30 listopada ubiegłego roku w wywiadzie w "Przeglądzie Sportowym" prezes zapowiedział, że odejdzie, jeśli nie wyjdziemy z grupy. Stwierdził, że nie jest przyspawany do stołka. W dzisiejszym "Przeglądzie" znów wywiad, tym razem stwierdzenie, że decyzję podejmie po zakończeniu Euro. A potem konferencja. I słowa: 26 października są nowe wybory w PZPN, nie wykluczam, że wezmę w nich udział. Grzegorz Lato, istny prezes-kameleon.
Już sam początek konferencji zapowiadał nadciągającą żenadę. Drużyna odpada z turnieju, jest ostatnia w najsłabszej grupie na Euro, tymczasem sternik rodzimego futbolu zaczyna wypowiedź od kwestii biletów. Mówi, ile darmowych wejściówek otrzymali piłkarze dla rodziny, znajomych na konkretny mecz w grupie. Tak jakby to miało jakieś znaczenie. Jakby było kluczowe. Cóż, przynajmniej koniec tego wątku był śmieszny. Lato powiedział, że sprawą biletów zajmował się kierownik reprezentacji Konrad Paśniewicz.
Jakby ktoś nie wiedział, chodziło o Paśniewskiego. Konrada. Imię prezes powiedział poprawnie.
Odchodzę. Może jednak nie? Póki co zostaję!
Nie to jednak było najważniejsze. Kluczowa była sprawa przyszłości prezesa. Lato najpierw wywołał lekką konsternację, stwierdzając, że 26 października są w PZPN nowe wybory i ta data będzie dla jego przyszłości kluczowa. Jeszcze większą konsternację wywołał, gdy nie wykluczył, że będzie w nich kandydował. - Decyzję podejmę 5 lipca - stwierdził.
Sprawa nie byłaby tak kontrowersyjna, gdyby nie wcześniejsze deklaracje prezesa. 30 listopada ubiegłego roku, w "Przeglądzie Sportowym" wywiad z nim przeprowadził Rafał Romaniuk. Pytanie dziennikarza: "Nie wychodzimy z grupy, to Lato nie kandyduje w nowych wyborach?". Odpowiedź prezesa, krótka i dobitna: "Tak jest". I potem jeszcze słowa, które w następnych dniach szeroko cytowały media: "Nie jestem przyspawany do stołka prezesa PZPN".
Grzegorz Lato w wykonaniu Jerzego Kryszaka:
Dziś w tej samej gazecie znów jest wywiad z Latą. Dziennikarz, tym razem Antoni Bugajski, wyciąga tamte słowa i pyta czy prezes słowa dotrzyma. Odpowiedź brzmi tak: "Skoro cytuje pan moją deklarację z tego wywiadu, proszę przypomnieć inne ważne zdanie: że ostateczną decyzję podejmę po 1 lipca, czyli po zakończeniu mistrzostw Europy. Teraz mam na głowie turniej i to mnie bez reszty pochłania. Cierpliwości. Zostało jeszcze kilkanaście dni i wszystkiego się dowiecie".
Jaki PZPN, taka konferencja
Chaotyczna, pełna absurdów, skrajnie żenująca. Taka była ta konferencja. Zupełnie jak działania PZPN-u, które obserwowaliśmy w ostatnim czasie. Głos zabrał nawet Stefan Majewski, który próbował przekonać wszystkich zgromadzonych, że związek od pewnego czasu wypruwa sobie żyły, by odpowiednio wyszkolić młodzież. Ma tylko pewien problem, bo, jak stwierdził Majewski, znakomicie szkolonego piłkarza często przejmuje menedżer i tak kieruje jego interesami, że ten trafia do zagranicznego klubu i tam siedzi na ławce. W domyśle - potencjalny talent staje się zmarnowanym talentem. Biedny związek…
Życzenia świąteczne od prezesa:
- Czy płacenie piłkarzom startowego jest słuszne czy niesłuszne, to już wy oceńcie - zwrócił się w innym miejscu prezes do dziennikarzy. Słowa, które równie dobrze można by zastąpić zdaniem: "Chyba daliśmy ciała, więc nie będę nic o tym mówić". Albo, w drugiej wersji - "Ludzie od PR-u nie powiedzieli mi co o tym mówić. Dlatego wy się zajmijcie tematem".
Dowiedzieliśmy się też, że będzie nowy trener. Ma poprowadzić reprezentację już w najbliższym meczu o punkty. Kto? Może Polak, może obcokrajowiec. Może starszy, może młodszy. I na tym koniec konkretów.
I jeszcze kolejny kwiatek, już na zakończenie. - Wiecie, bo najlepiej jest nic nie robić, siedzieć i krytykować - odpowiedział na jedno z pytań wyraźnie zniecierpliwiony Lato.