
Ostre słowa, jakich ostatnio nie szczędził rzecznikowi MON, wpłynęły na to, że generał Waldemar Skrzypczak nie pracuje już w Wojskowym Instytucie Technicznym Uzbrojenia. Zdaniem generała to decyzja polityczna, mimo to wciąż nie zgadza się, by Bartłomiej Misiewicz był traktowany z honorami.
REKLAMA
– Przyczyna zwolnienia może być tylko jedna. To moja krytyczna ocena sytuacji, w której żołnierze oddają honor osobie nieuprawnionej – odpowiedział Skrzypczak dziennikarzowi RMF FM na pytanie, czemu stracił stanowisko w WITU. Przekonywał, że decyzja przyszła z góry.
Nieuprawnioną osobą był, zdaniem generała, Bartłomiej Misiewicz. – Rzecznik prasowy Ministerstwa Obrony Narodowej nie jest osobą uprawnioną do przyjmowania meldunków i występowania w roli ministra. Nie ma mojej zgody na takie zachowanie – wyjaśnił. – Bronię godności munduru i żołnierza polskiego. Nie może być tak, że żołnierze są zmuszani do oddawania honorów - tę kwestię regulują wojskowe przepisy – dodał.
Skrzypczak nie polemizował z decyzją o zwolnieniu. – Odszedłem dla świętego spokoju. Nie chcę, by WITU było jakimś obiektem politycznej zemsty – tak mówił już Faktowi24.pl. Zanim stracił posadę doradcy do spraw kluczowych programów w zakresie technologii oraz kontaktów międzynarodowych, w rozmowie z naTemat powiedział, że nie kwestionuje umiejętności Misiewicza. – Być może jest bardzo uzdolniony. Może nawet jest geniuszem. Tylko, że nic takiego nie widać w jego działaniach, a to co robi i jak jest odbierany odbiera autorytet MON i powagę ministerstwa – stwierdził.
źródło: rmf24.pl
źródło: rmf24.pl
Napisz do autorki: karolina.blaszkiewicz@natemat.pl
