Na płaszczyźnie politycznej wszystko jest jasne.
Jarosław Kaczyński marzy o zniszczeniu kariery
Donalda Tuska, bo go po prostu nienawidzi. To zwykła zemsta, na którą prezes
Prawa i Sprawiedliwości miał ochotę od wielu lat. W międzyczasie otrzymał do niej kilka pretekstów, z
katastrofą smoleńską na czele. Użyteczna okazała się też afera
Amber Gold. Gdy politycy partii rządzącej mówią, że woleliby na najważniejszym stanowisku w instytucjach europejskich
"kogoś innej narodowości", wygrażają Donaldowi Tuskowi rzekomymi zarzutami właśnie w tych dwóch sprawach.