Anglia wygrała 1:0, Anglia awansowała. Świetny był Steven Gerrard. Ukraina na stadionie w Doniecku poległa i jest drugim gospodarzem turnieju, który się z nim żegna. Mecz był dobry, emocjonujący i wyrównany. Wielka szkoda, że o jego wyniku zadecydował skandaliczny błąd sędziów. Sytuacja, która w futbolu XXI wieku nie ma prawa się zdarzyć. Przykre, że po tak ciekawym spotkaniu nie chce się prawie nic pisać o samej grze.
Jest druga połowa. Znakomita kontra Ukraińców, strzał, broni Joe Hart ale piłka mimo wszystko zmierza do siatki. Jest tam John Terry, wybiją ją, tyle że wszyscy oglądający mecz w strefie kibica (wśród nich wtedy stałem) wyraźnie widzą, że czyni to zza linii bramkowej. Widzi to też cały stadion w Doniecku. Tego, że gol był, nie widzą tylko sędziowie. A przecież na tym turnieju dwaj arbitrzy są również za bramką.
Niepojęte. Szkolony od lat człowiek, szykowany na taką ewentualność, stoi kilka metrów od całej sytuacji a jednak niczego nie widzi. Przysnął? Zobaczył na trybunach atrakcyjną kobietę? Niestety, w tak ważnym dla losów turnieju meczu, którego losy mogły zostać odwrócone, zachowuje się jakby nazywał się Stevie Wonder.
Zaraz powiecie, że przecież chwilę wcześniej Ukrainiec był na spalonym. Tak, chyba na minimalnym był. Ale to ma ten błąd usprawiedliwiać? Mamy pochwalić jednego sędziego za to, że nie widział przekroczenia linii bramkowej, argumentując w stylu: „Oliwa jest sprawiedliwa. Jeden pomylił się na korzyść jednych, drugi na korzyść drugich”? Minimalny, niedostrzeżony ofsajd można by wytłumaczyć. Tego, co wydarzyło się chwilę później, wytłumaczyć nie sposób.
Są często takie mecze, po których jedna z drużyn narzeka, że przegrała przez błędy sędziego. I jest to gruba przesada. Tutaj każdy Ukrainiec, który przyzna, że przegrał przez pomyłkę arbitra, będzie, niestety, miał rację.
Podobnie w 2010 roku na mistrzostwach świata oszukano Anglików. 1/8 finału, spotkanie z Niemcami, jest 1:2. Bramkę strzela Frank Lampard (piłka odbija się od poprzeczki i spada za linią) ale nie uznaje jej sędzia. Mogło być 2:2 i mecz grano by po przerwie zupełnie inaczej. A tak Anglicy musieli się odkryć i dostali dwie kontry.
Tak w RPA oszukano Anglików:
Różne słyszę argumenty przeciwko wprowadzeniu powtórek wideo. Jedni mówią, że to zaburzyłoby grę. Inni, zupełnie bez sensu, że właśnie piękno gry zwanej piłką nożną polega na tym, że błędy sędziów się przydarzają. Jeżeli to, co stało się w Doniecku jest pięknem, to ja osobiście za takie piękno dziękuje.
A, byłbym zapomniał. Francja niespodziewanie przegrała ze Szwecją i w ćwierćfinale wpada na Hiszpanie. Anglia zagra z Włochami. Tylko czy ta informacja w świetle tego co się stało ma w ogóle jakikolwiek sens?