Grają od dawna, ciesząc się sympatią krytyków i widzów. Lubią wybierać ryzykowne role, przekraczać własne granice - bo mogą. Koleżanki na początku kariery patrzą na nie z uznaniem i potrafią przyznać: "Chcemy być jak one". Wybrane przez nas zachwycają, są jedyne w swoim rodzaju i żadnej nie zagląda się do metryki.
Aktorka swoje emploi stworzyła właściwie z ról matek. Była mamą-optymistką w "Przepisie na życie" i rodzicielką-alkoholiczką w "Przyjaciółkach". Zawsze gra te matki nie tak, jak się oczekuje. Jest bezkompromisowo szczera, emocjonalna, do bólu prawdziwa. W innych rolach również. Przykładem niech będzie lesbijka, zakochana w dużo młodszej sąsiadce, za którą Kolak doceniła Polska Akademia Filmowa.
Jest nominowana do Orłów 2017 w kategorii "Najlepsza główna rola kobieca". Postać samotnej, szukającej ciepła Renaty do życia powołał Tomasz Wasilewski, reżyser "Zjednoczonych Stanów Miłości". W obsadzie, poza Kolak, znalazły się Marta Nieradkiewicz, Julia Kijowska i Magdalena Cielecka.
Magdalena Cielecka (Rocznik 1972)
Co myślisz, kiedy słyszysz nazwisko Cielecka? Mnie ta aktorka kojarzy się z ponadprzeciętnym talentem i klasą gwiazdy starego Hollywood. Sądzę, że nie jestem w takim myśleniu odosobniona. Cielecka przyciąga i elektryzuje. Nie musi zwierzać się Pudelkom, a kiedy rozmawia z kolorową prasą, robi to na swoich warunkach. Do prywatnego życia odnosi się, zachowując godność.
Artystka nie narzeka na brak pracy. W 2017 r. w kinach pojawią się dwie produkcje z jej udziałem: "Serce miłości" i "Podwójny Ironman", trzecim, jeszcze w postprodukcji, jest "Dzień czekolady". 15 lutego TVN rozpocznie emisję kostiumowego serialu "Belle Epoque" - Cielecka jest w nim Konstancją, ukochaną Jan Edigeya-Koryckiego (Paweł Małaszyński). Jesienią dała się poznać jako Katarzyna Molęda, żona najbardziej wpływowego mieszkańca 'belferowskich' Dobrowic. Nie zapominajmy, że to też aktorka teatralna, najbardziej kojarzona ze sztukami w reżyserii Krzysztofa Warlikowskiego. Prywatnie, zaangażowana w sprawy kobiet, wspiera WOŚP i KOD.
Danuta Stenka (Rocznik 1961)
Gra kobiety z wigorem, dzielnie stawiające czoła życiu. Tworzy postaci zapadające w pamięć widzów. Była George Sand ("Chopin. Pragnienie miłości", Judytą ("Nigdy w życiu") i generałową Różą ("Katyń"). W 2017 będzie kojarzyć się z rolami w "Sztuce Kochania" (małżonka wojskowego, dzięki której książka Wisłockiej ujrzała światło dzienne) i 3. części "Listów do M." ("Rudolf").
W wieku 55 lat przeżywa zawodowy rozkwit. Działa aktywnie na wielu polach - jest aktorką filmową, która nie odmawia udziału w serialach (ostatnio w "Wojennych dziewczynach" TVP) i gra cenione przez krytykę i publiczność role teatralne. Na stałe Stenka związana jest z Teatrem Narodowym.
Maja Ostaszewska (Rocznik 1972)
Na Facebooku lubi ją ponad 177 tys. osób. Ostaszewska sama prowadzi swoją stronę, promując spektakle, seriale i filmy, w których występuje. Ponadto dzieli się zdaniem na bieżące tematy polityczne i społeczne. Ma określone poglądy i wyraża je w wyważony sposób. Jeśli krytykuje, to kulturalnie. Często cytowana przez media, nie traci na wiarygodności.
Ostaszewska potrafi zagrać wszystko - rozbawi do łez i dotknie najczulszego punktu. Spojrzy przenikliwie, siarczyście zaklnie i wzruszy. Każdą rolą udowadnia, że jest jedną z najlepszych polskich aktorek, czy to grając Olkę w "Pitbullu" czy będąc Anną, oczekującą powrotu męża w "Katyniu". Nie lubi łatek - nie określa się ani jako aktorka filmowa, ani serialowa albo teatralna. Po prostu jest aktorką. Spełnia się zawodowo i prywatnie - z wieloletnim partnerem, operatorem filmowym Michałem Englertem ma dwójkę dzieci.
Kinga Preis (Rocznik 1971)
Natalia ("Ojciec Mateusz"), Roma ("#WszystkoGra"), Krysia ("Córki Dancingu"), Wanda ("W ciemności"), Bożena ("Dom zły"), Anna ("Cztery noce z Anną" - wszystkie wymienione kobiety mają twarz Kingi Preis. Wymyślone, a jednak prawdziwe właśnie dzięki 45-letniej aktorce. Lubianej równie mocno przez "masowego" widza, jak i publiczność kina artystycznego.
Preis nie pozwala się szufladkować. Może kompletnie nie wyróżniać się z tłumu, ale potrafi też z powodzeniem uwieść młodszego mężczyznę. Doskonale śpiewa, co udowodniła w "Córkach Dancingu" czy we "#WszystkoGra". Jeśli udziela wywiadów, to tylko takich, które cytuje się długo po publikacji. W jednym, dla "Gazecie Wyborczej", weszła na temat polityki.
– Według mnie doprowadzono sytuację polityczną w Polsce do takiego poziomu, kiedy nie dajemy sobie prawa do żadnego dystansu. To powoduje, że każda normalna rzecz (...) staje się podejrzana – wyznała, dodając, że nie chce deklarować, której frakcji ufa, a której nie. Chętnie mówi za to, że nie akceptuje dyskwalifikacji aktorki ze względu na wiek. Kocha swoje zmarszczki i uważa, że może opowiedzieć ciekawszą historię w kinie właśnie teraz, niż 20 lat temu. Zgadzamy się.
Napisz do autorki: karolina.blaszkiewicz@natemat.pl