
Radny PiS z Poznania jest tutaj prawdziwym bohaterem. Można chyba śmiało uznać, że pierwszym, który odważnie poinformował – dosadnie i wprost – że nie jest w stanie uczestniczyć w spotkaniu świątecznym, które organizuje starosta z PO – partii nawołującej do zdrady Polskiej Racji Stanu. Dlatego Marek Pietrzyński nie pojawi się na "opłatku", o czym, w specjalnie przygotowanym oświadczeniu, osobiście poinformował innych radnych.
Wobec zamiaru usunięcia przemocą konstytucyjnego organu Rzeczypospolitej Polskiej, polegającym na podejmowaniu prób wzywania Obywateli, pracowników instytucji i organów państwowych do wypowiedzenia posłuszeństwa legalnej władzy, sumienie moje nie pozwala mi na uczestniczenie w uroczystościach okolicznościowych związanych z nadchodzącymi świętami Bożego Narodzenia oraz Nowego Roku, organizowanych przez Starostę Powiatu w Poznaniu, reprezentującego opcje totalnej opozycji wobec PiS, Platformy Obywatelskiej nawołującej do zdrady Polskiej Racji Stanu. Czytaj więcej
Uff. To się dzieje w Polsce, w kraju chrześcijańskim, gdzie partia rządząca częściej się modli i uczestniczy w spotkaniach z hierarchami Kościoła niż jakakolwiek inna wcześniej. Komentarze ludzi? "Bardzo dobrze Panie Marku, ktoś ich musi nauczyć honoru" – napisał jeden z internautów.
Rok temu o tej porze już było gorąco, ale emocje jeszcze były trzymane na wodzy.
"Spodziewam się rzezi. Moi rodzice to totalna Platforma, rodzice mojego chłopaka popierają PiS. Już ćwiczyliśmy z chłopakiem scenki na wypadek mocniejszej kłótni: zagadamy o orkiestrę na wesele, o liczbę gości, o menu. Przeniesiemy też telewizor z salonu do innego pokoju. Nie będzie w tle wiadomości, lepiej nie ryzykować. Czytaj więcej
– Umówiliśmy się z narzeczonym, że nie rozmawiamy o polityce, ale nie jest łatwo – zdradziła niedawno znajoma. Ona za PiS, on za PO, w dodatku chodzi na marsze KOD-u. Inne znajome małżeństwo jest w podobnej sytuacji. Każdy pewnie zna taką rodzinę. Tu ona sama za PO, mąż i cała jego rodzina za PiS. Trudniej uniknąć politycznych tematów, czasem jest nerwowo. I może być jeszcze bardziej, bo widać, do jakich absurdów potrafimy zmierzać.
Napisz do autorki:katarzyna.zuchowicz@natemat.pl