Nie ma zdjęcia z Lechem Wałęsą, ale ma na Facebooku fotkę z Adamem Michnikiem. To taki znak czasu. Magdalena Filiks, wiceszefowa KOD i liderka ruchu w Szczecinie, wyrasta na jego nową gwiazdę. Zarzeka się, że nie chce być politykiem, ale być może będzie musiała "przymierzyć te buty". Czy ma szansę rozbłysnąć na politycznym firmamencie?
Działacze się burzą, czemu dają wyraz w mediach społecznościowych. Nie ukrywają żalu do obecnego szefa KOD, że ich ciężką, ideową pracę i zaangażowanie dla organizacji "rozmienił na kasę z faktur". Na iPhone'a i laptopa. Nie bez znaczenia jest też to, że od Kijowskiego zdystansował się patron KOD Władysław Frasyniuk ("mamy prawo napluć im w oczy, że nas zawiedli"), którego wiele razy namaszczano na lidera opozycji, ale on sam konsekwentnie powtarzał, że nie zamierza i nie chce wracać do polityki.
Filiks rozbudziła ciekawość
Zresztą, w samym ruchu nie ma zbyt wiele charyzmatycznych i znanych postaci, które mogłyby wyprowadzić organizację z kryzysu i nadać jej nowy impuls do działania. Właściwie, poza Radomirem Szumełdą, nie ma tam żadnego bardziej znanego działacza. Przeciwko Szumełdzie przemawia jednak fakt, że był i jest osobiście skonfliktowany z Kijowskim, co może mieć znaczenie dla szeregowych działaczy KOD myślących o jedności i przyszłości ruchu.
Ciekawość mediów rozbudziła więc ostatnio Magdalena Filiks, szefowa KOD w Szczecinie. Szerszej publiczności dała się poznać na konferencji prasowej KOD, na której razem z Szumełdą i innymi działaczami, odcięła się od Mateusza Kijowskiego po tym jak media ujawniły, że pieniądze ze zbiórek publicznych na KOD trafiały do jego firmy (choć wcześniej zapewniał, że wynagrodzenia od KOD-u nie bierze). Kilka jej wypowiedzi ostudziło rozgorączkowane głowy kolegów i uporządkowało chaos w szeregach ruchu po nagłośnieniu przez dziennikarzy afery fakturowej.
Filiks ma tę przewagę nad Szumełdą, że nie była skonfliktowana z Kijowskim, wydaje się być ideowo zaangażowana w ruch, a politycznie to tabula rasa, co może być dużą zaletą. Jak się wydaje, Magdalena Filiks ma też zadatki na liderkę. Według „Super Expressu” podczas kryzysowej narady w KOD, do której doszło już po ujawnieniu afery fakturowej, miała grzmieć na kolegów: "Skończyłam z wami rozmawiać. Jak zacznę mówić prawdę, to wam kapcie pospadają! Jak w PiS, niczym się nie różnicie!"
Politycy opozycji ze Szczecina chwalą Filiks
Kiedy zadzwoniliśmy do Filiks, by porozmawiać o poglądach politycznych i sytuacji w KOD, okazało się, że jest chora i nie może mówić, a właściwie to mówi, jak nie porównując, Owsiak pod koniec zbiórki na WOŚP. Nic dziwnego, bo ostatnie dni musiały być dla niej bardzo trudne i pracowite. Udało nam się jednak poznać opinie polityków opozycji ze Szczecina na jej temat. – Magda jest bardzo zaangażowana i na każdym kroku powtarza, że nie jest i nie chce być politykiem, ale przyszedł chyba czas, że musi zdecydować – ocenia w rozmowie z naTemat poseł Piotr Misiło, lider Nowoczesnej w Szczecinie.
– Jako KODerka jest świetna , jakim i czy będzie politykiem, czas pokaże. Uczestniczyliśmy razem w debacie, „Czy i co po PiS”. To była bardzo dobra, merytoryczna i konstruktywna debata. Więcej kobiet w życiu publicznym! Życzę jej wytrwałości i sukcesów, ale też nieco więcej dystansu do polityki – dodaje.
