W sklepie Amazon można kupić prawie wszystko, np. wycieraczki. W tym wycieraczki z flagami różnych państw. Jeszcze rano można było kupić taką z flagą Polski. Na prawicy wybuchła #wycieraczkagate. Towar zniknął z oferty.
Po wpisaniu w wyszukiwarkę Amazon zwrotu: wycieraczka podłogowa z flagą narodową, uzyskujemy kilkanaście wyników. W ofercie były też wycieraczki z polskimi flagami. W komplecie, za 30 dolarów plus wysyłka, dostawaliśmy też podkładkę pod komputerową myszkę. Jedna z wariacji wycieraczki z polską flagą wyglądała następująco.
Oczywiście, obok "naszej" wycieraczki, można znaleźć maty do wycierania butów z flagami kilkunastu innych państw. Np. Niemiec, Rosji, USA czy Wielkiej Brytanii. Ale także takich egzotyków jak Kamerun, Filipiny, Kostaryka czy Korea Południowa.
Jednak to w polskim internecie wybuchła afera. – W polskich realiach niewiele zostało już rzeczy neutralnych politycznie. Wszystko jest wykorzystywane do walki i pozycjonowania siebie – mówi w rozmowie z naTemat dr hab. Kazimierz Krzysztofek, prof. Uniwersytetu SWPS. Jego zdaniem to dlatego nagle rzucono się na sprawę wycieraczek.
Nie tylko wycieraczka
Bo polska prawica lubi kreować się na jedynych słusznych bojowników o biało-czerwoną sprawę. Swego czasu poszło o performance rysownika Marka Raczkowskiego, który w programie Kuby Wojewódzkiego wkładał miniaturowe polskie flagi w atrapy miniaturowych psich kup. Chodziło o to, by pokazać, że Polska tonie w psich odchodach, których nikt nie sprząta. Tyle że o tym prawica już milczy, a TVN-owi przyszło za to srogo zapłacić - rachunek wyniósł pół miliona złotych.
Obrazą uczuć miał być też np. orzeł z białej czekolady, przygotowany w ramach akcji "Orzeł może", czyli manifestacji radosnych patriotów. A przecież patriotyzm może być jedynie bogoojczyźniany, albo marszowo-niepodległościowy. Najlepiej taki z racami. Boże broń - radosny.
No właśnie, skoro o Bogu mowa - "Adorację Chrystusa", która była częścią wystawy w Centrum Sztuki Współczesnej, okrzyknięto profanacją bo nagi artysta ocierał się o krucyfiks. Nie pomogło tłumaczenie, że na miejscu obecny był biskup. Dla prawicy równie wielkie oburzenie wzbudziło, że cała impreza odbyła się z publicznych pieniędzy. Bo przecież z budżetu fundować można jedynie Świątynię Opatrzności.
W sztukę jak w bęben
Pamiętacie spektakl "Śmierć i dziewczyna" we wrocławskim "Teatrze Polskim"? Podobno miało być pornograficznie za publiczne pieniądze, więc kilkaset osób, związanych m.in. z Ruchem Oburzonych i Krucjatą Różańcową za Ojczyznę, utworzyło pod wejściem do teatru kordon, który miał nie dopuścić premiery.
Podobnie było w Bydgoszczy z okazji sztuki Oliviera Frljicia "Nasza przemoc, wasza przemoc". Oburzeni wprawdzie jej nie widzieli, ale doskonale wiedzieli, że Chrystus gwałci w niej Arabkę, a z krocza wyciągana jest biało-czerwona flaga. No i już pisemko do prokuratury gotowe, a przed budynkiem protesty, szarpaniny i awantury. Tym bardziej więc nie powinien budzić zdziwienia niesmak premier Szydło po Oskarze dla Idy.
Wycieraczki to mniejszy kaliber, ale...
Przy tym sprawa wycieraczek wydaje się niemal nieistotna, tyle że wpisuje się w ogólny nurt unaradawiania i tego, że zdaniem prawicy, ich Polska jest jedynie słuszna i bardziej "mojsza". Bo znalazły się osoby, które nawet w sprawie wycierania butów, były gotowe wnieść sprawę do prokuratury.
Wdrożenie groźnie brzmiących "procedur", nie okazało się jednak konieczne. Oferta Biało-Czerwonych wycieraczek zniknęła...