Na niego władza może liczyć. Każdy, kto regularnie ogląda "Wiadomości" w TVP, wie, że prof. Bogusław Banaszak pojawia się w tym programie regularnie. A gdy tylko się pojawi, od razu można przewidzieć, co powie: że działania obecnej władzy są legalne, a nielegalne były działania Trybunału Konstytucyjnego pod rządami prezesa Andrzeja Rzeplińskiego.
Dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną, polityczną i kryminalną. Autor podcastów z serii "Morderstwo (nie)doskonałe". Wydawca strony głównej naTemat.pl.
Trudno się zatem dziwić, że to jemu Kancelaria Sejmu zleca napisanie ekspertyz prawnych, gdy pojawia się jakaś kontrowersyjna kwestia. Nie ma ryzyka, że prof. Banaszak zakwestionuje jakieś działania Prawa i Sprawiedliwości. Na stronach internetowych Sejmu właśnie ukazały się trzy opinie prawne w sprawie legalności słynnego posiedzenia na Sali Kolumnowej oraz tego, czy podjęte wówczas decyzje są ważne. To oczywista oczywistość, że jedną z tych analiz napisał prof. Bogusław Banaszak.
Profesor, powołując się na różne artykuły Konstytucji oraz Regulaminu Sejmu dowodzi (choć są poważne wątpliwości, czy było quorum, czy przygotowano w Sali Kolumnowej odpowiednią liczbę krzeseł, czy na sali były osoby nieuprawnione, "posłowie-słupy", czy zapewniono jawność głosowania), że wszystko odbyło się zgodnie z prawem.
Niezmiernie ciekawe jest to, w jaki sposób Bogusław Banaszak dochodzi do tej konkluzji. Prawnik z tytułem profesora zwyczajnego w przypisach do swojej analizy zamieszcza źródła, powiedzmy, mało naukowe. Na przykład komentarze z profilu na Facebooku o nazwie "Ceiling Sejm", którego autor przedstawia się jako... "Kot Sejmowy".
Na tym nie koniec niespodzianek w opinii prawnej prof. Banaszaka. Znajdziemy tu także odesłanie do strony prowadzonej przez blogera znanego jako Matka Kurka.
W sumie, może nie ma co kręcić nosem na źródła, z których prof. Banaszak korzystał przygotowując tę analizę. Może należy docenić, że naukowiec zamieścił te źródła w przypisach. Jak wiadomo, prof. Bogusław Banaszak przegrał proces o plagiat. Zgodnie z wyrokiem Dziekan Wydziału Prawa Uniwersytetu Zielonogórskiego, powinien zapłacić 25 tys. złotych jako zadośćuczynienie za naruszenie praw autorskich. Choć proces trwał aż 10 lat, to wyrok nie jest jeszcze prawomocny. Prof. Banaszak oraz wydawnictwo C.H. Beck wnieśli apelację.
Profesor ze sprawą o plagiat na koncie...
O co poszło? O polsko-niemiecki "Słownik prawa i gospodarki", którego współautorem był Bogusław Banaszak. Jego oraz wydawnictwo pozwała dr Alina Kilian, autorka "Słownika języka prawniczego i ekonomicznego". Dowodziła, że znaczną część książki stanowią powtórzenia z jej "Słownika", a dowodem na to było choćby to, że w nowej książce pojawiły się pomyłki, które zakradły się do książki dr Kilian. Wyrok zapadł ponad rok temu, ale prof. Banaszak wówczas w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" banalizował ten fakt.
Nie ma jednak wątpliwości, że swego czasu ten proces o plagiat prof. Banaszakowi zaszkodził. Ale właśnie: swego czasu. Dziś to nieaktualne. 7 lat temu Bogusław Banaszak był kandydatem na sędziego Trybunału Konstytucyjnego rekomendowanym przez (nie, to nie żart) Platformę Obywatelską. Wówczas w mediach wypłynęła sprawa plagiatu i PO wycofała swoją rekomendację. Banaszakowi nie zostało wówczas nic innego jak zrezygnować z kandydowania. Jego aktualna działalność wygląda wręcz na zemstę na politykach Platformy za to, co stało się w 2010.
...i z doktoratem z Kim Ir Sena
Kwestia plagiatu to też nie wszystko, co prof. Banaszak wolałby przemilczeć w swojej biografii. Chodzi o początek jego naukowej kariery. O tym pisał ponad rok temu tygodnik "Polityka". Banaszak zaczynał jako asystent Aleksandra Patrzałka, tak zwanego docenta marcowego (gdy z uczelni po wydarzeniach marca 68 wyrzucono wielu niepokornych naukowców, wówczas tytuły docenta otrzymało wiele osób wiernych partii, mimo iż nie posiadali wymaganej habilitacji). Zajmował się głównie systemami ustrojowymi w komunistycznych krajach Azji. Swój doktorat, co prof. Banaszak pomija w biografiach, pisał o dyktatorze Korei Północnej, Kim Ir Senie.
Dla PiS to wszystko wydaje się być bez znaczenia. Przychylność wobec władzy wystarczy. Wtedy można liczyć na zlecenia pisania opinii prawnych, na obsadę w składzie Komisji Weneckiej (prof. Banaszak został do niej powołany wiosną ubiegłego roku), czy też w Trybunale Stanu. Właśnie wczoraj okazało się, że Bogusław Banaszak jest kandydatem PiS do Trybunału Stanu w miejsce Rafała Sury, który z kolei został wybrany do Rady Polityki Pieniężnej. Innych kandydatów nie ma, więc wygraną w zaplanowanym na przyszły tydzień głosowaniu w Sejmie ma już chyba w kieszeni.
Napisz do autora: tomasz.lawnicki@natemat.pl
Reklama.
prof. Bogusław Banaszak
Uniwersytet Zielonogórski
Kontynuacja 33. posiedzenia Sejmu w dniu 16 grudnia 2016 r. w Sali Kolumnowej Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej była zgodna z Konstytucją RP i Regulaminem Sejmu. Czytaj więcej
Konkluzja opinii prawnej prof. Banaszaka
prof. Bogusław Banaszak
Uniwersytet Zielonogórski
Póki co (ten wyrok - przyp. red.) nie wpływa na moją reputację i nie dotyczy pracy naukowej. Zostałem pozwany jako redaktor, a słownik jest pracą zbiorową. Sprawa nie jest rozstrzygnięta przed sądem. Konstytucja zapewnia dwuinstancyjność.