Michael Flynn musiał podać się do dymisji, bo okazało się, iż kłamał zaprzeczając kontaktom z Rosjanami.
Michael Flynn musiał podać się do dymisji, bo okazało się, iż kłamał zaprzeczając kontaktom z Rosjanami. Fot. CNN
Reklama.
Michael Flynn utrzymywał liczne kontakty z rosyjskim ambasadorem w Waszyngtonie Siergiejem Kisliakiem. Podczas rozmów człowieka Donalda Trumpa z wysłannikiem Kremla na długo przed zaprzysiężeniem nowego prezydenta Stanów Zjednoczonych miały być poruszane między innymi sprawy okupacji Ukrainy i związanych z tym sankcji. Nie ujawniono na razie, czy Michael Flynn obiecywał Rosjanom ich zniesienie.
Najważniejsze dla Amerykanów jest to, że prezydencki urzędnik kłamał. Zarówno on, jak i reszta nowej ekipy w Białym Domu wielokrotnie zaprzeczali bowiem, że nieoficjalnie kontaktowano się z Rosjanami. Utrzymywane za zasłoną kłamstwa rozmowy zainteresowały już Federalne Biuro Śledcze. FBI prowadzi postępowanie mające na celu ustalić, o czym Flynn dyskutował z Kisliakiem.
Ta afera zza oceanu nie powinna być bagatelizowana przez Polaków. Jak ostrzegaliśmy w naTemat na długo przed zwycięstwem Donalda Trumpa, jego podejście do kontaktów z Rosją i fascynacja Władimirem Putinem mogą stanowić zapowiedź potężnego zagrożenia dla bezpieczeństwa Polski.
To, jak ważne dla Kremla było zwycięstwo Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich w USA dobitnie pokazywało też zaangażowanie rosyjskiej machiny propagandowej i hakerów w amerykańską kampanię i przebieg wyborów. Wiele w tym kontekście zdawały się wyjaśniać późniejsze doniesienia na temat kompromitujących Donalda Trumpa materiałów mających znajdować się w rękach rosyjskich służb specjalnych.

Napisz do autora: jakub.noch@natemat.pl