Oprócz gen. Mirosława Różańskiego, który złożył rezygnację w czwartek, odchodzą inni kluczowi dowódcy, m.in. gen. Mieczysław Gocuł, szef Sztabu Generalnego i gen. Adam Duda, szef Inspektoratu Uzbrojenia. Odchodzą – bo jak podał Onet – nie chcą firmować bałaganu w polskiej armii
Rzecznik MON Bartłomiej Misiewicz potwierdził te informacje : – To są decyzje panów generałów. W żadnym wypadku nie nastąpi zachwianie kierowania i dowodzenia siłami zbrojnymi. Na bieżąco są wyznaczeni zastępcy merytorycznie przygotowani i posiadający odpowiednie doświadczenie. W MON trwają rozmowy kadrowe z kandydatami na ich następców, ale wcześniejsze czystki wymiotły już z armii doświadczonych oficerów, którzy byli przygotowani, by objąć tak kluczowe stanowiska.
- To bardzo dobry fachowiec. Ale człowiek na takim stanowisku jest też pod ogromną presją polityczną. Rozumiem, że nie chciał swoim autorytetem firmować dziwacznych i kontrowersyjnych decyzji obecnego kierownictwa MON. Co zresztą bardzo dobrze o nim świadczy – mówi z kolei gen. Stanisław Koziej, były szef BBN. Jego zdaniem to, co się w tej chwili dzieje teraz w armii, jest to po prostu czystka.
Nie ma następców
– Kadra wojskowa jest pod tak wielka presją niemerytorycznych decyzji kierownictwa resortu, że ludzie, którzy dbają o swoją markę, nie mogą tego tolerować. To są też bardzo dramatyczne decyzje. Jeśli ktoś się decyduje odejść z armii, to musi mieć poważne powody. Ale jest granica zgody na to, co się dzieje – dodaje Koziej.
Ta granica została też najprawdopodobniej przekroczona w przypadku szefa Sztabu Generalnego gen. Mieczysława Gocuła. Pogłoski o tym, że chce się pożegnać z wojskiem, pojawiały się już od kilku miesięcy. Gen. Gocuł szefem Sztabu Generalnego jest od maja 2013 roku. Co ciekawe w maju 2016 roku został namówiony do pozostania na kolejną trzyletnią kadencję przez polityków PiS. Obawiali się, że jego odejście przed szczytem NATO w Warszawie w lipcu może być wizerunkowo niekorzystne.