Podobnego zdania o Filiks jest Magdalena Kochan, posłanka PO ze Szczecina. – Nie znam prywatnie pani Filiks. Cenię ją jednak za działalność w Szczecinie. Widzę z jej strony duże zaangażowanie w różne akcje KOD. Cenię ją także za wypowiedzi na temat edukacji i tych reform, czy deform jak mówią niektórzy, które teraz proponuje PiS – mówi w rozmowie z naTemat Kochan. Pytana o to, czy według niej Filiks może chcieć zastąpić Mateusza Kijowskiego w KOD, odpowiada dyplomatycznie, że „w polityce i działalności publicznej borą udział osoby ambitne”.
Nie ma aspiracji politycznych?
Sama Filiks powtarzała w mediach że nie ma aspiracji politycznych.
Niewiele wiadomo zresztą na temat jej poglądów. W nielicznych wywiadach mówiła, że szanuje to że "PiS przejął władzę w wyniku demokratycznych wyborów, ale obrusza ją, że „zaczął nam demontować państwo prawa”, że "nie zwraca uwagi na to, jaki jest odbiór Polski na świecie i w Europie”; "nie liczy się z opinią żadnych instytucji i obywateli”. Zaangażowała się w KOD, bo – jak tłumaczyła "Gazecie Wyborczej” – zaczęło przerażać ją, "jak dużo jest w Polsce nienawiści, braku tolerancji, braku poszanowania dla odmienności innego człowieka”.
Pierwszym impulsem, by działać publicznie, miała być dla niej negatywna reakcja części polskiego społeczeństwa na uchodźców. Podkreśla, że jest wierząca, ale opowiada się za świeckim państwem. W internecie hejterzy nazywają ją "lewacką szmatą" i platformerskim śmieciem”, choć ona sama twierdzi że nie głosowała na Platformę. Angażowała się za to w strajk kobiet i krytykowała red. Bogdana Rymanowskiego, że do swojego programu „Kawa na Ławę” na rozmowę o sprawach kobiet zaprosił samych mężczyzn.
Lubi posłuchać Metalliki
Prywatnie ta 37-latka ma męża i trójkę dzieci (Aleksandra ma 18 lat, Maja – 11, Mikołaj– 9), psa Badi, kotkę Tosię, dom na obrzeżach Szczecina i kredyt we frankach. Pochodzi jednak z małej zachodniopomorskiej miejscowości – Barlinek. Tam w garażu założyła swoją pierwszą firmę – sklep z używaną odzieżą. Ukończyła ekonomię na Uniwersytecie Szczecińskim, ma też za sobą trzy lata filozofii. Z jej profilu na Facebooku wynika, że lubi posłuchać ciężkiego brzmienia: Metalliki, Red Hot Chili Peppers, Linkin Park, ale też Boba Marleya.
Czy Filiks zdecyduje się powalczyć o przywództwo w KOD? Nie wiadomo, ale może po aferze z Kijowskim, ruch powinien postawić na zbiorowe przywództwo, tak jak choćby partia Zieloni? Pojawiły się już takie sugestie. W końcu trwająca kampania wyborcza może jeszcze bardziej zaszkodzić organizacji, bo nie da się w niej uciec od znanych z wyborów w partiach: rozliczeń, spółdzielni, wycinania konkurentów, personalnych rozgrywek i tak dalej...
Nigdy do żadnej partii nie należałam. Nie nadaję się. Jestem niesterowalna. Jeżeli jakaś rzecz mi nie odpowiada, nie jest zgodna z moim przekonaniem, to jej nie zrobię. Nawet gdyby miało mnie to kosztować utratę pracy czy wykluczenie z grupy (...) Jedyna organizacja, w której działałam, to Caritas. W kościele przy ul. Królowej Korony Polskiej zbierałam i wydawałam odzież. Dla rodzin, które potrzebowały pomocy, prowadziłam akcje internetoweCzytaj więcej