W punktach sprzedaży nowych mieszkań drzwi wprost się nie zamykają. Jeśli przychodzisz do dewelopera bez wcześniejszego umówienia się, to raczej nie masz szans na rozmowę. Zainteresowanie jest rekordowe i mało gdzie da się znaleźć na budowie ogłoszenie "Gotowe mieszkania w sprzedaży". Znów najczęściej sprzedawana jest już "dziura w ziemi".
Dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną, polityczną i kryminalną. Autor podcastów z serii "Morderstwo (nie)doskonałe". Wydawca strony głównej naTemat.pl.
"Myślałem, że wybór jest spory, ale..."
– Na decyzję nie ma zbyt dużo czasu. Albo błyskawicznie podpisujesz umowę, albo fajne mieszkanie przechodzi ci koło nosa – przyznaje Krzysiek, który pod koniec roku 2016 r. wpadł na pomysł, aby wreszcie wyprowadzić się z kawalerki i kupić coś większego. Najlepiej 2 pokoje w okolicach 50 metrów kwadratowych. Ze względów rodzinnych interesuje go tylko warszawska Praga Południe. – Zanim na dobre zacząłem się interesować nowym mieszkaniem, myślałem, że wybór jest spory. Teraz już wiem, że to, co najlepsze, zostało sprzedane jeszcze zanim budowa ruszyła – przyznaje.
Na Żoliborzu sytuacja jest podobna. Tam nowego mieszkania poszukuje Bartek. – Na stronie internetowej znalazłem jedno takie naprawdę fajne. Zapytałem o nie w biurze u dewelopera, bo wyglądało, że jeszcze nie jest sprzedane. Pani powiedziała, że owszem, jeszcze nikt go nie kupił, ale aż 9 osób trzyma na nim rezerwację, więc na pewno za chwilę będzie sprzedane. Poradziła, abym się szybko decydował, bo atrakcyjne mieszkania sprzedają się błyskawicznie – opowiada.
Nie schodzimy z ceny, bo po co?
Krzysiek też czuł, że musi wybrać mieszkanie od razu, dlatego na wszelki wypadek zarezerwował kilka lokali. Dopiero potem zdecydował się na jedno z nich. – Gdy zapytałem, czy dałoby się wynegocjować trochę niższą cenę, powiedziano mi, że nie ma szans. Obniżki są wtedy, gdy deweloper ma problem ze sprzedażą. Teraz nie ma powodów, by schodzić z ceny – opowiada o swojej wizycie u dewelopera, który buduje na stołecznym Gocławiu. Na razie firma jest na etapie budowy parteru, ale już sprzedała 2/3 mieszkań w świeżo rozpoczętej inwestycji.
Tego, co się dzieje na rynku, deweloperzy nie nazywają jednak boomem. – To z czym mamy obecnie do czynienia to nie boom, ale nowy „poziom normalny” sprzedaży, będący konsekwencją zbliżania się standardów życia w Polsce do tych w Europie Zachodniej. Sądzę, że rynek wszedł w nowy etap, w którym można oczekiwać długookresowego, stabilnego wzrostu – uważa Radosław Bieliński, rzecznik Dom Development S.A..
"Zdążyć przed tym, co nieuniknione"
Właściwie firmy budujące mieszkania chwalą się wynikami za miniony rok. – Szczególnie obfita okazała się końcówka roku. Dla nas ostatni kwartał 2016 r. był absolutnie rekordowy. Odnotowaliśmy 11-procentowy wzrost sprzedaży w porównaniu z analogicznym okresem 2015 roku – mówi Andrzej Gutowski, dyrektor sprzedaży i marketingu Ronson Development. Ta końcówka 2016 i początek 2017 świadczą o tym, że i ten rok będzie dla branży niezły. Klienci kupują chętnie, bo taniej raczej nie będzie. Choćby ze względu na ceny kredytów.
