Od kilku dni głośna jest sprawa wypadku, który w środę wieczorem pod Lubiczem Dolnym spowodowała kolumna aut ministra Macierewicza. Na kilka godzin przed wypadkiem, jeszcze w szkole Tadeusza Rydzyka, minister obrony narodowej chwalił swojego kierowcę, "pana Kazimierza", za szybką jazdę. Postaci podwładnego ministra przyjrzała się "Gazeta Wyborcza".
Okazuje się, że Kazimierz Bartosik, brawurowo jeżdżący kierowca Antoniego Macierewicza, to szara eminencja MON. Pod koniec lat 70-tych został funkcjonariuszem Wojskowych Służb Wewnętrznych. W stanie wojennym był kierowcą prominentnych działaczy komunistycznych. W latach 80-tych przeszedł do Nadwiślańskich Jednostek Wojskowych MSW, czyli jednostek bezpieczeństwa wewnętrznego.
Jak informuje "Gazeta Wyborcza", po raz pierwszy Bartosik woził Macierewicza w pierwszej połowie 1992 roku, gdy Macierewicz był ministrem spraw wewnętrznych w rządzie Jana Olszewskiego. Miał wtedy zdobyć zaufanie polityka. Następnie Bartosik przeszedł do Biura Ochrony Rządu, a potem do Służby Kontrwywiadu Wojskowego. W latach 2005-2007, podczas pierwszych rządów PiS, Bartosik ponownie został kierowcą ministra Macierewicza. Jakiś czas później odszedł z SKW. Gdy PiS po raz drugi doszedł do władzy, po wyborach w 2015 roku, minister Macierewicz ściągnął Bartosika do SKW.
Cytowani przez gazetę informatorzy twierdzą, że Bartosik jest szarą eminencją MON, która może wszystko. Według nich Bartosik chwali się, że ze względu na jego relację z Macierewiczem nie obejmie go ustawa dezubekizacyjna - oficjalnie powodem będą jego zasługi dla Polski. "Misiewicz to przy nim pikuś" – mówi jeden z rozmówców GW.
W wyniku środowego wypadku, w którym brała udział kolumna samochodów ministra Macierewicza, do szpitala trafiły dwie osoby. Samemu ministrowi nic się nie stało. Szybko przesiadł się do innego samochodu i zdążył na galę tygodnika sympatyzującego z PiS, którzy przyznał posłowi Jarosławowi Kaczyńskiemu tytuł Człowieka Wolności. Korespondent TVP w Berlinie, Cezary Gmyz broni ministra pisząc, że poznał go jako rozważnego kierowcę. Tymczasem samochodem kierował właśnie Kazimierz Bartosik.