Czy świecenie ryjem przełoży się na sukces filmu nie wiemy, ale o tym wywiadzie na pewno będzie głośno.
O Powstaniu Warszawskim: Byli wku... poszli nawet żeby zginąć, żeby człowiek był kur... wolny
Powstanie Warszawskie to dla wielu Polaków świętość. Bogusław Linda co prawda nie powiedział nic, co stawiałoby w złym świetle bohaterów tego wydarzenia, ale kilka słów nie pasujących do martyrologicznych dogmatów wystarczyło, żeby aktor podpadł prawicowym środowiskom.
– Tak jak słyszymy od ludzi, którzy przeżyli Powstanie Warszawskie, oni mówią: byliśmy tak wkur... na tych Niemców, przez tyle lat, że nas rozjeb... po kątach, że byśmy i tak poszli nawet żeby zginąć, żeby mieć pięć minut tego, żeby człowiek był kur... wolny – stwierdził gwiazdor i dodał, że ideologia dorabiana jest przez polityków, a życie jest proste.
Potem dodał, że tak samo mogło być podczas Powstania Styczniowego. Albo Sybir, albo "pierd... to, pójdę do lasu, ch... tam, powalczę". Linda chwalił za to "Miasto 44" i uważał, że krytycy "zjechali go" tylko dlatego, że to polski film.
O TVN: Okłamali wszystkich dla kasy i oglądalności
Bogusław Linda może być bohaterem uniwersalnym. Oberwał od niego także zantagonizowany z prawicą TVN. Po wypowiedzi Lindy na temat Łodzi (o tej przeczytacie niżej), stacja nagrała nieprzychylny mu reportaż. Według aktora materiał był jedną wielką manipulacją.
– Zdaje się, że to kochany TVN sobie zaszalał. Był na przykład taki napis na murze: „Jebać Lindę i Legię". Ze swastyką. Tego nie mogli pokazać, więc kilkadziesiąt metrów dalej sami namalowali: "Jebać Lindę" - i to pokazali. Nie chciało mi się wierzyć, że można tak manipulować. Okłamać wszystkich dla kasy, oglądalności. Wymyślili na mój temat całą fabułę i ogłosili, że to dokument – powiedział w rozmowie z "Newsweekiem".
O Łodzi: Miasto umarłe, miasto meneli
Dla wielu osób Łódź to ulica Piotrkowska, nowy dworzec i nic więcej. Rzecznikiem tego miasta na pewno nie został Bogusław Linda, który kręcił tam "Powidoki". Zapytany o Łódź Filmową, odpowiedział stwierdził, że ta już dawno umarła, a miasto zniknęło razem z wytwórnią.
– Kiedyś była tu wytwórnia, a wytwórnia to ludzie, których zatrudniała, czyli montażyści, dźwiękowcy, oświetleniowcy, statyści i wiele innych osób. Teraz to już jest nie do odtworzenia. Łódź popełniła straszny błąd, zamykając tę wytwórnię, bo straciła kulturę. Dzisiaj to miasto jest umarłe, to miasto meneli – stwierdził.
O polskiej polityce: Schamieliśmy, rządzili tumany, teraz chcą kraju dla przegranych
Kiedy Linda komentuje polską codzienność i politykę obrywają wszyscy. W sumie, ciężko mu się dziwić. Na Przystanku Woodstock o Platformie Obywatelskiej mówił, że "Banda tumanów dorwała się do władzy".
– "Psy" powstały z rozczarowania, że myśleliśmy, że jak odejdzie komuna to wszyscy będą uczciwi, będą nami mądrze rządzili, a tu banda tumanów dorwała się do władzy. I nic z tym nie zrobimy... Zrobicie? No to do dzieła! – zachęcał Linda.
Humoru nie poprawiła mu zmiana władzy. Twierdzi, że "nie da się - co teraz próbuje się robić w nas - stworzyć kraju dla przegranych".
W innej rozmowie stwierdził, że najbardziej wartościową część społeczeństwa wymietliśmy przy udziale cudzych rąk i totalnie schamieliśmy, stając się prowincją, co, według niego, widać w Sejmie i Kościele. Zapytany czy powinno się chodzić na wybory nie podał recepty.
– Myślę oczywiście, że powinniśmy to robić, ale jednocześnie prywatnie mam to generalnie w dupie – podsumował.