Sami deweloperzy raczej nie przewidują zejścia z cen. – Mieszkania w naszej ofercie sprzedają się bardzo dobrze, bo ich ceny są zawsze bardzo atrakcyjne, a to skutkuje ograniczoną liczbą promocji – tłumaczy Małgorzata Ostrowska z J.W. Construction. Także inni deweloperzy mówią raczej o stabilizacji cen. – Równowaga popytu i podaży powinna więc nadal chronić rynek przed istotnym wzrostem cen – mówi Radosław Bieliński z Dom Development.
To oni nakręcają wysokie ceny
Ci, którzy znają sytuację w branży, wiedzą, że wzrost cen byłby kolejnym dowodem na pazerność deweloperów. Pole do obniżek na pewno jest. Niedawno prezes jednej z firm budowlanych pochwalił się, że budując na warszawskiej Pradze zarabia niemal 3 tys. zł na metrze mieszkania! Dla deweloperów dowodem na to, że nie muszą schodzić z cen, jest też to, iż nabywców znajdują na przykład mieszkania o cenie 13 tys. za metr. Skoro "warszawka" ma kasę, to niech płaci. Jednak koniunktury nie nakręcają ci, którzy kupują mieszkania, aby naprawdę mieszkać. Wysokie ceny zawdzięczamy tym, którzy mieszkania traktują jako inwestycję.
Analityk rynku nieruchomości Home Broker, Marcin Krasoń przewiduje, że kiedyś w końcu rynek się nasyci i być może wówczas mieszkania nieco stanieją. Ale to nie stanie się w najbliższej perspektywie. Podkreśla, że rynek pierwotny ma się rekordowo dobrze i tak pozostanie.
Cierpliwi mogą więc poczekać. Gdy na rynku będzie większy wybór mieszkań, ceny też powinny być niższe. Ale kredyty niemal na pewno wtedy będą droższe.
Klienci spieszą się z zakupem, bo chcą zdążyć przed tym, co nieuniknione. W 2016 roku wysokość wkładu własnego przy kredytach hipotecznych wynosiła 15 proc., teraz konieczne będzie już 20 proc.. Oczywiście banki nie zrezygnują całkowicie z oferty kredytu z niższym, 10 proc. wkładem własnym. Jednak kredytobiorcy, którzy się na to zdecydują, muszą się liczyć z tym, że ubezpieczenie niskiego wkładu, wyższa marża lub prowizja mogą znacznie wpłynąć na miesięczną ratę przez pierwsze lata spłacania kredytu i odbić się na ostatecznym koszcie. Poza tym do końca 2017 roku klienci mają szansę na dopłaty z MdM na 2018 rok, a później te pieniądze zwyczajnie wyczerpią się, więc nie będzie już z czego skorzystać. A pamiętajmy, że wartość uzyskanego dofinansowania kredytu również zostanie uznana przez bank jako wkład własny.
Andrzej Gutowski
dyrektor sprzedaży i marketingu Ronson Development
Z naszych obserwacji wynika, że zainteresowanie kupnem nieruchomości z myślą o ich późniejszym wynajęciu utrzymuje się na wysokim poziomie. Coraz częściej to właśnie nieruchomości o mniejszej powierzchni stają się lokatą kapitału i zabezpieczeniem na przyszłość. Przychody z najmu pozwalają pokryć raty kredytów, a na traktowanie nieruchomości jako zabezpieczenia pozwala m.in. rekordowo wysoki poziom rentowności najmu. Dodatkowo obrót małymi mieszkaniami – a najczęściej takie są przedmiotem zakupów inwestycyjnych – jest stosunkowo łatwy. Wpływy z takiej transakcji mogą stanowić odczuwalny zastrzyk gotówki.
Marcin Krasoń
analityk rynku nieruchomości Home Broker
Duża liczba nowych pozwoleń na budowę pokazuje, że deweloperzy mają sporo optymizmu w ocenie sytuacji rynkowej. Nie da się jednak ukryć, że Eldorado nie może trwać wiecznie. Z raportów firm notowanych na GPW wynikają kolejne rekordy sprzedażowe, ale kiedyś rynek się nasyci lub sytuacja zmieni się na tyle, że popyt spadnie i część firm może mieć kłopot z upłynnieniem wybudowanych mieszkań.