W środowy wieczór gruchnęły wieści o fakturach, które Mateusz Kijowski wystawiał KOD. Na usługach informatycznych miał zarobić ok. 90 tysięcy złotych, choć wcześniej przekonywał, że na KOD nie zarabia. Po kilku godzinach Kijowski wydał oświadczenie, które jest zbiorem standardowych ogólników, które słyszymy w takich sytuacjach. Nie pada słowo "przepraszam", za to Kijowski pisze o prowokacji.
To najlepszy tydzień dla Jarosława Kaczyńskiego od wygranych wyborów – najpierw potężną wpadkę zaliczył Ryszard Petru, teraz kłopoty ma lider Komitetu Obrony Demokracji Mateusz Kijowski. Onet i "Rzeczpospolita" opisały, że działacz świadczył usługi informatyczne dla KOD i jako jego szef sam akceptował przelewy. W sumie faktur było sześć, a ich łączna kwota to ponad 90 tysięcy złotych. O szczegółach piszemy tutaj.
W internecie szybko zaczęto krytykować Mateusza Kijowskiego, wieszcząc jego polityczny koniec, a nawet koniec KOD. Zresztą to nie pierwszy gigantyczny błąd lidera KOD, o czym już pisaliśmy. Pojawiły się też informacje o tym, że dokumenty wyciekły z KOD, i to do kilku redakcji jednocześnie. I tym tropem podążył też Kijowski w oświadczeniu, które pojawiło się na jego Facebooku po godz. 2 w nocy.
Kijowski pisze o prowokacji, która ma zdestabilizować KOD przed wewnętrznymi wyborami. – Wierzę, że będzie inaczej, że zbliżające się wybory w KOD-zie w demokratyczny sposób zweryfikują mój mandat do pełnienia obowiązków przewodniczącego – przekonuje.
Tłumaczy też, że kwestie bezpieczeństwa informatycznego były dla KOD kluczowe, a on dzielił czas między aktywność na demonstracjach a aktywność w sieci. – Nigdy nie była to pensja, co najwyżej zwrot kosztów części ponoszonej pracy – przekonuje, choć to raczej próba zatarcia złego wrażenia słowną ekwilibrystyką.
W oświadczeniu nie pada słowo "przepraszam". Najbliżej niego jest ten fragment: – Być może zabrakło mi doświadczenia i ostrożności, ale zaręczam że nie ma w tej sprawie nieuczciwości. Błędem było pewnie połączenie ról lidera i usługodawcy dla KOD – pisze Kijowski. Wydaje się, że te kilka zdań napisanych w środku nocy nie wystarczy, żeby zamknąć sprawę.