
W postępie geometrycznym przybywa teorii spiskowych na temat pominięcia Podkowy Leśnej w projekcie PiS – zakładającym przyłączenie do stolicy 32 podwarszawskich gmin. Pojawiły się tropy prowadzące pod konkretne adresy mieszkańców podwarszawskiej gminy. – Nie jestem zbyt aktywny w środowisku lokalnym i nie sądzę żebym miał jakiś wpływ na takie polityczne pomysły – śmieje się w rozmowie z naTemat prof. Bugaj, zagorzały krytyk PiS. Co ciekawe, sami pomysłodawcy po czasie się zreflektowali i poinformowli jednak, że projekt oczywiście obejmuje także Podkowę Leśną.
REKLAMA
O pomyśle na przyłączenie 32 gmin do Warszawy i pominięciu Podkowy Leśnej pisaliśmy tutaj. Projekt jest poselski, więc nie wymaga konsultacji społecznych. Wśród znanych mieszkańców Podkowy są m.in. prof. Jadwiga Staniszkis i prof. Ryszard Bugaj – niegdyś sympatycy PiS – dzisiaj postrzegani jako najwięksi wrogowie tej partii. Niemalże „zdrajcy dobrej zmiany”. Czy w głowach polityków partii rządzącej mógł się zrodzić chytry plan, by im dopiec? Rozmawiamy o tym z profesorem Ryszardem Bugajem, ekonomistą, byłym przewodniczącym Unii Pracy, który pełnił funkcję doradcy społecznego ds. ekonomicznych prezydenta Kaczyńskiego. Był także członkiem rady programowej PiS i Narodowej Rady Rozwoju powołanej przez Andrzeja Dudę. Po jakimś czasie jednak zrezygnował w ramach sprzeciwu wobec rządów PiS.
PiS przygotował projekt ustawy, który zakłada przyłączenie do stolicy 32 podwarszawskich gmin, ale bez Podkowy Leśnej, w której mieszka nie tylko Pan, ale też prof Jadwiga Staniszkis, chyba „najwięksi wrogowie partii rządzącej”. No i pojawiły się kolejne spiskowe teorie…
(śmiech). Myślę, że jest to nietrafna teoria. Oczywiście mówię za siebie. Nie jestem zbyt aktywny w środowisku lokalnym i nie sądzę, żebym miał jakiś wpływ na coś istotnego zarówno w gminie, jak i w ogóle na takie polityczne pomysły. Podkowa Leśna jest dość zamożnym przedmieściem Warszawy, które jest bardzo bliskie środowiskom liberalnym. O ile sobie przypominam, PO wysoko wygrywała tutaj wybory i nadal nastroje są tu antypisowskie. Czego nieraz doświadczam w rozmowach z sąsiadami. A więc zapewniam Pana, że Podkowę też dołączą - to przeoczenie.
A czy poza Panem, prof. Staniszkis, Danielem Olbrychskim i byłą „lwicą lewicy” Aleksandrą Jakubowską ktoś ze znanych publicznie osób mieszka w Podkowie?
Wiem, że gorącą zwolenniczką środowisk prawicowych jest małżonka nieżyjącego już Jacka Maziarskiego, który był m.in jednym ze współzałożycieli Porozumienia Centrum i byłego współpracownika prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Spotykam ją od czasu do czasu w sklepie. Ale tradycyjnie, w przeszłości Podkowa była suburbem urzędniczym, inteligenckim. Teraz wydaje mi się, że osiedlają się tutaj środowiska biznesowe.
A co Pan sądzi w ogóle na temat pomysłu PiS? Jest on obliczony tylko na efekt wyborczy, "odbicie" Warszawy?
Wszystko na to wskazuje. Sam pomysł nie jest kontrowersyjny. Natomiast kontrowersyjne są oczekiwania dotyczące rezultatu wyborczego. Mnie się wydaje, że to powinno się spotkać z jakąś stanowczą odpowiedzią. To jest chamski skok na Warszawę.
Pojawiają się już głosy, że PiS będzie chciał wydzielić Warszawę z Mazowsza, że Częstochowa powinna być na powrót miastem wojewódzkim. itd. PiS będzie chciał wrócić do dawnego podziału administracyjnego kraju, albo wprowadzić całkiem nowy podział?
Nie jestem pewien, w jakim kierunku będzie to zmierzało. Myślę, że jest to podporządkowane rachubom wyborczym. Natomiast ja nie kryję, że nigdy nie byłem zwolennikiem trójstopniowego podziału administracyjnego. Wielki spór na ten temat toczył się przy okazji uchwalania Konstytucji. I jak się do niej zajrzy, to tam jest mowa tylko o gminie – pozostałe dwa szczeble, czyli powiaty i województwa są ustanowione ustawą. To był spór "nas", czyli byłej Unii Pracy i PSL-u, który zmienił potem diametralnie pogląd z Unią Wolności, która chciała rozbudowy tej struktury. Stworzono powiaty wykrajając trochę na siłę ich imperia. Dlatego tam jest wielu "krewnych i znajomych królika". I to przesądza z jednej strony o obecnej postawie PSL-u, a z drugiej jest źródłem nadziei dla PiS-u.
Wróćmy do początku naszej rozmowy. Czy Pan się czuje obecnie wrogiem PiS-u?
Nie kryję, że byłem sympatykiem PiS-u. To, co oni robią obecnie, postrzegam w kategoriach dużego zawodu. Nie uważałem, że to jest środowisko przesiąknięte respektem dla liberalnej demokracji, ale wydawało mi się, że będą się miarkować. No, nie miarkują się niestety. Rozwiązania tego „małego Ziobry”, to, co zrobiono wokół Trybunału Konstytucyjnego, czy to, co wyrabia pan Kurski z TVP – niezależnie od kilku rzeczy, które mi się podobają w polityce społeczno-gospodarczej PiS – postrzegam bardzo negatywnie.
Napisz do autora:jaroslaw.karpinski@natemat.pl
