
Reklama.
– Dzień zaczynam po 4 rano, mając do rozwiezienia 17 zestawów diety pudełkowej w swoim regionie Warszawy. Kiedy kończę, jest jeszcze przed godziną 7. To już nie kładę się spać, tylko kawa i logowanie do Ubera. Do 9.30 rozwożę ludzi do pracy – opowiada naTemat Kamil, lat 29, którego jedynym zajęciem jest kręcenie się samochodem po Warszawie.
W ten sposób bez etatu, ale i bez brudzenia sobie rączek, zarabia miesięcznie około 4 tys. złotych. Nawet trudno nazwać tę profesję. "Człowiek do wynajęcia" – takiego zawodu nie uczą w szkołach, bo to nowy typ pracownika w wielkim mieście. Bez takich jak Kamil, inni (w domyśle wykształciuchy, korpoludki itd) nie mogą uruchomić procedury startowej nowego dnia pracy. Nie zjedzą przydzielonego pudełka na śniadanie, nie zdążą dojechać na ważne spotkanie, albo nie zrobią zakupów do domu itd. Dla jednych dramat, dla innych okazja do zysku.
To pierwsza praca, ale lepszej nie potrzebuję. Młode pokolenie ma dziś inne wzorce niż ciężko pracujący na etacie ojciec - głowa rodziny. Żadne tam 8 godzin plus nadgodziny tylko średnio 4 godziny, a potem odpoczynek.
Jeszcze lepiej wypada podsumowanie finansowe tej niby niepoważnej pracy. Z samego Ubera wpada mu na konto 3 tys. złotych. To żaden wybitny wynik, bo od kilku miesięcy menedżerowie aplikacji oferują kierowcom gwarancję 4000 złotych dochodu. Warunek to zalogowanie do systemu przez 8 godzin dziennie, wykonanie 70 kursów tygodniowo. Jeśli z przejazdów nie uzbiera się 4 tys. zł, Uber wyrówna różnicę.
Na rozwożeniu pudełek zarabia 2 tys. miesięcznie. Aż tyle? Biznes na cateringu pudełkowym przeżywał właśnie najlepsze czasy prosperity. Jest skuteczny, drogi, a jednocześnie żadna firma nie da sobie rady bez tych, którzy doręczają pudełka żyjącym na diecie. Do kurierów leci więc nawet kilka złotych marży za zestaw pudełek. Tylko na samym Gumtree znajduje się aktualnie 29 ofert pracy w rozwożeniu i pakowaniu diet pudełkowych. Płacą 14 złotych na godzinę czyli więcej niż wynosi godzinowa stawka płacy minimalnej minimalna, albo zatrudniają na etat.
4-godzinny dzień pracy
W ten sposób rozmówca naTemat podłączył się pod dwa zajęcia, gdzie teraz jest największe ssanie na pracowników. Choć nie pracuje w znanej firmie, nie podejmuje wyzwań, nie zmienia świata, to żyje sobie spokojnie i bezstresowo, z dnia na dzień.
W ten sposób rozmówca naTemat podłączył się pod dwa zajęcia, gdzie teraz jest największe ssanie na pracowników. Choć nie pracuje w znanej firmie, nie podejmuje wyzwań, nie zmienia świata, to żyje sobie spokojnie i bezstresowo, z dnia na dzień.
Trend jest widoczny w raportach z rynku pracy. 11,8 tys. nieobsadzonych miejsc pracy czeka w branży opisywanej jako działalność w zakresie "usługi administrowania i działalność wspierająca" – donoszą eksperci firmy Sedlak& Sedlak. Co to jest? "Sekcja ta obejmuje wiele rodzajów działalności wspomagających działalność gospodarczą, w tym działalność związaną z administracyjną obsługą biura, wynajem i dzierżawę oraz działalność związaną z zatrudnieniem".
Definicja nic wam nie mówi, bo opisuje przeźroczysty i niedostrzegalny nowy rodzaj pracowników. Ludzie, których nawet nie jesteście w stanie dostrzec w ciągu dnia. Dyskretnie mówią dzień dobry, zostawiają pod drzwiami torby z zakupami i dietą, pomagają w załatwieniu sprawy przez telefon.
Napisz do autora: tomasz.molga@natemat.pl