
Serbia planuje przejąć część północnego Kosowa, tak jak Rosja zaanektowała Krym – ostrzega Hashim Thaci, prezydent Kosowa. W odpowiedzi prezydent Serbii, Tomislav Nikolić zwołał naradę wojskowych i służb bezpieczeństwa. Nie wyklucza interwencji zbrojnej.
REKLAMA
Prezydent Kosowa nerwowo zareagował na sobotnie wydarzenie. Wówczas z Belgradu wyjechał oklejony propagandowymi hasłami pociąg do Kosovskiej Mitrovici. To miasto położone na północy Kosowa podzielone jest między ludność albańską i serbską. Pociąg stanął 10 km od granicy z Kosowem. Agencje podają sprzeczne informacje, kto go zatrzymał.
– Zamiarem Serbii jest wykorzystanie tego pociągu, który został podarowany przez Rosję, do pomocy w oddzieleniu północnej części Kosowa, a później do przyłączenia go do Serbii. To model krymski – oświadczył Hashim Thaci w wywiadzie dla agencji "Reutersa".
Na reakcję Serbów nie trzeba było długo czekać. Wczoraj prezydent Tomislav Nikolić zwołał naradę wojskowych i służb bezpieczeństwa. Oświadczył, że wyśle do Kosowa wojsko, jeśli "będą zabijać Serbów". Zapowiedział nawet, że sam pojedzie tam osobiście. W latach 90. walczył w Chorwacji w szeregach serbskich bojówek.
Serbowie nie mogą pogodzić się z utratą historycznych ziem. Kosowo opuścili w 1999 r. Zostali do tego zmuszeni nalotami NATO. Siły natowskie interweniowały, gdyż Serbowie dopuścili się rzezi ludności cywilnej. W 2008 r. Kosowo ogłosiło niepodległość. Nowego państwa nie uznaje Serbia i jej odwieczny sojusznik, Rosja. W 2013 r. Serbia przy udziale mediacji dyplomatów unijnych zawarła porozumienie z Kosowem.
Ułożenie stosunków z Kosowem było warunkiem dopuszczenia Serbii do rozmów akcesyjnych z Unią. Teraz możliwy jest jednak zupełnie inny scenariusz, może nawet powtórka z latach 90-tych.
Źródło: "Reuters"
Napisz do autora: wlodzimierz.szczepanski@natemat.pl
