
To, że gol był, widzieli niemal wszyscy. Na stadionie w Doniecku, w warszawskiej strefie kibica. Mało kto nawet potrzebował powtórki. Piłki za linią bramkową nie widział tylko sędzia, stojący... dwa metry od całej sytuacji. I dzisiaj to on jest obiektem największej krytyki w ukraińskiej prasie. Czy słusznie? Czy przykre wydarzenie z meczu Ukraina-Anglia może być istotnym przyczynkiem do dyskusji o wprowadzeniu do piłki nowinek technicznych? O tym rozmawiam z Kubą Jankowskim, sędzią piłkarskim.
Kluczową sprawą tutaj jest to, że wcześniej sędzia asystent nie zauważył spalonego. To był tak zwany spalony powracający - w momencie podania Ukrainiec był za ostatnim obrońcą, ale jak dostał piłkę - był już z nim w linii. Akcja już wtedy powinna zostać przerwana.
Co do sytuacji przy bramce, z tym nieuznanym golem, to tutaj jest taki piękny obrazek, jak sędzia stoi dwa metry od całej sytuacji, uważnie ją obserwuje, ale mimo tego nie zauważa, że piłka minęła linię bramkową.
Dziennikarz z Ukrainy: dlaczego 5 sędziów nie mogło podjąć słusznej decyzji w meczu z Anglią? Konsekwencje dla całego narodu
Trochę chyba na siłę tłumaczysz kolegę po fachu. Tym bardziej, że to właśnie teraz po raz pierwszy na wielkiej imprezie wprowadzono sędziów bramkowych.
Z moralnego punktu widzenia mógłbym takie słowa zrozumieć. Ale z sędziowskiego - to się nie obroni nijak. Sędziowie są zawsze weryfikowani przez obserwatorów i taki obserwator na pewno nie podejdzie i nie powie: "Uznajmy, że nic się nie stało. Poprawiliście wcześniej popełniony błąd". Raczej sędzia usłyszy coś w stylu: "To kompletnie niezrozumiałe, że w tak krótkim czasie popełniliście dwa tak poważne błędy".
Są też i tacy, którzy mówią, że błędy są elementem piękna futbolu.
Węgier Viktor Kassai, który prowadził mecz Ukraina-Anglia, nie będzie już sędziował żadnego meczu Euro 2012. Pomyłkę dyrygowanej przez niego ekipy uznano za błąd ludzki, zarazem najpoważniejszy jak dotąd na całej imprezie. Decyzję podjęła Komisja Sędziowska UEFA, której szefem jest były słynny arbiter Włoch Pierluigi Collina.
Tak, wiem, słyszałem kilka razy, że ta słynna ręka Maradony to było piękno sportu, zagranie z jednej strony niezgodne z przepisami, z drugiej - już teraz legendarne. Ale zobacz, jaka piłka była kiedyś, a jaka jest teraz. Dziś są w niej gigantyczne pieniądze i to co się stało wczoraj, ma zarazem niemałe przełożenie właśnie finansowe. To jest kolejny argument za tym, by piłki miały specjalne czipy.
Jasne, że tak. Akurat to rozwiązanie w pełni popieram bo jest proste, nie zaburzyłoby przebiegu gry i byłoby w stu procentach wiarygodne.
Testowano to już, w jakimś meczu towarzyskim.

