
Nie od dziś wiadomo, że Cezary Gmyz jest zwolennikiem partii rządzącej. Korespondent TVP w Berlinie dziennikarz zasłynął już z niejednej kontrowersyjnej relacji i wypowiedzi. Tym razem postanowił przepisać historię rozmów w Magdalence. Choć dziennikarz nie może zaprzeczyć, że Lech Kaczyński brał udział w obradach, to przekonuje, że z całą pewnością nie pił tam wódki z dygnitarzami komunistycznej władzy.
REKLAMA
Cezary Gmyz przekonuje, że przejrzał 9 godzin taśm z Magdalenki i nie znalazł tam ani jednego kadru, na którym prezes Prawa i Sprawiedliwości piłby wódkę z kimkolwiek. Tymczasem kadry, na których widać, jak Jarosław Kaczyński trzyma w dłoni kieliszek, szybko zostały mu pokazane.
Przepisywanie historii pod dyktando obecnej władzy nie powinno dziś nikogo dziwić. Już kilka lat temu Jarosław Kaczyński mówił wprost, że jego celem jest zastąpienie w narodowej pamięci Lecha Wałęsy swoim bratem. — W obliczu niechybnej kompromitacji Wałęsy to Lech Kaczyński stanie się symbolicznym patronem ruchu solidarnościowego — powiedział prezes PiS w 2010 roku.
Nieszczęśliwie dla narracji prowadzonej przez PiS, dla której obrady Okrągłego Stołu oceniane są w kategoriach zdrady stanu, Lech Kaczyński brał w nich udział. Ze względu na istniejącą dokumentację trudno ten fakt podważać. Próbuje się więc jakoś zmarłego prezydenta wyodrębnić z tamtego towarzystwa. Mówiąc, że nie pił wódki z komunistami. Albo, że "nie pasował do towarzystwa”, jak swego czasu przekonywał Samuel Pereira, zatrudniony w TVP po wygranych przez PiS wyborach.
Napisz do autora: lidia.pustelnik@natemat.pl
